Index Sullivan Vernon [Vian Boris] I wykończymy wszystkich obrzydliwcĂłw West_Frances_Gwiazdy_Swieca_dla_wszystkich_RPP069 70 Wigilia Wszystkich Œwiętych Wszystkie odcienie czerni Milburne Melanie Harlequin Medical 464 Ucieczka z miasta Maxwell L.Gina Ucieczka do Miłości Tom 1 Brown, Fredric La Mente Asesina de Andromeda Fromm Erich Ucieczka od wolnosci 006 Romantyczne podróşe Wood Sara Wenecki książe 132. Title Elise Mimo twoich wad |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Stevie popatrzyła na niego z oburzeniem. - Ty padalcu, nikczemniku... - Zanim zaczniesz kolejną rundę wyzwisk, mogła byś mi zrobić śniadanie? To wiejskie, świeże powie trze sprawia, że mam wilczy apetyt. - Ja mam ci zrobić śniadanie? Chyba się przesły szałam. - To jeden z punktów naszej umowy, pamiętasz? Ty gotujesz, a ja... - Naszą umowę uważam za zerwaną, Mackie. Na UCIECZKA DO EDENU 131 jakiej podstawie przypuszczasz, że zostanę tu z tobą bodaj chwilę dłużej? - Przecież wczoraj zgodziłaś się na to z własnej i nie przymuszonej woli. Czyżby od tej pory coś się jednak zmieniło? - Zbyt wiele nas dzieli - powiedziała krótko, nie wdając się w szczegóły i zachowując do własnej wia domości prawdziwe przyczyny. - To się nigdy nie uda. Skończy się na tym, że się nawzajem pozabijamy. - Znów muszę wyrazić podziw dla twojej żywej wyobrazni, Stevie. Jeżeli zostanę pisarzem, będziesz moją pierwszą konsultantką. - To mówiąc, zajrzał do lodówki. - Jak na razie, wystarczy mi sok, grzanki i kawa. A pózniej, kiedy pojedziemy do sklepu, przy pomnij mi, że trzeba kupić jajka i bekon. - Mackie! Judd odwrócił się. - Co? I na przyszłość zapamiętaj sobie, że nie je stem głuchy. Nie musisz w mojej obecności podnosić głosu. - A ty sobie zapamiętaj, że ja tu nie zostanę. - Dobrze. Kluczyki leżą na stole w holu. Jedz ostrożnie. Zanim podejmiesz decyzję i ruszysz w dro gę, wez pod uwagę parę spraw. - Uniósł wskazujący palec. - Po pierwsze, twoje mieszkanie jest z pewno ścią nadal oblegane przez dziennikarzy i fotoreporte rów. Ludzie będą chcieli wiedzieć, czy wystartujesz 132 UCIECZKA DO EDENU w turnieju wielkoszlemowym, czy nie, a także czy zagrasz w Wimbledonie za trzy tygodnie oraz czy i kiedy poddasz się operacji, i jakie mogą być jej kon sekwencje. Czy jesteś gotowa udzielić im odpowiedzi na te pytania, Stevie? A także na wszystkie inne? Sądzę, że nie. Nawet jestem tego pewien. Są to pyta nia, na które sama nie potrafisz sobie odpowiedzieć. A jakie może być lepsze miejsce, żeby się nad nimi zastanowić? Tylko wiejskie zacisze, z dala od dzien nikarskich hien i pokątnych doradców. - Kolejny pa lec powędrował w górę. - Po drugie, twój wygląd świadczy o tym, że przydałyby ci się wakacje. Wciąż masz brzydkie, sine kręgi pod oczami. - Do uniesio nych palców dołączył trzeci, środkowy. - Po trzecie, przez ciebie wylali mnie z pracy. Więc mogłabyś przynajmniej ugotować mi dwa posiłki dziennie, pod czas gdy ja będę harował jak wół nad książką. Jeżeli uda mi się ją sprzedać jakiemuś wydawcy, będzie to moja jedyna nadzieja zapewnienia sobie utrzymania na przyszłość. - Judd uniósł mały palec. - A po czwarte, nic mnie bardziej nie wkurza jak to, że ktoś cofa raz dane słowo. Rozumowaniu Judda trudno było odmówić sensu, a jego argumentom słuszności. Zwłaszcza jeżeli cho dzi o punkt pierwszy. Jednak Stevie nie przestawała patrzeć na niego wrogo. Nadal nie była gotowa się poddać. UCIECZKA DO EDENU 13 3 - Muszę trenować. Stracę kondycję, jeżeli nie będę grała co najmniej raz dziennie. - Racja. - Judd zmarszczył brwi i zaczął się zasta nawiać, jak rozwiązać ten problem. - Kiedy będzie my w mieście, zajrzymy do szkoły. Jeśli dobrze pa miętam, jest tam kort tenisowy. A ponieważ jestem jedyną sławną - albo niemal sławną - osobistością w tej okolicy - powiedział z pełnym wyższości uśmiechem - sądzę, że uda mi się załatwić ci wstęp na szkolne korty. - Jeżeli to załatwisz, zostanę. - Dzięki Bogu, jedno mamy z głowy - mruknął, odwracając się, by nalać sobie świeżą kawę. - Będę pisał w jadalni. Możesz mi tam przynieść sok i grzan ki. Mają być lekko przypieczone i grubo posmarowa ne masłem. - To wszystko? - zapytała drwiącym tonem. - Jeśli potrafisz, staraj się możliwie jak naj mniej hałasować - odparł Judd, który był już w połowie drogi do drzwi. - Sama rozumiesz, że ja tworzę. Stevie miała ochotę rzucić w niego dzbankiem do kawy, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Któregoś wieczoru, kiedy siedzieli po kolacji na werandzie, Stevie z westchnieniem stwierdziła, że minione dni były okresem niczym niezmąconej sie- 134 UCIECZKA DO EDENU lanki. Judd najpierw skarcił ją wzrokiem, a potem powiedział: - Nigdy nie zostaniesz pisarką, jeżeli będziesz sto sować takie ogólniki. Może i miał rację, ale określenie to nader trafnie charakteryzowało okres, jaki właśnie przeżywali. Ste- vie budziła się wczesnym rankiem i natychmiast wy chodziła na dwór. Mięta, rosnąca wokół ganku za domem, roztaczała upojną woń. Stevie starannie wy- plewiła zaniedbane klomby barwinka, który bujnie rozkwitł we wszystkich odcieniach różu i fioletu. Podczas jednej z wypraw do miasta kupiła paczu szkę nasion cynii. Wysiała je na grządce i z radością obserwowała, jak z żyznej, teksańskiej gleby kiełkują pierwsze zielone pędy. %7łałowała też, że nie będzie jej dane podziwiać kwiatów w pełnym rozkwicie. Judd za to wstawał pózno i na ogół lewą nogą. Każdego ranka wkraczał z marsową miną do kuchni i nalewał sobie kawy, którą mu wcześniej zaparzyła. Dopiero po trzech filiżankach nastrój trochę mu się poprawiał. Udawał się wtedy do jadalni, żeby praco wać nad książką. Po jakimś czasie przynosiła mu grzanki albo owsiankę, ale często zdarzało się, że śniadanie stało nietknięte na tacy jeszcze przez wiele godzin. Po lunchu Judd znowu wracał do pracy. Stevie popołudniami drzemała albo czytała i starała się nie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||