Index Bukowski Charles Hollywood Moore Margaret Pociecha i radośÂć Quincy Morris Gustainis Justin Mathers Kabbalah Unveiled Umowa dozywocia Aktualne umowy gospodarcze Lineage II Spellhowler Gu Kraszewski Zygmunt Pogrobek White Ellen G. Nauki Z Góry BśÂogosśÂawienia Rice Anne The Vampire Lestat [en] Busby, FM Long View 1 Star Rebel |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Matka powiedziałaby, \e z pewnością jest szalona. Tak, romans matki z Dickiem Charlesem był zapewne takim zapomnieniem i te\ padały słowa o miłości. Obydwoje jednak tak się ró\nili i mieli tak inną hierarchię wartości, \e stały związek był w ich przypadku wykluczony. Czy ją, Sydney, łączy z Zinnem coś więcej ni\ fizyczna fascynacja? Czuła jakiś dziwny niepokój. Czy Zinn miał podobne obawy? Powinna pózniej powa\nie z nim porozmawiać. Poszła do łazienki wziąć prysznic. Na toaletce znalazła list od Zinna. Syd, Dziś wieczorem parę osób z ekipy wybiera się na kolację do miasta. Włó\ jakąś nową sukienkę, te\ pójdziemy. Nie było ci chyba smutno, \e cię nie obudziłem? Tak słodko spałaś. Zadzwonię do ciebie koło południa. Dziś kręcimy na pla\y i to będzie dość męczące. Czy powiedziałem ci wczoraj, \e jesteś prześliczna i cudowna? Jeśli zapomniałem, to powiem dziś wieczór. Całuję, Zinn Sydney przeczytała list dwa razy. Brzmiał tak szczerze, \e zaczęła mieć wątpliwości, czy słusznie się zadręczała. Ubrała się i zamówiła śniadanie do pokoju. Pijąc kawę zaczęła rozmyślać o Barbarze. Czy jest w Los Angeles, czy mo\e zmieniła plany i nadal będzie chciała zrobić coś złego Andrei? Zaniepokojona zadzwoniła do rezydencji Zinna. Odebrała Yolanda. Sydney poprosiła Jacka. - Cześć, Jack. Wszystko w porządku? - zapytała. - Tak. Udało mi się wymigać od oglądania Ulicy Sezamkowej . - Widzisz, jaka to parszywa praca! - roześmiała się Sydney. - Ktoś jednak musi to robić. - Chcę ci jeszcze coś powiedzieć, póki nie ma Yolandy. - Tak? - Znasz przypadkiem kogoś, kto wychodzi za mą\? - Co? O czym ty mówisz? - zdziwiła się. - Zabawne, ale dzisiaj rano, kiedy poszedłem do bramy zabrać gazety, znalazłem zawieszoną lalkę. Ubraną w strój panny młodej. - Panny młodej? - Tak. To nie wszystko. Do lalki była przypięta karteczka z napisem: Piękna suknia! Nic poza tym, tylko te słowa. Aha, jeszcze coś. Sukienka lalki była z przodu poplamiona czerwonym atramentem. Domyślam się, \e to sztuczki tej wariatki, ale dlaczego lalka w ślubnej sukni? Czy ty coś z tego rozumiesz? Sydney od razu pomyślała o swej sukni zamówionej u Noli. - Słuchaj, Jack. To bardzo wa\ne. Nie wiem tylko, skąd Barbara dowiedziała się o sukni. - Nie rozumiem, o co ci chodzi. - Nic nie szkodzi. To teraz niewa\ne, Wspomniałeś Yolandzie o lalce? - Nie, nie chciałem jej denerwować. - Zwietnie. Zatrzymaj tę lalkę, chcę ją obejrzeć. Zaraz jadę na lotnisko i za kilka godzin powinnam być u was. - Wydawało mi się, \e masz zostać kilka dni w San Francisco. - Barbara jest przecie\ w Los Angeles, więc nie mam po co tu zostawać. - To ja nie będę ju\ potrzebny? - O nie, Jack. Ja muszę jakoś sprowokować tę babę, to moja jedyna szansa, \eby ją złapać. - No dobra. Aha, dzieciak tu idzie. Daję ci ją. - Sydney, Sydney, kiedy wrócisz? - usłyszała głosik Andrei. - Dzisiaj po południu. - Tatuś te\? - Nie, kochanie, ale te\ ju\ niedługo - obiecała. Kilka dobrych minut pogadały przez telefon. Zaraz potem Sydney poprosiła w recepcji o rezerwację biletu do Los Angeles na najwcześniejszy lot. Napisała karteczkę do Zinna z wyjaśnieniem i zapewnieniem, \e zadzwoni do niego póznym wieczorem. Spakowała się i wyszła. Karteczkę wsunęła pod drzwi pokoju Zinna. Na lotnisku w Los Angeles złapała taksówkę i po pół godzinie była ju\ w rezydencji. Otworzyła jej Yolanda. Andrea natychmiast przybiegła i z wielkim entuzjazmem powitała Sydney. Rzuciła się jej w ramiona i mocno objęła. Sydney podniosła ją do góry, Z kuchni wyszedł Jack Dowd. Na jego widok Yolanda zrobiła dziwny grymas. - Dios mio! Ile\ ten człowiek je! - szepnęła Sydney do ucha. - Bez przerwy muszę chodzić kupować mu jedzenie. Sydney roześmiała się. - To pewnie dlatego Zinn mnie zatrudnił - cicho powiedziała do Yolandy. - Zaoszczędził na jedzeniu. Jack podszedł do nich. - Cześć. Co słychać we Frisco? - Paskudna pogoda. Sydney postawiła Andreę na podłodze. - Słuchaj, kochanie - zaproponowała - idz teraz do swojego pokoju, a ja za parę minut przyjdę do ciebie. Teraz muszę porozmawiać z panem Dowdem. Yolanda odeszła z Andreą, a oni przeszli do salonu. Jack otworzył barek i wyciągnął stamtąd lalkę. Sydney wzięła ją do ręki i zaczęła dokładnie oglądać. - To staroświecka lalka. - Tak? - Dość droga. Zastanawiające, jak jej suknia podobna jest do mojej. - Do twojej? - Tak. Kupiłam wieczorową suknię na premierę, na którą w sobotę [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||