Index
Davis Justine Prawo do miłości
Suzanne Carey Us
Alan Dean Foster Slipt
02 Eileen Wilks Pamić™tny taniec
Wilde, Oscar Reviews
Christenberry Jude WybraśÂ„cy losu Zapach luksusu
Cartland Barbara W ramionach ksić™cia
Smith Lisa Jane Pamietniki Wampirow 02 Walka
MA11_ _System_Shock
szwolezerowie gwardii gć…siorowski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stardollblog.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    ców.
    Zmuszona do uśmiechu, przyjmowania od przyjaciół i są-
    siadów szczerych pochwał i gratulacji, z trudem powstrzy-
    mywała ochotę, by ogłosić, że Travis to oszukańczy, kłamli-
    wy śmierdziel. Ale znalazła się w pułapce ludzkich oczeki-
    wań. Gdyby nie pojawiła się na imprezie, uznaliby ją za zło-
    śliwą i zarozumiałą.
    Dlatego zacisnęła zęby i planowała zemstę. Travis już za
    wiele sobie pozwalał: Musi za to zapłacić, i to drogo.
    Travis wiedział, że Mercy mu za to odpłaci. Nie wiedział
    tylko, w jaki sposób ani kiedy. Oczekiwanie na cios sprawiło,
    że był nerwowy jak stary byk kąsany przez muchy.
    Kiedy wieczorem przed barbecue sędzia szedł przez mar-
    murowy hol rezydencji Holtów, Travis pomyślał, że to pierw-
    sza rękawica, którą rzuciła mu Mercy. Miał się spotkać z jej
    ojcem.
    - Travis, mój chłopcze! Wejdz, proszę. - Jonathan wy-
    ciągnął rękę, klepnął go w plecy i wprowadził do eleganckie-
    go salonu. Sędzia wydawał się trochę chudy w luznych spod-
    niach i flanelowej koszuli, ale twarz miał rumianą, a uśmiech,
    S
    R
    który dał mu zwycięstwo w wielu wyborach, wciąż jaśniał na
    twarzy. - Mercy będzie gotowa za minutę.
    - To wspaniale, że czuje się pan już niezle, panie sędzio.
    - Travis odchrząknął, starał się nie wyglądać jak nastolatek
    na pierwszej randce.
    Jonathan opadł na mało wygodny z wyglądu mahoniowy
    fotel i wskazał Travisowi drugi.
    - Straszne z nich wiedzmy. Obie, moja córka też. Czuję
    się świetnie, a ona nie pozwala wrócić mi do pracy.
    - Wiem, co to znaczy - westchnął Travis. Z kapeluszem
    w ręku przysiadł na brzegu fotela. Skrzywił się, gdy mebel
    zatrzeszczał pod jego ciężarem.
    Kiedyś byłby zakłopotany elegancją tego pokoju, kryszta-
    łowymi kandelabrami i europejskimi antykami, ale tymcza-
    sem bywał tu i tam, spotykał się z dobrze ustawionymi spon-
    sorami i nawet w najlepszym towarzystwie nie tracił głowy.
    Wprawdzie odebrał wykształcenie w twardej szkole życia, ale
    miał sporo wrodzonej inteligencji. Trzeba przyznać sędziemu,
    że objawiał zdrowy rozsądek. Może nie był zachwycony
    obecnością zawodnika rodeo u boku swej jedynej córki, ale
    Travis czuł, że się rozumieją.
    - I ja często miewałem podobne kłopoty - wyznał Travis.
    - To może doprowadzić człowieka do szału.
    - Aadnie się zachowałeś. Jestem ci wdzięczny, że włączy-
    łeś się do tej imprezy, synu. To był mój pomysł. Chciałbym,
    żeby został zrealizowany, ale jeśli Honey będzie miała do
    pomocy ciebie i Mercy, to wiem, że pozostawiam sprawy w
    dobrych rękach.
    - Dziękuję panu. Chciałbym, żeby młodzież znalazła tu
    swoją szansę. Jako nastolatek często miewałem kłopoty. Gdy-
    S
    R
    by nie rodeo... - Wzruszył ramionami.
    Sędzia roześmiał się, choć patrzył na niego z szacunkiem.
    - Tak, a teraz jesteś mistrzem i biznesmenem, a moja ma-
    ła została lekarką. W zeszłym tygodniu pomagała nawet Ha-
    zeltónowi w szpitalu. Kiedy byliście dziećmi, a my, rodzice,
    martwiliśmy się o waszą przyszłość, kto by pomyślał, że tak
    daleko zajdziecie. Jestem dumny z tego, czegośmy się tu do-
    chowali we Flat Fork.
    - Tato, chyba po raz pierwszy w życiu słyszę od ciebie
    coś takiego.- Radość, zdziwienie i zaskoczenie rozbrzmiewały
    w głosie Mercy, stojącej w progu.
    Weszła do pokoju, a Travis poderwał się na równe nogi.
    Złociste włosy opadały jej na ramiona. Włożyła plisowaną
    fioletową spódnicę, dzięki czemu jej oczy wydawały się fioł-
    kowe, a także odpowiednią koszulę, buty i kowbojski, pas.
    Szyję i uszy zdobiła srebrna biżuteria. Miała też stetoskop i
    przyrząd do mierzenia ciśnienia. Widział ją po raz pierwszy
    od dnia, kiedy spotkali się na meczu, i zaparło mu dech w
    piersiach.
    - Jeżeli człowiek czegoś nie mówi, to nie znaczy, że tak
    nie myśli - burknął Jonathan.
    - Mimo wszystko miło to słyszeć. - Cmoknęła ojca w po-
    liczek. - Dziękuję. - Zaczęła mu mierzyć ciśnienie. - Jak się
    dziś czujesz, Travis?
    - Zwietnie, skarbie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.