Index Dussler Barbara AnioĹy naprawdÄ istniejÄ McMahon Barbara RozwaĚĽny i romantyczna McMahon Barbara MaÄšâĚĽeÄšâska umowa Dom na klifie Barbara Delinsky McMahon_Barbara_Rozwazny_i_romantyczna Hannay Barbara Wymarzona randka Hannay Barbara Odzyskane szczÄĹcie Krzyszton Barbara Karolino, nie przeszkadzaj Antologia BarbarzyĹcy [Rebis] 01 BarbarzyĹcy_ Tom 1 (1991) Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 02 Niewolnicy miĹoĹci |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] iskrzyło się we wszystkich oknach. Kiedy Lorinda z mężem wysiedli z powozu, kamerdyner wygłosił kilka słów na powitanie; reszta służby także stanęła w szeregu, aby pozdrowić ich, zanim przejdą do sali bankietowej. Ku jej zaskoczeniu do śniadania zasiadło z nimi pięćdziesięciu zaproszonych gości - rozpoznała pośród nich głowy większości starych rodów hrabstwa. Różni ludzie witali się serdecznie z jej ojcem i pomyślała, że postąpił niemądrze, nie kontaktując się ze starymi przyjaciółmi zaraz po przyjezdzie. Było już na to za pózno, ale Lorinda wyobraziła sobie, że gdyby mógł jeszcze raz wybierać, być może wolałby zostać w rodzinnym hrabstwie niż zaczynać wszystko od nowa w obcym kraju. W rozmowie z nią wielu gości wspominało jej matkę. Czuła jednak, że odnosili się do niej z rezerwą - zapewne słyszeli o jej londyńskich skandalach. Jadło i wina były wyborne. Wszyscy goście zdawali się doskonale bawić. Lorinda jednak nie mogła przełknąć ani kęsa. Cały czas wyczuwała obrączkę na serdecznym palcu lewej dłoni. A na wspomnienie tego, jak władczo i energicznie Durstan Hayle włożył ją na jej palec, odczuwała wyrazny niepokój. Słowa przysięgi małżeńskiej wypowiedział tonem tak stanowczym, że Lorinda odebrała to jako następne wyzwanie rzucone nawet przed ołtarzem. Ona natomiast bardzo uważała, żeby jej głos nie zabrzmiał nieśmiało lub żeby się przypadkiem nie zająknęła, a kiedy wchodzili na salę balową, starała się sprawiać wrażenie spokojnej. Nikt z obecnych, a już na pewno nie pan młody, nie może pomyśleć, że jest zalękniona lub, co gorsza, że uroczystość ją upokorzyła. Ponieważ nie miała zamiaru rozmawiać z własnym mężem, całą swoją uwagę poświęciła namiestnikowi królewskiemu, który siedział po jej drugiej stronie. Był to starszy mężczyzna. Opowiadał jej o trudnościach w rybołówstwie, o wydatkach, jakie musieli ponosić farmerzy, dostarczając własne towary na rynek, a także o kilku innych problemach nękających lokalną społeczność. Mgliście pamiętała, że takim właśnie rozmowom przysłuchiwała się dziesięć lat temu podczas ostatniej bytności w Kornwalii. Uczta przeciągała się. W końcu namiestnik królewski wzniósł toast za zdrowie młodej pary i Durstan Hayle wstał, żeby odpowiedzieć. Ku zaskoczeniu Lorindy mówił krótko, zwięzle i dowcipnie. Jednocześnie był niezwykle pewny siebie. Jest tak w sobie zadufany - pomyślała z pogardą - aż zdumiewające, że mój tytuł jest mu jeszcze do czegoś potrzebny. Nareszcie goście się pożegnali i Lorinda miała zamiar udać się na spoczynek. - Proszę, abyś się nie przebierała - usłyszała, kiedy stała na pierwszym stopniu schodów z ręką opartą na poręczy. Spojrzała na niego z wysoko uniesionymi brwiami. - Dzierżawcy, z którymi mamy się wkrótce spotkać, z pewnością będą chcieli zobaczyć pannę młodą i nie chciałbym, abyś ich rozczarowała - powiedział Durstan Hayle. - Domyślam się, że nie mam żadnego innego wyboru? - spytała. - %7ładnego - odpowiedział i odszedł, nie czekając na odpowiedz. Wchodząc na górę, cała trzęsła się ze złości. U szczytu schodów przywitała ją gospodyni o bardzo miłej powierzchowności i zaprowadziła do pokoju, który w przeszłości nazywany był komnatą królowej". Nie była to właściwa nazwa, ponieważ to w pokoju zajmowanym przez właścicieli zamku nocował Karol I, kiedy walczył przeciwko Parlamentarzystom. Lecz miejscowej służbie wydawało się, że skoro pan zajmował komnatę króla", pani powinna spać w komnacie królowej". I tak oto Lorinda znalazła się w pokoju, który od wieków zajmowały hrabiny Penryn. Ostatnim razem, kiedy go widziała, ze ścian obłaziła tapeta, sufit był w połowie zawalony i nie było śladu mebli. Teraz stanęła w wejściu i dech jej zaparło na widok zmian. Na suficie wymalowano wizerunki bożków i boginek na tle błękitnego nieba. Niebieskie zasłony przesłaniały wysokie okna, a niebieski dywan pokrywał podłogę. Aoże wsparte o [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||