Index
311. Davis Suzannah Lekarka i kowboj
Townsend Sue 1 Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i trzy czwarte
Help_411
Marly Mathews I'll Be Yours (NCP)
Kushner, Ellen Los Mejores Relatos de Fantasia II
Konx_Om_Pax
Awakening Pr
Krahn Betina Ukryty pśÂ‚omieśÂ„ (Skaza)
0901. Rose Emilie M晜źczyzna jej śźycia
fotografia cyfrowa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Proszę zrobić ostrzejszy makijaż. Ten obecny zniknie zupełnie w świetle reflektorów.
    Tak jakbym nic nie wiedziała o makijażu scenicznym, pomyślała Annie, wykrzywiając się
    do lustra. Miała poczucie, że została potraktowana jak niegrozna rywalka, i ta myśl rozgniewała
    ją.
    Zdjęła ubranie, wsunęła stopy w sandały na szpilkach, kupione niecałą godzinę temu, i
    włożyła wydekoltowaną suknię.
    Kiedy poprawiła makijaż i fryzurę i pojawiła się w studio, Jake już czekał. Spojrzał na nią
    i w jego niebieskich oczach zapłonął ogień.
    - Uroczo - zauważył. Musnął palcami materiał sukni. - Miałem nadzieję, że ubierzesz się
    w coś takiego.
    - Z całą pewnością suknia ma odpowiedni dekolt jak na twój gust - zadrwiła.
    Nieco zbyt długo patrzył na jej biust.
    - Ja tego nie powiedziałem - odrzekł, rzucając jej łobuzerskie spojrzenie. - Może nie mam
    ochoty płacić za spróbowanie wyrobu, ale nie znaczy to, że nie lubię oglądać wystaw.
    Wściekła Annie stała bez ruchu, marząc, aby Jake przestał się jej przyglądać. Czuła
    szybsze bicie serca, a jej policzki okryły się rumieńcem.
    Jakby czytając w jej myślach, Jake spuścił wzrok.
    - Zaczynajmy, Yolande! - zawołał. - Zrób kilka zdjęć na rozgrzewkę i zobaczymy, jak to
    wychodzi.
    - W porządku. - Podwijając rękawy koszuli, kobieta włączyła reflektory i ustawiła je pod
    odpowiednim kątem. - Stań tam - poleciła Annie i sprawdziła natężenie światła. - Gotowe.
    Ku zdumieniu Annie, Jake podał jej mikrofon.
    - To tylko atrapa - poinformował ją, włączając taśmę z instrumentalną wersją piosenki,
    którą grał pierwszego popołudnia. - Chcę, żebyś śpiewała tak, jakby za tobą stała cała orkiestra.
    Zwiatła reflektorów sprawiały, że reszta pomieszczenia wydawała się pogrążona w
    półmroku. Mimo to, choć Annie nie widziała Jake'a, czuła jego obecność. Cofnął taśmę do
    początku, a Yolande przygotowała się do zrobienia kilku próbnych zdjęć.
    Zdenerwowana i zawstydzona Annie odkryła, że nie może wydobyć z siebie głosu i wbija
    paznokcie w dłonie.
    - Jest za sztywna - poskarżyła się Yolande. Jake wzruszył ramionami.
    - Zobaczymy, może się uda to przełamać. Wyłączył magnetofon.
    - W porządku, Annie - powiedział, podchodząc bliżej. Jego twarz nadal była ukryta w
    cieniu. - Na chwilę zamknij oczy. Słuchaj mnie i nie myśl o niczym więcej.
    Annie posłusznie wypełniła jego polecenie.
    - Udawaj, że jesteśmy tu tylko we dwoje, na próbie. To nie taśma; to ja gram na pianinie i
    czekam, żebyś zaczęła śpiewać wyłącznie dla mnie. W porządku?
    - W porządku - szepnęła.
    - Teraz zacznij śpiewać a capella, a ja po chwili włączę taśmę.
    Jakimś cudem udało jej się zacząć śpiewać. Na początku glos brzmiał niepewnie i drżąco.
    Potem, gdy Jake włączył taśmę, opanowała się i otworzyła oczy.
    - Właśnie tak, aniołku - zachęcał ją. - Jesteś tak cholernie piękna, że nie powinnaś być
    nieśmiała. Nie zwracaj uwagi na aparat. Zpiewaj wyłącznie dla mnie.
    Może sprawił to fakt, że nie mogła go widzieć w półmroku; może był to głos, który
    brzmiał tak jak wówczas, gdy Jake powiedział, że dobrze jest trzymać ją w ramionach.
    Niezależnie od przyczyny, Annie poczuła, że piosenka ją rozgrzewa, i zaczęła swobodnie się
    poruszać. Potrząsnęła głową i poczuła, że włosy opadają jej na czoło w sposób, jaki lubił. Tak
    byłoby, gdybyśmy byli kochankami, mówiła mu, przekazując tę informację słowami klasycznej
    piosenki.
    - Zwietnie, skarbie.
    Yolande robiła zdjęcia, ale Annie nie dostrzegała tego.
    - Wykorzystaj swoje wspaniałe ciało - podpowiadał Jake głosem, który był na wpół
    szeptem i zawierał w sobie obietnicę. - Obróć się... o tak... Odrzuć głowę do tyłu i wysuń biodra
    do przodu, tak jak robiłaś, kiedy śpiewałaś dla mnie i Harry'ego. Daj poznać publiczności, jak się
    czujesz jako kobieta. Doprowadz mnie do szaleństwa tym, co oboje wiemy, że posiadasz.
    Jak we śnie Annie wypełniała jego polecenia. W tej piosence pozwoliła sobie wyrazić
    własne uczucia. Teraz jej głos był równy i przekazywał wszystkie emocje.
    Zanim zdała sobie z tego sprawę, sesja dobiegła końca. Jake wyłączył magnetofon.
    - To wszystko, Annie - powiedział. - Byłaś fantastyczna.
    - Myślę, że mamy parę udanych zdjęć - oświadczyła Yolande, wyłączając reflektory. Z
    całą pewnością zwracała się do Jake'a. - Na pewno chcesz je mieć jak najszybciej. Mogę je
    wywołać do czwartej, jeśli zechcesz wstąpić tu po południu.
    Jake skinął głową.
    - Może pójdziemy na lunch?
    Przez chwilę Annie stała bez ruchu, starając się przyzwyczaić do normalnego światła.
    Czyżby Jake, po wywołaniu w niej tak silnych emocji, mógł ją tak łatwo porzucić? I co myślała
    ta kobieta o grze, jaką przed chwilą prowadził? Prawdopodobnie tyle, że jeśli Annie dała się
    omamić, to jest głupia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.