Index
Boge Anne Lise Grzech pierworodny 04 Dziecko miłości
Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 144 Wezwanie z północy
Andrew Sylvia Przyjaciel czy ukochany.03 Miłość pułkownika
M012. Wood Carol Miłość zwyciężca wszystko
0155. Hammond Rosemary Bariera na drodze miłości
Dirie Waris List do matki. Wyznanie miłości
046. Alexander Meg Dziecko miłości
045. Mortimer Carole Szansa na miłość
Maxwell L.Gina Ucieczka do Miłości Tom 1
Iding Laura Miłość to za mało
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mangustowo.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    burczało jej tak głośno, że aż parsknęła śmiechem. Uniósłszy
    się na łokciu, zauważyła, że jej nowa sukienka leży tuż obok
    na łóżku, łącznie z  barbarzyńską" biżuterią. Wstała i przeszła
    do łazienki. Nigdzie ani śladu Francisa. Szybko się umyła i
    nałożyła na twarz dyskretny makijaż, a potem przebrała się w
    sukienkę i lekkie sandały, które kupiła jeszcze w Cuernavaca.
    Założyła także biżuterię. Otworzyła drzwi pokoju i wytknęła
    głowę na korytarz. Był pusty, tak samo zresztą jak i hol.
     Gdzie się podziewa moja ochrona?" - pomyślała z lekkim
    niepokojem. Najprawdopodobniej odnawia swoją przyjazń z
    Marią. Nie przejmował się możliwością, że śpiącą mogliby
    porwać jacyś terroryści.
    Jej umysł przeszyła kolejna fantazja na temat ucieczki.
    Dlaczego nie skorzystać z jego nieobecności? Ale w jaki
    sposób? Samochód nie wchodził w rachubę - bez problemu
    wytropiłby ją ponownie. A pieszo nie zaszłaby zbyt daleko. A
    może w miasteczku znalazłaby jakieś odpowiednie środki
    transportu?
    Nicki, jak sobie nagle przypomniała, przekupiła pewnego
    farmera, by konnym wozem przewiózł ją bezpiecznie przez
    góry aż do morza. Farmerzy wciąż jeszcze używali koni i
    wozów; po południu widziała je przecież w miasteczku. Byłby
    to powolny i mało wygodny środek transportu, ale być może
    dlatego właśnie Francis mógłby go przeoczyć.
    Czy o tej porze są w Taxco jacyś farmerzy, czy też
    powrócili już na swoje farmy? I jak mogłaby ich odnalezć?
    Ale czy pomogą jej , jeżeli jej się to uda? "Nie przekonasz się
    o tym, jeżeli zamiast marzyć, nie wezmiesz się natychmiast do
    działania - upomniała się surowo. - Idz prosto na rynek, to
    chyba odpowiednie miejsce. Nie ma go, więc teraz masz
    swoją szansę. Działaj!"
    Diana cofnęła się do pokoju i wrzuciwszy do torby
    wszystkie swoje rzeczy, wyszła do pogrążonego w cieniu
    holu. Było cicho. Pozostało jej jedynie pokonać kilka stopni i
    wyjść przez frontowe drzwi. Proste, Zdjęła sandały i z bijącym
    mocno sercem zeszła.
    Lecz kiedy znalazła się na zewnątrz, natychmiast
    zorientowała się, że i tak próba skazana jest na
    niepowodzenie. Pierwszą rzeczą, jaką zauważyła w
    ciemnościach, był żarzący się ognik papierosa. Prawie w tej
    samej chwili od jednej z białych kolumn oderwał się gibki
    cień, a jej uszu dobiegł spokojny, jedwabisty głos:
    - Wybierasz się gdzieś, Diano?
    - Ktoś podobno zaprosił mnie na kolację - warknęła.
    Kiedy podszedł bliżej, Diana zauważyła igrający na jego
    zmysłowych wargach domyślny uśmieszek. On także przebrał
    się w nienagannie skrojony ciemny garnitur i śnieżnobiałą
    koszulę. Diana wpatrywała się w niego bez słowa i usiłowała
    sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek widziała go ubranego w
    taki właśnie sposób. Wyglądał teraz na starszego, bardziej
    doświadczonego - prawdziwy bywalec wielkiego świata.
    Marynarka opinała jego szerokie barki doskonale -
    najwyrazniej garnitur szyty był na zamówienie przez
    prawdziwego artystę w swoim zawodzie. Zastanawiała się,
    czy marynarka została odrobinę poszerzona, aby ukryć
    noszoną przez niego pod lewą pachą broń.
    - Zabierasz to z sobą? - zapytał, wskazując na
    przewieszoną przez jej ramię torbę. - Nie bardzo pasuje do
    twego stroju.
    Uniosła dumnie głowę i spojrzała mu odważnie prosto w
    oczy.
    - Właściwie to próbowałam uciec.
    - Frontowym wyjściem? Zaskakujesz mnie, Diano.
    Sądziłem, że specjalizujesz się w ucieczkach przez okno.
    - Jakoś nie wydajesz się tym przejęty.
    - A niby dlaczego miałbym być? Spodziewałem się, że
    spróbujesz to zrobić.
    - Ale nie spodziewałeś się, by mi się powiodło, prawda?
    Potrząsnął przecząco głową.
    - Nie uciekniesz - zapewnił ją z niezłomną wiarą w głosie.
    - Jak ty niewiele o mnie wiesz, Francis. Czy sądzisz, że
    mogłabym oprzeć się takiemu wyzwaniu?
    - Po dzisiejszym wieczorze, moja droga, nawet nie
    będziesz już myślała o ucieczce - mruknął. Spojrzenie jego
    niebieskich oczu niosło zmysłową obietnicę. Przyjrzał się jej z
    wyrazną aprobatą. - Wyglądasz w tej sukni prześlicznie. -
    Spojrzał na srebrny łańcuch i bransolety. - Biżuteria także jest
    jak najbardziej odpowiednia. Wyglądasz, jakbyś pojawiła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.