Index Boge Anne Lise Grzech pierworodny 04 Dziecko miĹoĹci Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 144 Wezwanie z pĂłĹnocy Andrew Sylvia Przyjaciel czy ukochany.03 MiĹoĹÄ puĹkownika M012. Wood Carol MiĹoĹÄ zwyciÄĹźca wszystko 0155. Hammond Rosemary Bariera na drodze miĹoĹci Dirie Waris List do matki. Wyznanie miĹoĹci 046. Alexander Meg Dziecko miĹoĹci 045. Mortimer Carole Szansa na miĹoĹÄ Maxwell L.Gina Ucieczka do MiĹoĹci Tom 1 Iding Laura MiĹoĹÄ to za maĹo |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Jesteś aż takim tchórzem, że nie masz odwagi mi się pokazać? - Mam swoje zasady postępowania, przynajmniej w stosunku do ciebie. Pozbawiłaś mnie zbyt wielu moich podwładnych. Spodziewam się teraz, że w każdej chwili możesz wbić szpony w moją skórę. Spojrzała z nienawiścią w jego stronę. - Nigdy ci nie wybaczę zdrady, jakiej się dopuściłeś wobec Heikego z Ludzi Lodu. Nie zamierzam więc ustąpić, dopadnę cię któregoś dnia, nie uważam też, że winna ci jestem jakieś obietnice. Ale chętnie zawarłabym z tobą pewien kompromis. Akurat w tej chwili nie mam siły walczyć. Dobrze wiesz, że jeśli się skoncentruję i postaram, zdołam cię pokonać. Najpierw jednak chciałabym odnieść tę szkatułkę do Lipowej Alei. Dasz mi wolną drogę? Wisielec zwlekał z odpowiedzią. - Ale wrócisz? 150 - Oczywiście, i dobiorę się do ciebie, możesz być pewien. Liczę się z tym, że będziesz próbował odbudowywać swoje imperium pod moją nieobecność, ale zaryzykuję. Znowu się namyślał. - Mógłbym unieszkodliwić cię natychmiast... - Naprawdę? - Oczywiście - odparł pospiesznie, ale nie podjął żadnej próby. Było tak, jak jej mówili starzy na strychu. Czuł dla niej respekt, zachowywał się bardzo niepewnie. Dlaczego? - To znaczy, że pozwalasz mi tu zostać? - zapytał z niedowierzaniem. - Na razie tak. Ale uprzedzam cię, mogę zaatakować w każdej chwili. Uświadomiła sobie, że wisielec się uśmiecha. Już planował, jak zgromadzi swoich zwolenników, i gdy Saga wróci, będzie dużo lepiej przygotowany. - W takim razie idziemy - zdecydowała Saga. - I powiedz twoim pomocnikom na dziedzińcu, żeby mnie przepuścili. - Proszę bardzo - zgodził się obojętnie. - I zapraszam z powrotem - dodał z bezczelnym uśmieszkiem, balansując na zrujnowanych schodach. Saga zeszła na dół, a potem wyszła na dwór bez żadnych problemów. Nikogo nie było widać, nikt jej nie zaczepiał. Nie wiedziała, czy wisielec jej towarzyszy, czy nie. W końcu znalazła się poza niebezpiecznym terytorium. Viljar wstał ze swojego miejsca i szedł jej na spotkanie. Wyglądał na zmartwionego. - Saga, Bogu niech będą dzięki, że wróciłaś! Chyba nigdy jeszcze się tak z żadnego spotkania nie cieszyłem! Ale zabawiłaś tam naprawdę bardzo długo. Dopiero teraz spostrzegła, że zaczyna się zmierzchać. Naprawdę tak długo była we dworze? - Ta szkatułka... Czy to znaczy, że ci się udało? - szepnął Viljar przejęty. - I Grastensholm jest wolne od, no, wiesz od kogo? - Jeszcze nie całkiem - odparła zdyszana. - Viljar, czy ty masz srebrny krzyżyk? To znaczy, chodzi mi o to, czy nosisz krzyżyk na szyi? Spoglądał na nią zdumiony, a potem podniósł rękę do szyi. 151 - Mam, naturalnie, że mam. Dostałem od Belindy, ona jest bardzo religijna. Noszę go ze względu na nią... Saga przerwała mu. - Daj mi go teraz, szybko! - Co? Ty też jesteś wierząca? - zdziwił się. - Na swój sposób jestem. Religijne wychowanie mojego katolickiego ojca zrobiło swoje. Dziękuję - dodała, biorąc krzyżyk. - To nam pomoże. A teraz wez szkatułkę i jak najszybciej wracaj do Lipowej Alei. Ja przyjdę trochę pózniej. Spiesz się! Nie mamy czasu! - Nigdzie nie pójdę! Zostanę z tobą. Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana, przyda ci się moja pomoc. - To przynajmniej odejdz na bok. Nie wiem, jak się wszystko potoczy. Nie możesz zostać zraniony, wiesz, został mi jeszcze co najmniej jeden. Ten najgorszy. Viljar chwycił szkatułkę i pobiegł drogą w stronę Lipowej Alei, ale niezbyt daleko. Saga działała jak w gorączce. Zciskając w dłoni krzyżyk, szła w stronę wzgórka. Po kilku krokach usłyszała krzyk. Wołanie z dworu, pełne przerażenia i wściekłości. Wisielec zorientował się, co jego przeciwniczka zamierza zrobić. Saga zaczęła biec. - Saga! Uważaj, on cię goni! - krzyknął Viljar. Spojrzała za siebie. Wisielec był tak zdenerwowany, że zapomniał stać się niewidzialny. Gnał jak burza, wyciągał swoje i tak niesamowicie długie nogi i wrzeszczał nieustannie. Najwyrazniej nie brak i takich, którym nie spieszno do spokojnej mogiły! Powieszony nigdy przedtem nie miał tak wysokiej pozycji jak w Grastensholm, kiedy panował nad sporym oddziałkiem upiorów. Dobrze się z tym czuł i nie chciał zmian. Było już bardzo niedaleko wzniesienia, ale jednak jeszcze kawałek, a powieszony pędził z potworną szybkością. Saga biegła przez leżące odłogiem pole i krzyczała do Viljara, by się wystrzegał upiora. W krytycznej sytuacji może złapać Viljara jako zakładnika, żeby szantażować Sagę. Musiałaby wtedy ustąpić. Nie miała czasu patrzeć, co się dzieje z kuzynem, jej jedynym celem było wzniesienie, owo dawne szubieniczne wzgórze, o którym teraz już nikt nie pamiętał. Jeszcze kilka kroków... Ale powieszony zbliżał się nieustannie, słyszała tupot, czuła jego straszliwą złość. Gdyby przyszło co do czego, nie będzie miał litości. %7łarty się skończyły, teraz gra toczy się o jego życie , jeśli można się tak wyrazić. Stopy Sagi ledwo dotykały trawy porastającej wzniesienie, dosłownie płynęły ponad ziemią. Upiór dyszał jej w kark i nagle potwornie długie ramię dotknęło jej barku. Saga bez tchu 152 rzuciła się naprzód. Na szyi miała alraunę, ale ta nie mogła jej w niczym pomóc, tutaj potrzebny był krzyż. Trzymała go mocno w wyciągniętej ręce, postać Ukrzyżowanego kierowała ku ziemi. Wisielec potknął się i zatoczył, ale nie upadł. Jakby resztką sił rzucił się na Sagę, poczuła obrzydliwy smród od ramienia, które zaciskało się jej na szyi, i nagle wydarzenia potoczyły z zawrotną szybkością. Zdawało jej się, że słyszy jak dalekie nawoływania, które wiatr niesie od strony Grastensholm. Ci z szarego ludku, którzy tam jeszcze zostali, wołali do swojego przywódcy: Nie ruszaj jej, nie ruszaj jej, ona jest śmiertelnie niebezpieczna! Równocześnie wisielec otrzymał potężny cios i aż zawył z bólu. Upadł na ziemię, ryczał i wił się jak sieczony biczem wąż. Saga starała się go przekrzyczeć: [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||