Index
Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłości
Barbara Cartland Love, Lords & Lady Birds (pdf)
Cartland Barbara Poskromienie lady Lorindy
Cartland_Barbara_Tajemnica_Anuszki
Cartland_Barbara_ _Prześladowana_Księżniczka
Cartland Barbara W ramionach księcia
Cartland Barbara Rapsodia miłości
McMahon Barbara RozwaĚĽny i romantyczna
McMahon Barbara Małżeńska umowa
Bratny, Roman Kolumbowie rocznik 20 Tom 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arsenalpage.keep.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    badań, w którym -czy mi się to podoba, czy nie - będę musiała wziąć udział.  A dzisiaj po południu
    chcą ci już zrobić punkcję szpiku kostnego".
    Jak ja to przetrwam? Punkcja szpiku kostnego - jak to koszmarnie brzmi. Jestem taka zmęczona i
    oklapnięta. Sflaczała dętka, ot co. Nawet na strach potrzeba energii, a moje rezerwy chyba się już
    wyczerpały. Wszystko mi jedno, umrę czy nie. Udawanie  zdrowej" kosztowało mnie zbyt wiele
    sił. Być martwym nie może być gorsze od tego totalnego wyczerpania. Nie chcę być dłużej
    dręczona. A już na pewno nie chcę iść pod nóż.
    Czuję się zbyt słaba, żeby wszystkie te myśli wypowiedzieć na głos. Mama domyśla się zapewne,
    co się dzieje w mojej głowie i dlatego teraz przemawia łagodnie, żeby mnie uspokoić. Jej kojący
    głos jest prawdziwym balsamem na moją zbolałą duszę:  Nie bój się Basiu, głowa do góry! To
    wcale nie będzie takie straszne. Pójdę z tobą na salę operacyjną i pozostanę tam podczas całego
    zabiegu".
     Obiecujesz?" - Mój głos jest równie słaby jak ja sama. Mama kiwa głową na znak, że rozumie, co
    chcę jej powiedzieć. Najchętniej zaprosiłabym na salę operacyjną również tatę, ale wiem, że nie
    mogę mu tego zrobić. Biedny tata, na pewno zemdlałby, widząc co tam ze mną wyprawiają. Jak to
    dobrze, że mama, która z wykształcenia jest fizjoterapeutką, będzie mogła stanąć na wysokości
    zadania. Brała już udział w niejednej operacji. Ona na pewno  nie pęknie".
    Moi biedni rodzice! Chcą walczyć razem ze mną z tym parszywym choróbskiem, są tutaj tylko dla
    mnie i wiem, że nigdy mnie nie opuszczą. Nagle robi mi się wstyd. Jak
    60
    w ogóle mogłam tęsknić za śmiercią? Przecież to idiotyczne! Nie mogę odejść. Przecież nie mogę
    zostawić mamy samej...
    W południe zabierają mnie z pokoju. Pielęgniarz pcha niespiesznie mój fotel w kierunku sali
    operacyjnej. Pogodzona z losem siedzę na swoim  tronie" bez ruchu. Tym razem mama musi pchać
    tylko stojak do kroplówki. Wcale niezle sobie radzi. Ma już nieco wprawy i potrafi robić to jedną
    ręką. Drugą trzyma mocno moją drżącą, wilgotną ze strachu prawicę.
    W przedpokoju, niewielkim pomieszczeniu sąsiadującym z salą operacyjną, pielęgniarz układa
    mnie ostrożnie na leżance, która, podobnie jak mój fotel, zaopatrzona jest w kółka. Leżę więc i
    czekam. Potem przychodzi mężczyzna w zielonym kitlu, który wstrzykuje mi w żyłę jakiś środek.
     Nie bój się, jestem tutaj" - słyszę jeszcze szept mamy. Potem odpływam.
    Mama
    Muszę przyznać, że nie było łatwo przekonać lekarza naczelnego, żeby pozwolił mi być na sali
    operacyjnej podczas punkcji szpiku kostnego Basi. I chociaż zwykle kieruję się rozsądkiem i
    potrafię iść na ustępstwa, ponieważ z natury nie jestem wojownikiem, tym razem postanowiłam
    zawalczyć. W końcu, chodzi o moją córkę. Z całym rozmysłem porzuciłam więc swoją wrodzoną
    układność i rzeczywiście dopięłam swego. I wcale nie musiałam przy tym grać. Po prostu byłam
    sobą. Matką, która walczy o życie swojego śmiertelnie chorego dziecka.  Obiecałam mojej córce,
    że nie zostawię jej samej. I nie zostawię!".
    61
    Aby być bardziej przekonująca, powiedziałam doktorowi Stahnke, że z zawodu jestem
    fizjoterapeutką i podczas specjalizacji z chorób kostnych ukończyłam nawet kurs przystrajania
    zwłok. Ochronna opaska na twarz, kitel, instrumenty lekarskie - to mój świat. Oczywiście, wszystko
    jest inaczej, kiedy chodzi o własne dziecko, ale  Jeśli nie będę mogła tego znieść, to po prostu nie
    będę patrzeć!" -rozpraszam jego obawy. W końcu daje mi swoją zgodę, przypuszczalnie tylko
    dlatego, żebym wreszcie przestała gadać. Jest mi to obojętne! Najważniejsze, że mogę dotrzymać
    słowa. %7łe nie zawiodę Basi.
    Taki zabieg to dla tego doświadczonego zespołu specjalistów czysta rutyna, a mimo to cieszę się,
    kiedy wreszcie się kończy. Zatopiona w myślach, podążam za człowiekiem w białym kitlu, który
    pcha korytarzem leżankę ze śpiącą Basią. Mam nadzieję, że jej szpik kostny nie jest jeszcze
    zakażony. Czepiam się tej myśli jak tonący brzytwy. W jakiż inny sposób bowiem mogłabym mieć
    jeszcze nadzieję na wyzdrowienie Basi? Przecież tylko ona mi pozostała - nadzieja.
    Pewny celu pielęgniarz steruje leżanką w kierunku dawnego pokoju Basi, gdzie już od dłużeszego
    czasu wypatruje nas niecierpliwie Klaus. Mieliśmy nadzieję, że Basia będzie mogła obudzić się już
    w swoim nowym pokoju.  To, niestety, jeszcze trochę potrwa, ale jestem pewna, że najpózniej dziś
    wieczorem będziecie mogły się przeprowadzić" - pociesza mnie siostra, którą zagaduję na ten
    temat.
    Pielęgniarka pomaga mi ułożyć Basię na łóżku, a następnie podłączają do urządzenia mierzącego
    puls oraz innej aparatury kontrolnej. Muszę przyznać, że strasznie tego dużo.  Pani córka jeszcze
    trochę pośpi" - mówi, uśmiechając się, i dodaje:  Dlaczego nie wyjdzie pani na
    62
    parę minut na świeże powietrze? To z pewnością dobrze pani zrobi". Rzeczywiście, to dobry
    pomysł! Robię sobie krótką przerwę na papierosa, ale tylko dlatego, że wiem, iż Klaus jest w
    pokoju. Basia nie powinna obudzić się sama. Kiedy wracam, widzę drugiego lekarza naczelnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.