Index
Dussler Barbara Anioły naprawdę istnieją
McMahon Barbara RozwaĚĽny i romantyczna
McMahon Barbara Małżeńska umowa
Dom na klifie Barbara Delinsky
McMahon_Barbara_Rozwazny_i_romantyczna
Hannay Barbara Wymarzona randka
Hannay Barbara Odzyskane szczęście
Krzyszton Barbara Karolino, nie przeszkadzaj
Antologia Barbarzyńcy [Rebis] 01 Barbarzyńcy_ Tom 1 (1991)
Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłości
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    stronę okien jego sypialni, aby się przekonać, czy nie wychyla się z okna. Potem
    uświadomiła sobie, że krzaki uniemożliwiają hrabiemu widzenie czegokolwiek.
    Teraz doznała olśnienia i wreszcie pojęła, co planuje Cyryl Mere. Był to dla niej
    prawdziwy szok. Odskoczyła od okna i przebiegła przez pokój w stronę drzwi. W
    tym samym momencie ujrzała hrabiego biegnącego korytarzem. Miał na sobie
    koszulę i czarne spodnie, a na nogach ranne pantofle. Pobiegła w jego stronę.
    R
    L
    T
     To nic groznego  powiedział.  Pewnie jedno z moim zwierząt uciekło
    i teraz wyje z bólu, bo coś mu się stało.
    Telma rozłożyła ręce i chwyciła go za ramię.
     To nie jest żadne z pana zwierząt  powiedziała z trudem łapiąc oddech.
     To pułapka zastawiona przez Cyryla Mere!
    Hrabia, który szedł naprzód, mimo że uwiesiła mu się u ramienia, zatrzymał
    się.
     Co pani opowiada?  zapytał.
     Dwóch ludzi przydzwigało tu zwierzę w skrzyni i ukryło się w krzakach!
     Odetchnęła głęboko, a potem mówiła dalej: Teraz wiem, że oni umieścili
    kawał mięsa przy drzwiach frontowych. Gdy ktoś je otworzy, wypuszczą tygrysa
    czy inne wygłodzone zwierzę, które z pewnością zaatakuje!
     To niemożliwe  powiedział.
     Proszę więc zobaczyć! Tylko na miłość boską proszę nie otwierać drzwi!
    Hrabia zbiegł po schodach, a Telma podążyła za nim. Z łatwością odnajdywa-
    li drogę, gdyż światło księżyca przenikające przez wysokie okna oświetlało cały
    hol. Hrabia podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Spojrzał w stronę zarośli i
    przekonał się, że Telma niczego nie zmyśliła. Z łatwością dostrzegł klatkę i
    schowanych za nią mężczyzn. Telma wciąż trzymała się jego boku.
     Widać nawet ślad krwi ściekającej z mięsa  powiedziała szeptem.
    Zlad ciągnął się od zarośli przez żwirowany podjazd aż do schodów. Hrabia
    zacisnął wargi. Ujrzał, jak mężczyzni ukryci za porośniętym trawą zboczem
    otwierają klatkę i wypuszczają z niej tygrysa. Telma wydała okrzyk przerażenia.
    R
    L
    T
    Ich oczom ukazało się bardzo grozne zwierzę zupełnie niepodobne do tych
    należących do menażerii hrabiego. Było tak wychudzone, że widać było przez
    skórę sterczące kości. Z pyskiem przy ziemi tygrys łowił zapach krwi. W kilku
    susach znalazł się na schodach i zaczął uderzać gwałtownie łapami o framugę.
    Mężczyzni musieli powiesić rozmyślnie mięso zbyt wysoko i teraz tygrys skakał
    usiłując się do niego dobrać. Odgłosy, jakie przy tym wydawał, były przerażają-
    ce.
     Zaczekaj tutaj na mnie!  rozkazał hrabia. Ruszył przed siebie i Telma
    pomyślała ze strachem, że zamierza otworzyć drzwi. Tymczasem on przebiegł
    przez hol w stronę korytarza prowadzącego do pomieszczeń kuchennych. Nie
    przychodziło jej do głowy, po co tam poszedł. Czekała więc sparaliżowana stra-
    chem, słuchając wściekłych ryków tygrysa. Choć wiedziała, że to niemożliwe,
    jednak bała się, że tygrys wedrze się do holu.
    Gdy wrócił hrabia, Telma zauważyła, że trzyma w rękach coś wielkiego, choć
    w ciemnościach nie była w stanie rozpoznać, co to takiego. Kiedy się do niej
    zbliżył, dostrzegła w świetle księżyca udziec jakiegoś wielkiego zwierzęcia i
    domyśliła się, że jest to kawał wołu ofiarowanego przez jednego z sąsiadów.
    Hrabia otworzył okno i z wielką siłą rzucił udziec na podjazd. Tygrys czynił
    nadal taki hałas, że gdyby ktoś jeszcze był w domu oprócz nich, zapewne by się
    obudził i podniósł alarm. Rzucony przez hrabiego ochłap wylądował u podnóża
    schodów. %7ładne z nich nie mogło dojrzeć zwierzęcia, lecz Telma sądziła, że od-
    głos upadającego przedmiotu zaalarmuje je, a instynkt podpowie, co to takiego.
    Jednym wielkim susem tygrys skoczył wprost na mięso i zaczął je rwać na
    strzępy, jakby niczego nie jadł od dłuższego czasu. Telma westchnęła z ulgą.
    Czuła, że uratowała hrabiego od niechybnej śmierci. Gdyby otworzył drzwi i
    R
    L
    T
    wybiegł, żeby zobaczyć, co się dzieje, tygrys z pewnością by go zabił. Odpręże-
    nie po wielkim napięciu następowało powoli. Ujęła hrabiego za rękę, lecz w tej
    samej chwili on otoczył ją ramionami.
     Zaczekaj!  powiedział rozkazująco.
    I zaczął się wpatrywać w okno. Ponieważ ujrzał zapewne to, czego się spo-
    dziewał, zaciągnął po jednej stronie zasłony, tak że znalezli się w cieniu. Telma
    wiedziała, że śledzi z zapartym tchem trzech mężczyzn zbliżających się ku do-
    mowi. Na przedzie kroczył Cyryl Mere, a dwaj pozostali trzymali się za nim w
    pewnej odległości. W zachowaniu Cyryla była duża pewność siebie i nonsza-
    lancja. Telma domyślała się z przerażeniem, co sobie zamierzył i co miało wy-
    niknąćz jego diabelskich zamysłów.
    Tygrys wciąż pożerał udziec wołu rzucony przez hrabiego. Gdy Cyryl do-
    szedł do szczytu wzniesienia, na którym stał dom, chmury zasłoniły księżyc.
    Zrobiło się ciemno i nie mógł dostrzec, co pożera zwierzę. Cyryl Mere zatrzymał
    się na skraju trawnika i Telma była przekonana, że przypatruje się tygrysowi. Nie
    mogła tego widzieć, lecz była pewna, że na jego ustach pojawił się uśmiech wy-
    rażający zadowolenie.
    Cyryl Mere znów ruszył naprzód. Chciał zapewne, jak się zdawało Telmie,
    upewnić się o śmierci hrabiego, którą zaplanował w tak perfidny sposób. Zaświ-
    tało jej w głowie, że gdyby tygrys zagryzł hrabiego, wszyscy byliby przekonani,
    że zwierzę należało do jego własnej menażerii. Cyryl Mere podchodził coraz bli-
    żej. Teraz było widać wyraznie jego charakterystyczny chód i zawadiacko nasu-
    nięty kapelusz z wywiniętym rondem.
    Zatrzymał się w odległości kilku jardów od zwierzęcia i dopiero teraz tygrys
    go zauważył. Rozległo się gardłowe, wściekłe warczenie. Tygrys odwrócił się i
    R
    L
    T
    stanął tak, żeby nikt nie mógł mu odebrać zdobytego ochłapu. Cyryl Mere prze-
    chylił głowę usiłując dojrzeć, co leży na ziemi za tygrysem, wówczas zwierzę
    skoczyło do przodu. Skok był tak błyskawiczny i nieoczekiwany, że Cyryl Mere
    nie zdążył chwycić za broń i tygrys powalił go na ziemię.
    Padając wydał przerazliwy krzyk, jego kapelusz potoczył się, a tygrys wbił
    zęby w jego szyję. Dwaj mężczyzni stanęli jak wryci. Kiedy się zorientowali, co
    się dzieje, było już za pózno. Jeden z nich sięgnął po pistolet, lecz minęło kilka
    sekund, zanim wystrzelił. Wystrzał rozszedł się głośnym echem po domu i parku.
    Telmę opanowały konwulsyjne dreszcze. Dotychczas jej wzrok był przykuty
    do okna, teraz odwróciła głowę i ukryła twarz na piersi hrabiego, a on coraz
    mocniej tulił ją do siebie. Mężczyzni, czując niebezpieczeństwo, zaczęli uciekać
    w panice. Biegli przez trawnik, potem przez kępę drzew w stronę powozu nale-
    żącego do człowieka, który im zapłacił za współudział w planowanej zbrodni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.