Index Brendan Mary Dumne i piekne 02 Tajemnica portretu Walker Kate Powrót do Palermo 006. Brown Sandra Ucieczka do edenu (inny tytuśÂ‚ Zwyci晜źyć‡ mimo wszystko) Philip K. Dick Blade Runner Diana Palmer Long Tall Texans 32 Boss Man Herbert, Frank The Dragon in the Sea (Under Pressure) Nienacki Zbigniew 03 Pan Samochodzik i skarb Atanaryka 479DUO.Matthews Jessica Dar od losu Jeff Lindsay Dylematy Dextera 03 311. Davis Suzannah Lekarka i kowboj |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Mężczyzna, otulony szalem po oczy, skinął gło wą. Rosalyn mu współczuła, z pewnością dotkli wie marzł. Modliła się, żeby Jamy był w ciepłym i bezpiecznym miejscu. Może schował się w ja kimś zakamarku domu Callie? - Christianie, jesteś pewny... - Tak. Szukałem wszędzie. Nie ma go tam. Zacisnął szczęki, a Rosalyn nagle zrozumiała powód jego zdenerwowania. - Obwiniasz się o ucieczkę Jamy'ego, bo odna lazłeś jego ojca i sprawiłeś, że wrócił do rodziny? To nie twoja wina. Znajdziemy chłopca. Słowa pocieszenia nie odniosły skutku, Chri stian odwrócił twarz do okna. Obserwując jego profil, Rosalyn dumała nad skomplikowaną natu- 296 rą tego człowieka i zastanawiała się, jak go prze konać, że nie powinien czynić sobie wyrzutów. Nie mógł przewidzieć reakcji Jamy'ego. Chata Davidsonow wyglądała, jakby zaraz mia ła się rozpaść pod naporem wiatru. Cienkie ścia ny chwiały się, drzwi wisiały na jednym zawiasie. - Zostań tutaj - powiedział Christian. Rosalyn zjeżyła się, słysząc ton jego głosu, i uniosła brodę. - Idę. Czy nie po to wziąłeś mnie ze sobą, że bym porozmawiała z Jamym? - To niebezpieczne! - U Poole'ow też było niebezpiecznie, ale nie upie rałeś się, żebym została na zewnątrz! - odkrzyknęła. Trafiła w dziesiątkę. Christian zmrużył oczy, ale nic już nie powiedział. Ruszyli ku trzeszczącej chacie. Gdy weszli do środka, Rosalyn nawet nie próbowała zamknąć drzwi. Przez dziury w dachu widziała ciemniejące niebo i grozne burzowe chmury. Jeśli wichura się nasili, dom runie, grzebiąc ich pod stosami prze gniłego drewna. Główny pokój był pusty. Zniknęły nie tylko nieliczne meble, ale wszelkie deski nadające się na opał. Rosalyn podejrzewała, że opuszczoną chatę splądrowali sąsiedzi. Choć sama nigdy w życiu nie cierpiała głodu i zimna, rozumiała ich desperację. - Jest! - zawołał Christian. Musiał prawie nieść wierzgającego chłopca. 297 Gdy Rosalyn ich zobaczyła, pobiegła do dorożki i otworzyła drzwi, walcząc z wiatrem. Garret ka zał Willisowi jechać do nowego domu Davidso- nów, wsadził chłopca do środka i wskoczył za nim. Jamy wcisnął się w kąt powozu i popatrzył na nich z gniewem i urazą. - Powinniście mnie tam zostawić. Christian westchnął. - Gdzie? Dom się wali! Nie zauważyłeś, Jamy? - Wolę mieszkać pod gołym niebem niż z nim! Nie musieli pytać, kogo ma na myśli. - Dobrze, że twój ojciec wrócił. Garret położył nacisk na słowo twój", co obu dziło ciekawość chłopca. - Pana też opuścił ojciec? -Jamy łypnął podejrz liwie na mężczyznę. Rosalyn wstrzymała oddech. %7łałowała, że nie ma dość odwagi, żeby wziąć Christiana za rękę. Tylko jak on przyjąłby taki gest? - Tak. Ale nie wrócił. Po słowach Christiana na chwilę zapadła cisza. - Wolałbym, żeby i mój nie wrócił! - wybuchnął chłopak - Po co to zrobił? Mama, Holly i Julie przy zwyczają się, że jest w domu, a on znowu odejdzie. Mówił wyłącznie o matce i siostrach, ale Rosa lyn podejrzewała, że sam również boi się kolejne go zawodu. Była tego pewna. Zerknęła na Garreta i stwierdziła, że ten też nie wie, co odpowiedzieć. Porozumiewawczo trąciła go łokciem. 298 - W takim wypadku odmówisz mu pomocy, Christianie, prawda? Garret w lot zrozumiał jej intencje. - Tak. Powiem mu, że nie odzyska dawnego sta nowiska w papierni. - W zamyśleniu potarł brodę. - Co prawda nie wiem, gdzie znajdę drugiego bry gadzistę, który zna się na rzeczy tak jak twój tata. Jamy usiadł prosto i popatrzył na nich z osłu pieniem. Nie tylko on był zaskoczony nowiną. Rosalyn, równie zaskoczona, miała jedynie nadzieję, że Chri stian nie toczy kolejnej gry. Tym razem chyba mó wi szczerze. Wobec innych ludzi nie bywał okrutny. - Dostał pracę? Wróci do papierni? Skąd pan wie, panie Garret? Christian opuścił wzrok. Nagle bardzo go zain teresowały własne buty. - Bo kupiłem fabrykę i zatrudniłem twojego ojca. Rosalyn i Jamy spojrzeli po sobie oniemiali. Pierwszą myślą dziewczyny było: Christian zosta je! Natychmiast skarciła się w duchu za egoizm i głupotę. Kupno papierni nie oznaczało, że Gar [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||