Index
671. Morris Debrah OgrĂłd po deszczu
Strugaccy Arkadij i Borys Pora deszczĂłw
King Stephen Pora deszczowa
McKillip Patricia A. Mistrz zagadek 02 Dziedziczka Morza i Ognia
Hagan_Patricia_ Zawsze_bede_cie_kochac_472
13.Wilson_Gayle_Pamietna_noc
Aubrey Ross [Enslaved Hearts 02] Pleasures [EC Aeon] (pdf)
Han_Jenny_ _Lato_#2
Janice Kaiser Dramat w Hollywood
Zelazny Roger Amber 08 Znak Chaosu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Forsythe wygląda na ważną personę w tym kraju - stwierdził
    Ray.
    - To jego firma budowała tę tamę, a właścicielem firmy jest
    jego szwagier. Tutejszy minister kultury jest również jego
    przyjacielem. Jeśli mamy pomyślnie zakończyć naszą pracę, to
    lepiej nie zadzierajmy z nim.
    Gdy Natalie znalazła się sam na sam z Rayem, by
    przedyskutować z nim zdjęcia, zapytała go:
    - A skąd ty właściwie wiesz o tym, że w czasie choroby
    przebywałam w domu Kipa?
    - Twój ojciec powiedział mi o tym. Zauważyła, że Ray nie
    zachowywał się teraz tak
    jak zawsze: niefrasobliwie i po sztubacku.
    - Co ci właściwie dolega? - spytała.
    - Neil Bradshaw mi dolega. Mógłbym w każdej chwili
    rozwalić jego kołtuńską gębę.
    - Dlaczego?
    RS
    92
    Ray odwrócił się od mej i zrobił parę kroków w kierunku
    okna.
    - Gdy zaraz po przybyciu tutaj zorientowałem się, że jest ci
    obojętny, przyjąłem to z największym zadowoleniem.
    - Jeśli chodzi o mnie, to raczej wstydzę się tego. Kiedy zaczął
    pracować dla naszej firmy, był już niezłym filmowcem. Do
    dzisiaj nie wiem, dlaczego właściwie zaczął u nas pracować.
    - No, nie oszukujmy się! Po prostu wpadłaś mu w oko!
    - A potem wpadła mu w oko Paula - dokończyła Natalie. - Ale
    o co właściwie chodzi? Do tej pory niewiele przejmowałeś się
    ludzmi, a teraz Neil tak ci zalazł za skórę?
    - Chodzi o Paulę - odpowiedział Ray siląc się na szczerość. -
    Wygląda na to, że wkrótce zawiedzie się. A jest przecież takim
    niewinnym, bezbronnym stworzeniem. Niech więc Bradshaw
    trzyma swoje łapska z dala od ciebie.
    - Przecież nic takiego jeszcze nie zrobił. I w ogóle myślę, że
    mocno przesadzasz - ucięła Natalie.
    Jej myśli znów wróciły do Kipa. Wczoraj w nocy uznał ją za
    niewinną dziewczynę. Nie miała żadnych wątpliwości, że
    celowo dosiadł się przy lunchu, by pogodzić się z nią i dać do
    zrozumienia, że uważa ją za uczciwą kobietę. A teraz zmienił o
    niej zdanie! Ach, jakby chciała, żeby jej koledzy nie przybyli
    jeszcze do Madembi. Ile by dała, żeby być teraz w Londynie.
    Kiedy zeszła z powrotem do holu, zauważyła, że Neil ma
    minę niezwykle zadowoloną. Po raz pierwszy dostrzegła w nim
    coś z kołtuna.
    - Rozmawiałem przez telefon z Forsythem. Przyjął nasze
    zaproszenie na obiad. Przyjdzie razem ze swoją dziewczyną.
    Będzie nas sześć osób, zapowiada się niezle - rzekł Neil.
    - Nie przyjechaliśmy do tego kraju po to, by wydawać
    przyjęcia - wybuchnęła Natalie.
    - Za godzinę będzie całkiem ciemno. Zbyt pózno, by zabrać
    się do jakiejś pracy, kochanie.
    RS
    93
     Kochanie"! Zauważyła, jak na dzwięk tego słowa oczy Pauli
    otworzyły się szerzej, a twarz Raya pociemniała ze złości. Ale
    nikt z nich nawet nie mógł sobie wyobrazić, jak ona czuła się w
    tej chwili. Kip przyjdzie na obiad z Anetą Shelton!
    - A niech was diabli wezmą! - zawołała i pobiegła do swojego
    pokoju.
    Jeśli natychmiast stąd nie wyjedzie, będzie zgubiona. W tej
    chwili nienawidziła wszystkich mężczyzn: Raya, Neila, a nawet
    Kipa.
    Wiedziała już bowiem, że Neil nigdy nie będzie wierny
    swojej narzeczonej. Wiedziała także, że dziś wieczorem zrani ją
    widok Kipa siedzącego przy stole razem z Anetą i myśl o tym,
    dokąd pójdą razem po skończonym obiedzie.
    Zgodnie z obietnicą daną Neilowi Kip przyszedł z Anetą.
    Natalie wybrała na tę okazję czarno-złoty strój, ten sam w
    którym Kip ujrzał ją po raz pierwszy.
    - Wyglądasz wspaniale! - mruknął jej do ucha Neil i od razu
    poczuła wokół siebie ciężką aurę, która zapowiadała burzę.
    Ray od razu to zauważył i w opiekuńczym odruchu przysunął
    się bliżej do Pauli. Natalie chciała zachować dystans, być
    chłodną, ale przeszkadzała jej w tym obecność Kipa, który
    obserwował wszystko i wszystkich swymi przenikliwymi
    oczyma.
    Starała się więc mówić bez przerwy i wzbudzać w
    towarzystwie wesołość, by nikt nie dostrzegł jej wewnętrznego
    niepokoju. Nerwowy wigor, z jakim bawiła gości, i błyski jej
    szmaragdowych oczu potęgowały tylko jej naturalną urodę i
    przyciągały oczy wszystkich mężczyzn. Wreszcie Kip przerwał
    rozmowę.
    - Co by państwo powiedzieli na to, by spędzić resztę wieczoru
    w klubie?
    - Tutaj jest klub? - zapytał Neil uszczypliwie. Wypił za dużo i
    niemal dorównywał Natalie wigorem.
    RS
    94
    - Gdziekolwiek znajdą się Europejczycy, od razu zakładają
    klub - poinformował go zwięzle Kip. - Nasz specjalizuje się w
    pływaniu, golfie i różnych akcjach społecznych. A dziś jest
    wieczór taneczny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.