Index Boge Anne Lise Grzech pierworodny 04 Dziecko miłości Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 144 Wezwanie z północy Andrew Sylvia Przyjaciel czy ukochany.03 Miłość pułkownika M012. Wood Carol Miłość zwyciężca wszystko 0155. Hammond Rosemary Bariera na drodze miłości Dirie Waris List do matki. Wyznanie miłości 046. Alexander Meg Dziecko miłości 045. Mortimer Carole Szansa na miłość Maxwell L.Gina Ucieczka do Miłości Tom 1 Ransom S.C Błękitna miłość 02 Błękitna magia |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] ten sam sprawca. Caleb usÅ‚yszaÅ‚, jak stojÄ…ca obok niego Raine gÅ‚oÅ›no wciÄ…gnęła powietrze. Zaraz potem wyszÅ‚a. Kiedy skoÅ„czyÅ‚ rozmowÄ™ z Helen, znalazÅ‚ Raine siedzÄ…cÄ… przy komputerze. - Za chwilÄ™ przywiozÄ… pacjenta z bólem brzucha -oznajmiÅ‚a jakby nigdy nic. Daj mi znać, jak dostaniesz wyniki podstawowych badaÅ„. - OczywiÅ›cie. Wymuszona pogoda jej tonu niepokoiÅ‚a Caleba. Ale dopiero dużo pózniej zrozumiaÅ‚, dlaczego tak siÄ™ dziaÅ‚o. UdrÄ™czone spojrzenie Helen Shore bardzo mu przypominaÅ‚o spojrzenie Raine. R L T 66 Raine ledwie mogÅ‚a siÄ™ skupić, piszÄ…c raport dla nastÄ™pnej zmiany. Niewy- kluczone, że mężczyzna, którego ofiarÄ… padÅ‚a, to także przeÅ›ladowca Helen. MiaÅ‚a nadziejÄ™, że policja go znajdzie, i to szybko. ZakoÅ„czywszy raport, westchnęła z ulgÄ…. Przynajmniej ten niekoÅ„czÄ…cy siÄ™ dyżur dobiegÅ‚ kresu. Gdy tylko przygotuje wypis dla Helen, bÄ™dzie wolna. BiorÄ…c gÅ‚Ä™boki oddech, weszÅ‚a do pokoju Helen. Yvonne zostawiÅ‚a pacjentkÄ™ o jedenastej, gdyż szpital nie pozwalaÅ‚ teraz na pracÄ™ w godzinach nadliczbowych. Helen byÅ‚a już w swoim ubraniu, ale nadal Å›ciskaÅ‚a koc, którym owinęła ramiona, jak koÅ‚o ratunkowe. Raine Å›wietnie jÄ… rozumiaÅ‚a i nie zamierzaÅ‚a jej odbierać tego koca. - Mam tutaj pani wypis. - Raine podaÅ‚a Helen kartkÄ™, na której miÄ™dzy in- nymi znajdowaÅ‚a siÄ™ data wyznaczonej na nastÄ™pny tydzieÅ„ wizyty. - Ma pani jeszcze jakieÅ› pytania? Helen powoli pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…. - Nie. Ta druga pielÄ™gniarka powiedziaÅ‚a mi, że kolejne wyniki bÄ™dÄ… do- piero za kilka dni. ZresztÄ… to nieważne - dodaÅ‚a gorzko. - WÄ…tpiÄ™, żeby policja znalazÅ‚a tego mężczyznÄ™. - ZnajdÄ… go - zapewniÅ‚a Raine, choć żywiÅ‚a podobne wÄ…tpliwoÅ›ci. PrzyciÄ…- gnęła krzesÅ‚o do łóżka i usiadÅ‚a. - Powinna pani poszukać profesjonalnej pomocy. Znam dobrego terapeutÄ™. - Pracownik socjalny daÅ‚ mi listÄ™ nazwisk. - Helen patrzyÅ‚a ponuro na swo- je dÅ‚onie. - Ale co mi przyjdzie z rozmowy o tym wszystkim? Nic nie zmieni tego, co siÄ™ staÅ‚o. - To prawda. - Raine współczuÅ‚a pacjentce i rozumiaÅ‚a jej zÅ‚ość, zwÅ‚aszcza że być może wykorzystaÅ‚ je ten sam mężczyzna. R L T 67 Nawet policja nie wierzyÅ‚a, że to czysty przypadek. Detektyw Carol Blan- chard obiecaÅ‚a skontaktować siÄ™ z Raine, jeÅ›li trafiÄ… na jakiÅ› Å›lad. DotÄ…d nie odezwaÅ‚a siÄ™. Raine zebraÅ‚a myÅ›li. - IstniejÄ… też grupy wsparcia, gdzie spotykajÄ… siÄ™ kobiety, które przeżyÅ‚y to, co pani. - Raine uczÄ™szczaÅ‚a na spotkania jednej z takich grup, ale jej to nie pomogÅ‚o. Mimo to podzieliÅ‚a siÄ™ z Helen tÄ… informacjÄ…, gdyż każdy reaguje in- aczej. Nie byÅ‚a też ekspertem, jeÅ›li chodzi o radzenie sobie w trudnych sytuacjach, choć dotÄ…d uważaÅ‚a, że niezle jej idzie. Tego wieczoru kompletnie siÄ™ rozpadÅ‚a. - BojÄ™ siÄ™ wrócić do domu - przyznaÅ‚a cicho Helen. - On wie, gdzie mieszkam. A jeÅ›li siÄ™ tam zjawi? Raine doÅ›wiadczyÅ‚a tego samego lÄ™ku. PrawdÄ™ mówiÄ…c, myÅ›laÅ‚a o przeprowadzce, kiedy wygaÅ›nie jej umowa najmu. SpaÅ‚a na kanapie z kotkÄ…, bo nie byÅ‚a w stanie zasnąć w łóżku. - Ma pani kogoÅ›, kto by z paniÄ… zamieszkaÅ‚? - MogÄ™ poprosić siostrÄ™. Raine kiwnęła gÅ‚owÄ…. - To dobry pomysÅ‚. I niech pani zaÅ‚oży na drzwiach zasuwÄ™, jeÅ›li jej pani nie ma. Podobno gwaÅ‚ciciele nie wracajÄ… do tej samej ofiary, ale nie zaszkodzi uważać. - Tak, dziÄ™kujÄ™. Raine poÅ‚ożyÅ‚a swoje dÅ‚onie na dÅ‚oniach Helen. - ProszÄ™ pamiÄ™tać, że nie jest pani sama. Niech pani poszuka pomocy w grupie wsparcia albo u terapeuty. Niestety, gwaÅ‚t na randce to zjawisko o wiele bardziej powszechne, niż nam siÄ™ zdaje. R L T 68 Helen spojrzaÅ‚a jej w oczy. - Tak pani mówi, jakby pani coÅ› o tym wiedziaÅ‚a. Przez moment Raine chciaÅ‚a jej wyznać prawdÄ™. Ale teraz byÅ‚a pielÄ™gniarkÄ…, a nie prywatnÄ… osobÄ…. SÅ‚owa uwiÄ™zÅ‚y jej w gardle. - Ja... miaÅ‚am już pacjentkÄ™ w podobnej sytuacji - odparÅ‚a wymijajÄ…co. - I wyobrażam sobie, przez co pani przechodzi. ProszÄ™ na siebie uważać, dobrze? - Tak. Raine odprowadziÅ‚a jÄ… na parking, gdzie Helen zostawiÅ‚a samochód, a po- tem zawróciÅ‚a na oddziaÅ‚. Nie mogÅ‚a siÄ™ doczekać, kiedy stÄ…d wreszcie wyj- dzie. W drzwiach omal nie zderzyÅ‚a siÄ™ z Calebem. - Masz chwilÄ™? - zapytaÅ‚. - Nie za bardzo.-PróbowaÅ‚a go wyminąć, ale Caleb podszedÅ‚ z niÄ… do naj- bliższego zegara, gdzie mogÅ‚a podbić kartÄ™, oficjalnie koÅ„czÄ…c dyżur. PowÅ›ciÄ…gnęła westchnienie i spojrzaÅ‚a na niego. - Możemy z tym poczekać? Nie czujÄ™ siÄ™ najlepiej. Chyba zÅ‚apaÅ‚am grypÄ™ albo coÅ› w tym rodzaju. - PrzestaÅ„, Raine. Znam prawdÄ™. On zna prawdÄ™? Jak to jest możliwe? Poza jej szefowÄ…, która obiecaÅ‚a jej dyskrecjÄ™, nikt niczego nie wie. Czyżby sama niechcÄ…cy coÅ› zdradziÅ‚a, kiedy traciÅ‚a przytomność? - Znasz prawdÄ™? R L T 69 - Tak. - SkrzyżowaÅ‚ rÄ™ce na piersi i patrzyÅ‚ na niÄ… bacznie. - I nie pozwolÄ™ ci odejść, dopóki ze mnÄ… nie porozmawiasz. ROZDZIAA SIÓDMY Raine patrzyÅ‚a na Caleba zszokowana. - Nie. Nie mogÄ™ o tym rozmawiać. Przepraszam. -OdwróciÅ‚a siÄ™, kierujÄ…c siÄ™ na parking dla pracowników. MarzyÅ‚a o tym, by znalezć siÄ™ w domu i od- począć po emocjonalnie wyczerpujÄ…cym dyżurze. R L T 70 Caleb znowu ruszyÅ‚ w Å›lad za niÄ…. ZastanawiaÅ‚a siÄ™, co mu powiedzieć, by daÅ‚ jej spokój, ale w gÅ‚owie miaÅ‚a pustkÄ™. Jedno spojrzenie na jego zaciÄ™tÄ… mi- nÄ™ wystarczyÅ‚o, by pojęła, że Å‚atwo siÄ™ go nie pozbÄ™dzie. - W takim stanie nie powinnaÅ› prowadzić. - WziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™ i pociÄ…gnÄ…Å‚ w stronÄ™ swojego samochodu. Przez moment chciaÅ‚a mu siÄ™ wyrwać, ale potem zgarbiÅ‚a siÄ™ zrezygnowa- na. Nie miaÅ‚a siÅ‚, by z nim walczyć. Aatwiej jej byÅ‚o ulec Calebowi, niż z nim dyskutować. Kiedy otworzyÅ‚ drzwi od strony pasażera, Raine wsiadÅ‚a do samochodu bez sÅ‚owa sprzeciwu. On sam wÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ za kierownicÄ™, zerkajÄ…c na niÄ… w milcze- niu. Cisza mogÅ‚aby siÄ™ wydawać przytÅ‚aczajÄ…ca, ale, o dziwo, nawet w milczÄ…- cej obecnoÅ›ci Caleba Raine znajdowaÅ‚a pocieszenie. Po spotkaniu z Helen na powierzchniÄ™ wypÅ‚ynęły jej stÅ‚umione lÄ™ki. Caleb wyjechaÅ‚ z parkingu i skrÄ™ciÅ‚ w stronÄ™ swojego domu, nie pytajÄ…c jej o zdanie. Raine i tym razem nie wyraziÅ‚a sprzeciwu. W duchu cieszyÅ‚a siÄ™ jednak, że nie wraca do swojego mieszkania. Jej wyobraznia przesadnie siÄ™ tam uaktyw- niaÅ‚a. - Jak siÄ™ ma twój ojciec? - spytaÅ‚a, gdy znalezli siÄ™ na podjezdzie. SpojrzaÅ‚ na niÄ…. - Wciąż go wszystko boli, ale ogólnie jest lepiej. - To dobrze - odparÅ‚a cicho. Zaparkowawszy samochód, Caleb ruszyÅ‚ do domu. Raine weszÅ‚a za nim do Å›rodka, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ na widok psa, który ra- doÅ›nie jÄ… powitaÅ‚. R L T 71 WtuliÅ‚a twarz w jedwabistÄ… sierść. KiedyÅ› czÄ™sto bywaÅ‚a w tym domu. Po ciężkim emocjonalnie dyżurze znajome otoczenie dziaÅ‚aÅ‚o na niÄ… kojÄ…co. Przeżyli z Calebem wiele wspaniaÅ‚ych chwil, nim odkryÅ‚a, że on nikomu nie potrafi zaufać. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||