Index Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1 Hawksley Elizabeth PrĂłba Hannay Barbara Odzyskane szczÄĹcie Broadrick Annette SzczÄĹliwy traf Elizabeth Bevarly Kuszenie Monahana (GRZESIUK STANIS_243AW BOSO, ALE ) Harry Turtledove V 167. Ferrarella Marie PamićÂtny sylwester Roberts Alison Rajska wyspa 0155. Hammond Rosemary Bariera na drodze miśÂośÂci |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Ledwie mogła to znieść. Bezskutecznie usiłowała wyswo- bodzić ręce, które Jack za jej plecami ciągle trzymał na uwięzi. Rozpiął i ściągnął jej niebieskie dżinsy. Całował i pieścił od- krywane, niższe partie ciała. Wsunął palce między uda. - Jack! - krzyknęła ostrzegawczo. - Nie przeszkadzaj, jestem zajęty. - Myślę, że powinniśmy... - Co takiego? - zapytał niecierpliwie. - Chyba powinniśmy pójść do łóżka. Przestał ją pieścić. Odsunął ręce. Całym ciałem naparł na Georgię, popychając ją w stronę sypialni. Przez całą drogę wpijał w nią wzrok. Doszli do łóżka. Georgia uśmiechnęła się do Jacka i znów bez- skutecznie usiłowała wyswobodzić dłonie uwięzione za plecami. - Nie będziesz miał frajdy, jeśli nie będę mogła używać rąk. - Georgia posłużyła się szantażem. Nie od razu, ale puścił nadgarstki. Georgia zaczęła rozcierać zesztywniałe palce. Postanowili do reszty się rozebrać. - Ty pierwsza - oświadczył Jack, pociągając za sweter Geor- gii. - Nie, ty - zaprotestowała, rozpinając pasek u spodni Jacka. -Ty. -Ty. Roześmiani, bawili się ściąganiem z siebie ubrań. Pozbyli się niemal wszystkiego. Georgia była zadowolona, że w 113 S R pokoju panuje półmrok. Była zmieszana, stojąc przed Jackiem prawie nago. - Tego nie znoszę - oświadczył, spoglądając na czarne skar- petki, jedyną pozostałość swojego stroju. - Mogą zostać - zdecydowała Georgia, spoglądając na swoje podkolanówki, z których jedna opadła do pół łydki. Tak starannie przygotowywała się do spotkania z Jackiem, a nie pomyślała o czymś bardziej seksownym niż skarpetki! Potrząsnął głową. - Nie - zaprotestował. - Za bardzo opadają. Rozebrali się więc do końca. Co za wspaniały okaz mężczyzny, z zachwytem w myśli stwierdziła Georgia, spoglądając na Jacka. Objął ją i położył na łóżku. Znów poczuła, jak bardzo jej pożąda. Zarzuciła mu ręce na szyję. Długo się całowali, od czasu do czasu nerwowo chwytając powietrze. Położył się na niej. Wsunął między uda i zaczął pieścić naj- wrażliwsze miejsca na jej ciele. W pewnej chwili uniósł się na łokciach. Sięgnął w stronę noc- nego stolika. Georgia domyśliła się, czego tam szuka. - Niepotrzebne - powiedziała. - O ochronę już zadbałam. - Tak? - Założyli mi spiralę. Miałam kogoś kilka lat temu. Sądziłam, że związek będzie trwały, ale nie wyszło - dodała tytułem wyja- śnienia. - Dlaczego? - zapytał Jack. Georgia zastanawiała się przez chwilę. - To nie był człowiek dla mnie... odpowiedni. Jack położył się obok. Nadal pieścił jej pierś. - A więc ostatni raz robiłaś to kilka lat temu? 114 S R - Tak. - Ja też dość dawno. - Ale chyba nie przed laty. - No, nie - przyznał szczerze. - Ale nie miałem nikogo od dłuższego czasu. - Co się stało z ostatnią kobietą, z którą byłeś związany? - chciała dowiedzieć się Georgia. Jack namyślał się przez chwilę, a potem delikatnie pogłaskał Georgię po policzku. - Nigdy z nikim nie byłem związany. Przynajmniej nie tak, jak myślisz. - Dlaczego? Nadal bawił się piersią Georgii, od czasu do czasu trącając na- prężony sutek. I nagle, bez żadnego uprzedzenia, wziął ją w po- siadanie. - Och! -jęknęła. - Och, Jack! Przyciągnął ją mocno do siebie. - Jest tak, jak przypuszczałem - miękkim głosem powiedział jej wprost do ucha. - Idealnie pasujemy do siebie. Pocałował ją szybko, a potem wysunął się ruchem gładkim i zręcznym, żeby chwilę pózniej znów wziąć ją w posiadanie. Nie protestowała. Poddała się ostrej, obezwładniającej piesz- czocie. Powoli zaczęło zanikać początkowe onieśmielenie. Teraz dla Georgii liczyło się tylko jedno. Była z mężczyzną, którego ko- chała ponad życie i do którego zawsze pragnęła należeć. Na szczyty rozkoszy wspięli się równocześnie. Georgia nie przypuszczała, że może być aż tak niebiańsko do- brze. Oszołomiona tym, co się stało, leżała bez ruchu. Nigdy nie sądziła, że Jack będzie w stanie dostarczyć jej tak cudownych do- znań. 115 S R I nagle coś ścisnęło ją za serce. Myliła się! Jak bardzo się myliła sądząc, że dwa tygodnie in- tymnych zbliżeń zaspokoją ją do końca życia! Teraz już zdobyła absolutną pewność. Nigdy, przenigdy nie będzie miała dość Jacka McCormicka. 116 S R ROZDZIAA DZIEWITY Jack splótł ręce wokół talii Georgii i przytulił ją do siebie. Pragnął na zawsze pozostać obok niej. Zaspokojony i bardzo szczęśliwy. Wreszcie do końca zrozumiał, co ich naprawdę łączy. Gdyby wiedział to przed laty, nigdy nie opuściłby Carlisle. Teraz już stąd nie wyjedzie. Chyba że wraz z Georgią. Rzucił okiem na jej twarz i ze zdumieniem odkrył, że Geor- gia płacze. Odgarnął z jej czoła kosmyki opadających włosów i z policzków scałował łzy. Odchylił głowę i ujął w dłoń podbródek Georgii. - Co się stało? - zapytał łagodnym tonem. - Zrobiłem ci krzywdę? Na jej wargach pojawił się smutny uśmiech. - Nie - odparła bezbarwnym głosem, płynącym jak z oddali. - Nie w tym sensie, co myślisz. - A w jakim? - Jacka ogarnął nagły strach. - Geo, powiedz, czemu płaczesz? Głośno pociągnęła nosem, zarzuciła mu ręce na szyję i wcią- gnęła go na siebie. - To nic takiego - zapewniła. - Naprawdę. Ja... ja tylko nie miałam pojęcia, że... że tak może być. Jack rozplótł palce Georgii na swym karku, odsunął się na bok i popatrzył na nią badawczo. Musiał obserwować jej twarz, aby wiedzieć, czy to, co zaraz powie, będzie prawdą. - Więc dlaczego jest ci przykro? 117 S R - Nie wiem. - Georgia potrząsnęła głową. - Nie mam pojęcia, czemu się rozpłakałam. Widocznie jeszcze przeżywam to, co się stało. Kłamała. Od razu to wyczuł. Odpowiedziała zbyt szybko i gładko. Nie miał wątpliwości, że było jej dobrze. Ale gdzie tkwiła [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||