Index (30) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i... Arsen Lupin tom 1 17 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Testament Rycerza JÄdrzeja 02 Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Skarb Atanaryka Pan Samochodzik i Arsen Lupin tom 30 częć 2 Nienacki Zbigniew 03 Pan Samochodzik i skarb Atanaryka 102 Pan Samochodzik i tajemnica Araratu (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generaĹa Samsonowa tom 1 41 Pan Samochodzik i Operacja KrĂłlewiec Sebastian Miernicki (49) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Pruska korona 62 Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i Zamek Czocha |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] oznaczające interesujące nas miejsca. Nagle usłyszałem wysoki ton, ciągły dzwięk. - Metal kolorowy - oznajmiłem. - Płytko, około trzydziestu centymetrów. - Kopiemy, zobaczymy, co warta twoja maszyna - powiedział Miki. Dwa ruchy saperką wystarczyły, bym w brudnych od ziemi palcach obracał brązową fibulę. Natychmiast Miki i Piotr zaczęli ją oglądać. - Epoka rzymska, około III wieku - ocenili. Szukałem dalej. Po chwili wykrywacz zazgrzytał, jakby jego cewka przejechała po tępej, zardzewiałej pile. - Płytko, pół metra, du\e \elastwo - zameldowałem. 90 Tym razem Piotr chwycił saperkę. Po dwóch minutach westchnął i zaczął okopywać znalezisko. - Basia, notuj - poprosił dziewczynę. Naukowiec dyktował dziewczynie dane niezbędne do dziennika wykopalisk. Jednocześnie zdejmował warstwami kolejne centymetry ziemi. Gdy się wyprostował nad dołem, ujrzałem rękojeść no\a z rogową oprawą i rdzawy zarys ostrza, które rozpadło się w kwaśnej ziemi. Basia miała aparat fotograficzny, więc zrobiła dokumentację. Piotr schował znalezisko do woreczka i wtedy mogliśmy je obejrzeć. - Starogermański symbol słońca - Miki wskazał ornament. - Mogło nale\eć do wikinga, ale i do wojownika germańskiego czy pruskiego. Po dwóch godzinach poszczęściło mi się i znalezliśmy groty strzał oraz dwie złote rzymskie monety le\ące w ziemi obok siebie. Gdy jednak na skraju lasu wykopaliśmy złoty pierścień z tkwiącymi w środku kosteczkami palca nie mieliśmy \adnych wątpliwości. - Typowy pierścień wikińskiego wojownika - stwierdził Miki. - Podobne znaleziska znam z opisów skandynawskich cmentarzy. - Obcięty palec, pewnie w bitwie - dodał Piotr. To jego cierpliwości przy okopywaniu znalezisk, badaniu kontekstu" zawdzięczaliśmy to, \e wątłe kosteczki nie zniknęły przed naszymi spojrzeniami w grudach ziemi. - Pewne poszlaki mamy - pan Tomasz podsumował nasze poszukiwania. - To przejdę się jeszcze po kręgu - zaproponowałem. Nie czekając na zgodę, ruszyłem. Wykrywacz wyłączyłem po kilku minutach. W zasadzie co krok wskazywał jakiś metalowy przedmiot. Od piszczenia ju\ bolała mnie głowa. - Z tym miejscem koniecznie trzeba coś będzie zrobić - Miki był wyraznie zmartwiony ograniczonymi finansami na badania tej ciekawej okolicy. Wróciliśmy do aut i postanowiliśmy pojechać na Górę Dylewską. U archeologów zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na poszukiwania pieczary ze skarbami. Zaprowadziłem wszystkich do kamienia ofiarnego. Miki i Piotr zaprezentowali naukowe podejście. - Je\eli ukryto tu skarby rzymskiej karawany, to powinniśmy poszukać drogi, której u\ywano od dawna, bo pewnie decyzja o ukryciu skarbu zapadła nagle, w obliczu jakiegoś niebezpieczeństwa - dedukował Miki. - Mo\e Khorr Siwobrody przeniósł znalezisko? - zastanawiał się Olbrzym. - Raczej nie - pan Tomasz był zdecydowany. - Pamiętaj, \e matka Khorra wiedziała o skarbie, zapewne z jakichś przekazów. Je\eli wiedziano o nim, a zachował się do czasów Khorra, to znaczy, \e był dobrze ukryty. W liście ze Sztokholmu napisano, \e Khorr zamaskował wejście do jaskini, a ostatni \yjący członek dru\yny przyznał, \e skarb znalezli przypadkowo. Wreszcie szalony hrabia wierzący w magiczną moc wina pitego z amfor, a na pewno znikający na cały dzień według opowieści potomkini rodu von Rose, ten nie ruszał niczego, nie ujawniał. To musi być niezwykle bezpieczne miejsce. Uwa\ałem, \e bez dobrego sprzętu, choćby radaru geologicznego, nie mamy tu czego szukać, ale reszta ekipy wierzyła w siłę swej spostrzegawczości i chodziła po lesie. Oparłem się o głaz, a moje palce bezwiednie zanurzyły się w mech, szczególnie du\y od 91 północnej strony. Opuszki palców wymacały jakieś dziwne kształty wyryte w powierzchni kamienia. Ostro\nie odgiąłem mech i wtedy dołączyła do mnie Basia. - Olbrzym zaginął w lesie? - zagadnąłem ją. - Ma temat do przemyśleń - odpowiedziała śmiejąc się. Basia lepiej widziała to, co zostało wyryte i zawołała resztę. - Chodzcie, Paweł znalazł rysunek! - krzyknęła. Wszyscy przybiegli do nas. Wyjąłem swój nó\ i odciąłem płat mchu. - Wojownik modli się do kobiety - orzekł Miki przyglądając się obrazkowi. Rys postaci był słabo widoczny. Klęczący miał okrągłą tarczę i tylko po tym mo\na było rozpoznać, \e to wojownik. Kobieta stała, miała rozło\one ramiona, długą suknię i patrzyła w niebo. - Kolejny symbol - jęknął Olbrzym. - W dodatku mogli to wyryć Prusowie - zauwa\yła Basia. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||