Index
Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (06) Stalowy Szczur i piąta kolumna
Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
James White Cykl Szpital kosmiczny (02) Gwiezdny chirurg
Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (38) Urwany ślad
Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
Cykl StarCraft (1) Krucjata Liberty'go Jeff Grubb
Paranormal Dating Agency 10 Bearfoot and Pregnant Milly Ta
James Axler Outlander 10 Outer Darkness
Jeffrey Lord Blade 10 Ice Dragon
Honderich_Ted_ _Ile_mamy_wolnosci.BLACK
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stardollblog.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    wskazała dziewczynka. Za każdym razem, gdy błyskawica rozjaśniała noc, czekała, że zobaczy raz
    jeszcze dzikie dziecko, ale ono już się więcej nie pokazało. Mimo to była pewna, że mała jest gdzieś w
    pobliżu i obserwuje wszystko uważnie.
    67
    Wrócił Josh ze zwojem liny przerzuconym przez ramię. Kiedy zaczął mocować ją do drzewa, Carrie
    krzyknęła głośno:
    -
    Nie!
    - Schodzę tam! - odkrzyknął Josh. Kilka chwil zajęło jej wytłumaczenie, że nie
    128
    protestuje przeciwko jego decyzji, tylko że złym węzłem miał zamiar przymocować linę do drzewa.
    Wzięła od niego gruby sznur i z dużą wprawą szybko przywiązała do pnia, potem zrobiła pętle i jeszcze
    jeden węzeł. Nie próbowała nawet wyjaśniać, tylko dała Joshowi znak, że pomoże mu ciągnąć linę,
    kiedy będzie wracał na górę, to znaczy, kiedy będzie niósł Tema.
    Josh zrozumiał wreszcie poczynania Carrie i spojrzał na nią jak nigdy dotąd: z podziwem i
    wdzięcznością.
    Trzymając mocno linę podszedł na skraj urwiska i zaczął się opuszczać. Robił to pewnie, z wprawą,
    chyba nie po raz pierwszy w życiu.
    Carrie stała na szczycie wytężając wzrok i czekając na znak.
    Po kilku chwilach Josh wrócił na górę. Wspiął się po linie bez trudu, zręcznie przekładając dłonie jedna
    nad drugą, jak najzwinniejszy marynarz, aż Carrie się zastanowiła, czy przypadkiem nie pływał kiedyś
    po morzu.
    Na jego twarzy malowała się radość tak promienna, że Carrie od razu wiedziała, iż z Ternem wszystko
    w porządku. Łzy ciurkiem popłynęły jej z oczu i zmieszały się z deszczem na policzkach.
    - Jest żywy, ale nieprzytomny. Muszę go wyciągnąć! — krzyczał jej Josh prosto w twarz. - Muszę z
    czegoś zrobić nosidło.
    Carrie odgadła natychmiast. że chce jej porady, że prosi ją o pomoc. Gorączkowo przypominała sobie,
    co wzięli ze sobą. Boże, nie mogli przecież schodzić teraz z góry, żeby szukać czegoś, co by się
    nadawało do przetransportowania nieprzytomnego chłopca) Brezentowe torby były za słabe, żeby
    '
    M..»ń.ilira||y
    129
    utrzymać bezwładne ciało, a przy tym mieli za mało liny.
    Nagle Josh wyciągnął rękę i położył dłoń w talii Carrie, przebierając palcami w okolicy żołądka, jakby
    próbował coś wyczuć.
    Dopiero po chwili na Carrie spłynęło olśnienie i w tej samej sekundzie uśmiech rozjaśnił jej twarz. Tak,
    oczywiście, gorset. Natychmiast, przy wydatnej pomocy Josha, zaczęła rozpinać koszulę. Wyciągnęła
    ją ze spodni, u Josh wprawnie pomógł jej rozwiązać sznurówki. Rozłożył gorset w obu rękach i
    niezadowolony zmarszczył czoło, niepewny, czy jest wystarczająco duży, by otoczyć jego dziecko.
    Carrie rozpięła klamrę, wcisnęła Josbowi w ręce pasek, następnie ściągnęła spodnie i także mu je
    podała, pokazując na migi, że może chłopca przywiązać do siebie nogawkami.
    Josh skinął głową i z większą częścią garderoby Carrie owiązaną wokół bioder chwycił linę i podszedł
    do brzegu skały.
    - Jak będę go miał. zagwiżdżę. Wtedy zaczniesz ciągnąć. Rozumiesz?
    Tak! - odkrzyknęła Carrie.
    Na samej krawędzi zatrzymał się jeszcze. Carrie wiedziała, o czym myśli, wiedziała, co czuje, bo sama
    czuła to samo.
    Pochyliła się i pocałowała go, jakby od wieków byli przyjaciółmi i kochankami.
    68
    Powodzenia — szepnęła z ustami na jego wargach.
    Połam nogi powiedział i zniknął za stromą krawędzią.
    Carrie nie zdawała sobie sprawy z upływu czasu, ale była pewna, że chwile, które Josh spędził na
    130
    dole, były najdłuższe w jej życiu. Leżąc na mokrej skale nad brzegiem przepaści, wytężała słuch i
    wzrok, niepomna faktu, że miała na sobie jedynie koszulkę, panlalony i buty. Cienka bawełna nie
    dawała żadnej ochrony przed zimnem ani przed deszczem, ale dziewczyna nie czuła gniewnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.