Index
Jenny Carroll (Meg Cabot) 1 800 Jeśli W
TT Jenny Lykins Distant Dreams
Catherine Spencer Lato w Prowansji
Krzyszton Barbara Karolino, nie przeszkadzaj
Nurowska Maria Wybór Anny
Kraina1
McKinnon K.C. Jesienny ksi晜źyc
MacApp C. C. śÂšwiat bez sśÂ‚ośÂ„ca
Beaton M.C. Hamish Macbeth 08 Hamish Macbeth i śÂ›mierć‡ obśźartucha
M.S. Force Quantum 02 Kuszenie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    kie dy się obudzę, sen znik nie.
    roz dział czter dzie sty trze ci
    7 lip ca
    Obudziłam się jeszcze przed budzikiem Jeremiego. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i włożyłam to samo ubranie,
    które miałam na so bie po przed nie go dnia.
    Kiedy wyszłam z łazienki, Jeremi rozmawiał przez komórkę, a Conrad składał swój koc. Czekałam, aż spojrzy na
    mnie  gdy by tylko to zro bił, uśmiechnął się, coś po wie dział, wie działabym, co mam robić.
    Ale Conrad nie podniósł głowy. Schował koc do szafy, a potem założył tenisówki, rozwiązał sznurowadła i zawiązał
    jesz cze raz, ciaśniej. Cze kałam, ale nie spojrzał na mnie.
     Cześć  po wie działam.
    W końcu uniósł głowę.
     Cześć  od po wie dział.  Zna jo my po mnie przy je dzie.
     Dla cze go?  za py tałam.
     Tak będzie prościej. Zabierze mnie z powrotem do Cousins, żebym mógł wziąć swój samochód, a Jeremi
    od wie zie cię w tym cza sie do domu.
     Aha  powiedziałam tak zaskoczona, że potrzebowałam chwili, żeby dotarły do mnie niedowierzanie
    i jed no cześnie roz cza ro wa nie.
    Sta liśmy tak, patrząc na sie bie bez słowa, ale ten brak słów ozna czał bar dzo wie le.
    W jego oczach nie było śladu po tym, co zaszło między nami wcześniej, a ja czułam, że coś wewnątrz mnie pękło.
    Czy li to był ko niec. Wresz cie, wresz cie na prawdę ze sobą ze rwa liśmy.
    Patrzyłam na niego i czułam głęboki żal, ponieważ nagle pomyślałam:  Nigdy więcej nie będę na ciebie patrzeć
    w taki sposób. Nigdy już nie będę tamtą dziewczyną, dziewczyną, która wracała natychmiast za każdym razem, gdy ją
    odtrąciłeś, która ko chała cię mimo wszyst ko .
    Nie potrafiłam się nawet na niego gniewać, ponieważ on po prostu taki był, od zawsze taki był. Nigdy nie próbował
    mnie okłamywać. Dawał i od razu zabierał. Poczułam ukłucie znajomego bólu gdzieś w środku, samotności i żalu,
    które za wsze we mnie bu dził. Nig dy więcej nie chciałam czuć nicze go ta kie go.
    Może właśnie dla te go tu przy je chałam, żeby to zro zu mieć. %7łeby po tra fić się pożegnać.
    Patrzyłam na niego i myślałam:  Gdybym była bardzo odważna albo bardzo szczera, powiedziałabym mu to .
    Po wie działabym to, żeby zro zu miał, i żebym ja na pew no zro zu miała i nie próbowała tego nig dy cofnąć. Ale nie byłam
    aż tak odważna ani szcze ra, więc tylko pa trzyłam na nie go. Myślę, że i tak ro zu miał.
     Uwalniam cię. Wy rzu cam cię z mo je go ser ca, po nie waż jeśli nie zro bię tego te raz, nig dy nie będę w sta nie się na to
    zdo być .
    Pierw sza odwróciłam wzrok.
    Je re mi skończył tym cza sem roz mowę.
     Dan po cie bie przy jeżdża?  za py tał Con ra da.
     Tak, po siedzę tu taj i po cze kam na nie go.
    Wte dy do pie ro Je re mi spojrzał na mnie.
     Co chcesz robić?
     Chcę je chać z tobą  po wie działam, pod nosząc swoją torbę i san dałki Tay lor.
    Wstał i za brał torbę z mo je go ra mie nia.
     W ta kim ra zie je dzie my. Do zo ba cze nia w domu  rzu cił jesz cze do Con ra da.
    Za sta na wiałam się, który dom ma na myśli  let nią willę czy ich zwykły dom, ale to chy ba nie miało zna cze nia.
     Cześć, Con rad  po wie działam.
    Wyszłam z pokoju, trzymając sandałki Taylor i nie zawracając sobie głowy ich wkładaniem. Nie obejrzałam się
    i w tym mo men cie po czułam to: ten triumf, sa tys fakcję wy nikającą z tego, że to ja wyszłam pierw sza.
    Kie dy szliśmy przez par king, Je re mi za uważył:
     Może po win naś założyć buty? Jesz cze się ska le czysz.
    Wzru szyłam ra mio na mi.
     To buty Tay lor  wyjaśniłam, jak by to miało sens.  Są za małe  dodałam.
     Chcesz pro wa dzić?  za py tał.
    Za sta no wiłam się nad tym.
     Nie, nie trze ba  po wie działam.  Ty pro wadz.
     Wiem, że uwielbiasz pro wa dzić mój sa mochód.
    Je re mi pod szedł od stro ny pasażera i otwo rzył mi szar manc ko drzwi.
     Owszem, ale dzisiaj mam ochotę po pro stu sie dzieć obok kie row cy.
     Chcesz wstąpić najpierw na śnia da nie?
     Nie  stwier dziłam.  Chcę tylko wrócić do domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.