Index Brendan Mary Dumne i piekne 02 Tajemnica portretu Clark Mary Higgins Noc jest mojÄ porÄ Laurie King Mary Russel 07 The Game Baxter Mary Lynn NajwaĹźniejsza noc McComas_Mary_Kay_ _PocaĹuj_mnie Higgins Clark Mary ĹmierÄ wĹrĂłd róş Baxter Mary Lynn Mezalians Inne AnioĹy Czas Odwetu Lili St Crow Dussler Barbara AnioĹy naprawdÄ istniejÄ Annie Dalton AnioĹki 3 Podniebne loty |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Wszystko stało się tak szybko, \e nawet nie wiedzia- 159 158 MARYBALOGH MROCZNY ANIOA ła, kiedy znalazła się w powozie. Obok niej tatko, - Na Boga, Bert, co za czort sprowadza cię o tej ciotka Agatha naprzeciwko, przy niej Samantha. Stan- porze? Przy okazji, która to godzina? - zapytał. gret ruszył z kopyta. Spuścił nogi z łó\ka, usiadł i przeczesał palcami - Mam w stajni bat - powiedział ojciec Jenny z włosy. kamiennym spokojem, pod którym kryła się wściekła - Obudz się - za\ądał sir Albert. - Zamierzam cię pasja. - Przygotuj się, moja panno. U\yję go, gdy wymłócić, Gab. dojedziemy do domu. Hrabia popatrzył na niego z niejakim zdziwieniem. - Wujku! - jęknęła Samantha. - Tutaj, Berti? - spytał. - Czy nie za ciasno? Nie - Geraldzie... - oponowała ciotka Agatha. masz poza tym cepa, staruszku. Pozwolisz, \e się - Cisza! - uciął. okryję? Kiedy jestem nagi, mam awersję do młócenia, Zapanowała cisza, która trwała do końca podró\y do a nawet do rozmowy. domu. Wstał z łó\ka. - Jesteś bydlę - powiedział sir Albert. W jego głosie Jaśnie pan wybaczy... brzmiała pogarda. - Zawsze cię broniłem, Gab, przed Głos słu\ącego wmieszał się w jego sen. Próbował wszystkimi, którzy cię oczerniali. Ale oni mieli rację, wyjechać z Londynu, ale w którąkolwiek ulicę kierował a ja się myliłem. Zapewne jednak zrobiłeś to ze swoją powóz, trafiał na zator z powozów i tłumu roz- macochą. Jesteś bydlę! wścieczonych, podekscytowanych, gestykuljących lu- Hrabia odwrócił się nie dochodząc do drzwi garde- dzi. Nie sposób było przejechać. I wtedy słu\ący, roby. stojący w drzwiach powozu, kierował do niego suche - Uwa\aj, Berti - powiedział spokojnie. - Mówisz o słowa: Jaśnie pan wybaczy". damie. O kimś z mojej rodziny. - Nie zagradzaj przejścia. Z drogi. Obudz się, Gab. - Napawasz mnie obrzydzeniem - jego były przy- Obudz, zanim wyleję na ciebie dzban zimnej wody. jaciel. - Bydlę! Pojawienie się Berta wprowadziło dodatkowe zamie- - Tak. - Hrabia zniknął w garderobie i powrócił szanie; próbował zmusić znarowionego konia, by minął chwilę pózniej, walcząc z paskiem szlafroka. - Ju\ to powóz. W tej samej chwili hrabia Thornhill ocknął się. mówiłeś, Bert. - Czy nie byłoby zbytkiem poprosić cię, - Jaśnie pan wybaczy - zaczął znowu słu\ący. - abyś wytłumaczył powód swojego wzburzenia? O tej Próbowałem... porze nocy, która to mo\e być godzina? - Obudz się, Gab. - Dałeś za małą łapówkę - powiedział wyniośle sir Bert, nadal w stroju balowym, bezceremonialnie Albert. - Twój list wpadł w niepowołane ręce. odepchnął słu\ącego, chwycił kołdrę i odrzucił ją na Hrabia czekał, a\ Bert skończy. bok. Hrabia otrząsnął się z resztek snu, odprawił lokaja i - Następnym razem, kiedy będę chciał kogoś prze dopiero teraz zorientował się, \e stoi nad nimi kipiący z kupić, muszę pamiętać, aby podwoić sumę. Wychodzi wściekłości przyjaciel. na to, \e przekupstwo okropnie podro\ało. Mój list, 161 160 MARYBALOGH MROCZNY ANIOA Bertie? O którym myślisz? W ostatnich dniach napisa- łem ze cztery albo pięć. - Oczywiście \e nie - odparł sir Albert. - Miał go - Nie udawaj głupiego - powiedział sir Albert. - Ona Rushford. Przeczytał go w całości. Dlaczego miałbym zapewne te\ nie była bez winy, Gab, spotykając się go oglądać? z tobą potajemnie. Ale w sumie jest niewinna, jak panna - Dla bardzo wa\nej racji - powiedział hrabia. - Ogden i wszystkie młode dziewczęta, które dopiero Znasz mój charakter pisma, Bertie. Ten list musiał być debiutują. To nie są panny dla zblazowanych uwodzi napisany przez kogoś innego. cieli, którzy gotowi zrujnować im \ycie. Rushford prze - Próbujesz mi wmówić, \e nie napisałeś tego listu? chwycił twój list. Mo\e cię to zainteresuje. Odczytał go - spytał z niedowierzaniem przyjaciel. na głos w obecności wszystkich gości. Ona jest skoń - Ja nie próbuję - odrzekł oschle lord Thornhill. -Ja czona. Mam nadzieję, \e jesteś zadowolony. ci mówię, Berti. Na Boga, wierzysz, \e byłbym do tego Hrabia Thornhill patrzył na niego przez chwilę w zdolny? milczeniu. - Potrafisz całować dziewczynę na oczach całego - Myślę, \e powinniśmy przejść do salonu, Bert - towarzystwa - przypomniał mu sir Albert. powiedział w końcu i przeszedł tam pierwszy, zapalając Tak. Nie mógł nawet okazać świętego oburzenia. przy tym świece w świeczniku. - Powiedz mi, co się Tak, mo\na mu przypisywać podobny postępek. Spryt- dokładnie stało dzisiejszej nocy. nie pomyślane. I jak znakomicie zadziałało. - Jak mogłeś! - krzyczał sir Albert. - Je\eli musisz - Gab - powiedział Bert i zmarszczył brwi. - Je\eli uwodzić cnotliwe panny, chocia\ wokół jest mnóstwo ty tego nie napisałeś, to kto? To nie ma sensu. kobiet, które marzą, \eby zarobić nędzny grosz, czy - Ktoś, kto chciał mnie skompromitować - odrzekł musisz jednocześnie być na tyle szalony, by kompro- hrabia. - Albo ktoś, kto chciał wykończyć pannę mitować je przed całym światem? Nie bałeś się, \e list Winwood. mo\e wpaść w niepowołane ręce? - To nie ma sensu - powtórzył sir Albert. - Bert. - Głos hrabiego o\ywił się. - Przyjmij na - Ale\ tak - oparł hrabia uśmiechając się ponuro. -To kilka minut, jeśli łaska, \e absolutnie nie wiem, o czym ma ogromny sens, Berti. Myślę, \e ktoś przebił mnie w mówisz. Albo udawaj, \e opowiadasz tę historię całkiem grze, nad którą, jak sądziłem, miałem pełną kontrolę. obcej osobie. Powiedz mi, co się stało. W jakim sensie Sir Albert patrzył na niego nic nie rozumiejąc. zrujnowałem pannę Winwood? Zakładam, \e o nią ci - Powinieneś się przespać, Bert - powiedział lord idzie. Thornhill. - Nie przespana noc, spędzona na fantasma- Sir Albert nie mógł usiedzieć na miejscu, ale uspokoił goriach, mo\e się fatalnie odbić na twojej urodzie. się na tyle, by zwięzle zrelacjonować, co zdarzyło się Wiesz o tym? przed niespełna godziną w sali balowej u Rushfordów. - Mo\e jestem głupi i daję się wywieść w pole, ale ci - Widziałeś ten list? - spytał hrabia, wysłuchawszy wierzę - powiedział sir Albert. - Nie zmienia to faktu, \e jego opowieści. dziewczyna ma zrujnowane \ycie, Gab. Nikt ju\ nie przyśle jej zaproszenia. Nigdy nie będzie mogła pokazać 163 162 MARY BALOGH MROCZNY ANIOA się w mieście. Wątpię, czy ojciec znajdzie dla niej mę\a - Rzecz uło\yła się nie po twojej myśli - prychnął nawet na wsi. To przykre. Lubiłem ją. I je\eli mam ci wicehrabia. - Kosztowałeś mał\eńskich rozkoszy bez błogosławieństwa kleru, oczekując, \e wszystko będzie wierzyć, nie uczyniła nic takiego, by na to zasłu\yć. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||