Index Antologia BarbarzyĹcy [Rebis] 01 BarbarzyĹcy_ Tom 1 (1991) Carpenter Leonard Conan Tom 50 Conan Gladiator Carroll_Jonathan_ _Vincent_Ettrich_TOM_02_ _Szklana_zupa Lowell Elizabeth Bracia Maxwell Jesienny kochanek tom 1 Korman Gordon 39 wskazĂłwek tom 2 FaĹszywa nuta Anderson Poul Liga Polezotechniczna Tom 1 Wojna Skrzydlatych Bratny, Roman Kolumbowie rocznik 20 Tom 2 Maxwell L.Gina Ucieczka do MiĹoĹci Tom 1 Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune 41 Pan Samochodzik i Operacja KrĂłlewiec Sebastian Miernicki |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] tekst, został wpisany w prostokąt i stanowił zapewne w ówczesnej Polsce zjawisko artystyczne, a może nawet i prekursorskie. - Wydrukował go wędrowny drukarz, księgarz i introligator Konrad Baumgart w 1498 roku - szeptała nam do ucha pani kierownik czytelni. - Te cztery strony zostały odnalezione i rozpoznane przez inkunabulistę Pawła Schwenkego około 1900 roku w makulaturze oprawy innego inkunabułu, znajdującego się w zbiorach Biblioteki Gdańskiej, a będącego dziełem Mateusza Silvaticusa Liber pandectarum medicinae . Inkunabuł ten był oprawiony w warsztacie Baumgarta w Gdańsku. - Dlaczego Baumgart użył jako makulatury fragmentu drukowanej właśnie książki? - zapytała panna Kruger. - Analiza odnalezionego przez Schwenkego fragmentu podręcznika Donatusa wskazuje, że było to próbne odbicie pierwszego arkusza, w którym przy składaniu tekstu i karty tytułowej pomylono układ stron. Dlatego wszystkie odbitki tego arkusza przeznaczono na makulaturę i wykorzystano do oprawy książek. Poza Gdańskiem odnaleziono jeszcze podobne szczątki tej edycji podręcznika Donatusa w bibliotekach w Warszawie i w Pelplinie. Te jednak zaginęły podczas drugiej wojny światowej. Tak więc te cztery strony są unikatami w skali krajowej i zapewne też światowej. Dlaczego te cztery strony padły łupem Arsena Lupina? I co miał wspólnego ten podręcznik z ukradzioną wcześniej biblią w języku niemieckim z Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego? Być może nic. Obiekt kradzieży mógł być wybrany przypadkowo. Niestety, wizyta w Bibliotece Gdańskiej PAN nie wyjaśniła nam niczego. Nadal tkwiliśmy w martwym punkcie. Nie wiedzieliśmy, w jaki sposób złodziej wyniósł dzieło Donatusa z murów bibliotecznego gmachu i dlaczego wybrał właśnie je. Słowem, nie wiedzieliśmy nic! Na rozmowę z panią dyrektor zostaliśmy umówieni następnego dnia rano. Chcieliśmy bowiem przejrzeć jeszcze rewersy z ostatniego miesiąca i sprawdzić nazwiska personelu. Podziękowawszy uprzejmie kierowniczce czytelni opuściliśmy bibliotekę. Wsiedliśmy do samochodu. Przejechałem kawałek i zatrzymałem się na wprost wejścia do liceum. - Co pani sądzi o możliwości wejścia do biblioteki przez szkołę? - zagadnąłem. - Naciągane - odparła natychmiast. - Przecież ta koncepcja jest tak oczywista, że musiała być już wcześniej gruntownie przebadana przez agentów ochrony biblioteki. Wejście jest zamurowane. Nie ma żadnych drzwi. O tajnym przejściu nawet niech pan nie wspomina. - Skąd pani o tym wie? - Dzwoniłam z Hamburga do Gdańska przed przyjazdem do Polski. Ruszyłem. Byłem już solidnie zmęczony i zaczęło mnie łamać w kościach. Zwiastowało to chorobę, więc postanowiłem resztę dnia spędzić w hotelowym łóżku. Wybraliśmy położony najbliżej biblioteki, dosłownie kilka przecznic dalej na poradnie, hotel Heweliusz . W najbardziej eleganckim hotelu Hanza nie było wolnych jedynek , więc Niemka zmuszona była wynająć pokój w tym samym hotelu co ja. Otrzymaliśmy pokoje obok siebie na pierwszym piętrze. Wziąłem gorący prysznic i wskoczyłem do łóżka. Przed zaśnięciem zadzwoniłem do pana Tomasza. Tym razem był w domu. Ale to, o czym mi opowiedział, spowodowało, że bardzo się zdumiałem. Wyjaśniła się przyczyna jego nieobecności w domu tego ranka, częściowo także wizyty panny Kruger w kasynie i jej wczorajsza nieobecność w hotelu. Rozpoczęła się tajemnicza gra, w którą zostaliśmy wplątani, nie znając jej reguł. - Pilnuj naszego gościa z Hamburga - rzekł na pożegnanie pan Tomasz zachrypniętym głosem. - Nie spuszczaj z niej oka. Ale bądz ostrożny. Nie wiadomo, z kim mamy do czynienia i jakich środków gotowi są użyć ci ludzie, aby nas powstrzymać. Ochłonąwszy sięgnąłem po zakupioną w Bibliotece Gdańskiej PAN broszurkę o podręczniku Donatusa. Nie zdążyłem nawet przeczytać pierwszego akapitu, gdy usłyszałem dyskretne pukanie do drzwi. Wstałem, naciągnąłem na siebie dres i zapytałem: - Kto tam? - To ja - usłyszałem głos panny Kruger. - Przyniosłam panu lekarstwa. Zaskoczony tym aktem troski uchyliłem drzwi i wpuściłem kobietę do środka. Weszła i postawiła na stoliczku fiolkę z jakimś lekarstwem. Bez słowa nalała do szklanki wodę mineralną i rozpuściła w niej jedną tabletkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||