Index Harry Harrison Stars And Stripes 02 Stars And Stripes In Peril v3.0 (lit) Anne McCaffrey Ship 02 Partner Ship Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 02 Niewolnicy miĹoĹci Cabot Meg Papla 02 Papla wielkim mieĹcie Smith Ready Jeri [Aspect of Crow 02] Voice of Crow Heather Rainier [Divine Creek Ranch 02 Her Gentle Giant 01] No Regrets (pdf) Celmer, Michelle Black Gold Billionaires 02 Eiskalte Geschafte, heisses Verlangen Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf) Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (02) Blask twoich oczu Aubrey Ross [Enslaved Hearts 02] Pleasures [EC Aeon] (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] ostro\nie między królami. Ci stali milczący, wyczekujący, w ich tarczach przyozdobionych wi- zerunkami dziwnych zwierząt odbijało się wpadające przez okna światło. Serce zaczęło jej walić jak młotem. Odzyskała w końcu głos. - Co tu robisz? Kiedy spotkaliśmy się na bezdro\ach, mówiłeś, \e idziesz do Lungold. - Nie uśmiechało mi się spotkać z morgolą i jej stra\niczkami - odparł przygaszonym głosem Deth. - Spłynąłem rzeką Cwill do Hlurle i wsiadłem tam na statek udający się do Caithnard. Niewiele pozostało w królestwie miejsc, w których jestem mile widziany. - A więc przybyłeś tutaj? - To jedno z ostatnich takich miejsc. - Tutaj... - powtórzyła, a potem nabrała powietrza w płuca i krzyknęła: - Przybyłeś tutaj, a ja przez ciebie sprowadziłam do tego domu wszystkich królów Hel! - Przestraszony Duac zatrzymał się w pół kroku. Raederle usłyszała w głowie chrapliwe pytanie Farra i odwróciła się do niego. - Tak, przyprowadziliście nie tego człowieka! On nie jest nawet zmiennokształtnym! - Znalezliśmy go pod tą postacią i od tamtego czasu jej nie zmienił. - Zaskoczony Farr przyjął obronny ton. - Był jedynym obcym wędrującym potajemnie przez Hel. - Niemo\liwe! To tak wywiązujesz się z układu? Sporo musiałeś się natrudzić, by wyszukać mi człowieka, którego miałam najmniejszą ochotę zobaczyć. - Dotrzymałem słowa. - Po minie Duaca Raederle zorientowała się, \e chrapliwy, nieziemski głos Farra dociera równie\ do niego. - Czaszka jest moja. Nasz układ przestaje obowiązywać. - O, nie. - Raederle cofnęła się o krok i przycisnęła czaszkę do piersi. - Człowieka, którego przysiągłeś chronić, zostawiłeś bez opieki gdzieś w Hel, by zadręczyli go umarli, by odkrył go... - Tam nie było nikogo innego! - wrzasnął Farr. Teraz nawet Deth się skrzywił. Farr postąpił krok w stronę Raederle, oczy mu płonęły. - Kobieto, przysięgłaś na własne imię, zawarłaś ze mną układ, który sprowadził mnie za próg, przez który Oen przeniósł tę czaszkę wraz z moim ostatnim przekleństwem i uczynił ze mnie króla swojego śmietnika. Jeśli nie oddasz mi czaszki, przysięgam, \e... - Nic nie przysięgniesz. - Raederle zebrała światło z tarcz, rozpaliła je w umyśle i odgrodziła się nim od Farra jak \ółtą kratą. - I nie tkniesz mnie. - Dasz sobie radę z nami wszystkimi, wiedzmo? - spytał posępnie Farr. - Spróbuj. - Zaczekajcie - wyrzucił z siebie Duac i kiedy Farr przesunął wzrok na niego, uniósł w górę rękę. - Zaczekajcie. - Przestąpił ostro\nie przez świetlistą kratę i poło\ył dłonie na ramionach Raederle. Spojrzała na niego i wydało jej się, \e widzi bladą, skośnobrewą twarz Ylona o oczach nieokreślonej barwy. Drgnęła, dostrzegając w spojrzeniu brata udrękę i zdając sobie sprawę, \e po raz pierwszy od wielu dni ma do czynienia z człowiekiem z krwi i kości. - Coś ty z siebie zrobiła? - wyszeptał. - Coś uczyniła temu domowi? Chciała mu wszystko opowiedzieć, wyjaśnić, dlaczego brudne włosy zwisają jej w strąkach do pasa, dlaczego wykłóca się z umarłym królem o jego czaszkę i skąd u niej umiejętność wyczarowywania ognia z powietrza. Ale w obliczu gniewu Farra nie zrobiła tego. - Zawarłam z Farrem pewien układ... - powiedziała sztywno. - Farr - wyszeptał ledwie dosłyszalnie. Skinęła głową i z trudem przełknęła ślinę. - Zmusiłam Hallarda Blackdawna do wydania mi tej czaszki. Otoczona ogniem, urabiając ogień, przesiedziałam całą noc w coraz bli\szym rebelii Hel, i do świtu zgromadziłam moc potrzebną do negocjacji. Przez Hel, zmierzając do Anuin, wędrował Naznaczony Gwiazdkami; Farr przysiągł, \e w zamian za czaszkę skrzyknie umarłych królów i będzie go z nimi ochraniał. Przysiągł na własne imię i na imiona królów Hel. Ale nie wywiązał się z układu. Nie próbował nawet odnalezć zmiennokształtnego; zaczął po prostu chronić pierwszego wę- drującego przez Hel obcego, jakiego napotkał... - Ten obcy nie miał nic przeciwko - przerwał jej chłodny głos Everna Sokolnika. - Uciekał przed pościgiem. Skorzystał z naszej ochrony. - Oczywiście, \e był ścigany! On... - Raederle urwała, bo w tym momencie dotarło do niej, jak wielkie zagro\enie sprowadziła na swój dom. - Duacu... - wyszeptała, czując pod palcami zimną kość czaszki. Ale Duac patrzył ju\ na harfistę. - Po co tu przyszedłeś? - spytał. - Naznaczony Gwiazdkami nie dotarł jeszcze do Anuin, ale z pewnością zdawałeś sobie sprawę, \e kupcy przynieśli tu ju\ jego opowieść. - Myślałem, \e mo\e wasz ojciec wrócił. - A niby co spodziewałaś się usłyszeć od naszego ojca? - zapytał bardziej ze zdziwieniem ni\ z gniewem Duac. - Niewiele. - Deth stał ze zwieszoną głową, w pozie pełnej rezygnacji, ale na jego twarzy malowało się osobliwe skupienie, tak jakby słuchał czegoś, czego oni nie słyszeli. Raederle dotknęła ramienia Duaca. - Duacu. - Głos jej dr\ał. - Duacu. Nie tylko królów Hel przyprowadziłam do Anuin. Duac przymknął powieki i wymruczał coś pod nosem. - Co znowu? Przed dwoma miesiącami zniknęłaś z Caithnard, uprowadzając statek ojca, i Rood musiał wracać do domu lądem sam, nie mając pojęcia, co się z tobą dzieje. Teraz pojawiasz się nie wiadomo skąd, bez zapowiedzi, w towarzystwie królów Hel i wyjętego spod prawa harfisty, z ukoronowaną czaszką pod pachą. Nie zdziwiłbym się, gdyby za chwilę zwaliły mi się na głowę stropy tego zamku. - Zawiesił na chwilę głos, mocniej ścisnął ją za ramiona. - Nic ci nie jest? Pokręciła głową. - Nie. Och, nie. Duacu, próbowałam ustrzec Morgona przed Ghisteslwchlohmem. - Przed Ghisteslwchlohmem? - On... on podą\ał przez Hel tropem Detha. Duac przeniósł wzrok na stojącego za nią Detha i powoli cofnął ręce z ramion siostry. - No dobrze. - W jego głosie nie było nadziei. - Mo\e uda się... Przerwał mu napięty głos harfisty: - Zało\yciela nie ma w An. - Czułam go! - krzyknęła Raederle. - Deptał ci po piętach, kiedy przekraczałeś bramy Anuin. Czułam jego umysł przeszukujący wszystkie zakątki Hel; wdzierał się w mój umysł niczym czarny wiatr i czułam jego nienawiść, jego wściekłość... - To nie był Zało\yciel. - A kto... - Urwała. Otaczający ją mę\czyzni, i ci \ywi, i umarli, wydali jej się nieruchomi, jak figury na szachownicy. Zabrakło jej słów. Zciskając w dłoniach czaszkę, pokręciła głową. - Nigdy bym tu nie przyszedł - podjął z nieoczekiwanym naciskiem w głosie harfista. - [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||