Index
Townsend Sue 1 Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i trzy czwarte
Morgan Raye Kr悜‚lewski potomek
CD2 Daj mi pić‡ Józef Augustyn SJ
Jerome Bigge Warlady 1 2565AD
Flint, Eric Ring of Fire SS anth Grantville Gazette Vol 4
Kursa MaśÂ‚gorzata J. TeśÂ›ciowć… oddam od zaraz
Anton Shari 02 Tajemniczy minstrel
Uleczyć‡ nieuleczalne MichaśÂ‚ Tombak
J.T. Ellison Gra w zabijanie
Graham Greene Moc i chwala
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    uśmiech wydał mi się bardzo seksowny. Dotknął dłonią mojej twarzy i
    wymówił moje imię. Jessie. Powiedział je głębokim barytonem i
    poczułam, jak plecy wyginają mi się w łuk. Thomas objął mnie od tyłu i
    rozpiął mi biustonosz. Jego usta były tuż przy moim uchu, czułam na nim
    jego gorący oddech. Odwróciłam się, żeby go pocałować, i nagle, w
    typowy dla snów niespodziewany sposób, odkryłam, że straciłam
    poczucie czasu i siedzę przerażona na tratwie. Wszędzie wokół nas widać
    było wielkie rozkołysane fale.
    Rzadko kiedy pamiętam swoje sny. Są dla mnie frustrującymi
    mirażami, które snują się między jawą i snem, i ostentacyjnie znikają,
    kiedy tylko otworzę oczy. Ten jednak zapamiętałam bardzo szczegółowo.
    Wciąż widziałam krople morskiej wody, które osiadły na czarnym
    habicie brata Thomasa, gdy w pobliżu zanurkowały pelikany. To palące
    spojrzenie błękitnych oczu. Sunące po mojej skórze palce.
    Zastanawiałam się przez chwilę, w jaki sposób objaśniliby podobny sen
    Hugh lub doktor lig, lecz po chwili uznałam, że w ogóle mnie to nie
    interesuje. Usiadłam na materacu i poszukałam stopami stojących przy
    łóżku pantofli. Przeczesałam palcami włosy, rozplątując je w kilku
    miejscach i nasłuchując, czy matka się nie obudziła, ale w domu
    panowała cisza.
    Zeszłej nocy padłyśmy obie na łóżka, zbyt zmęczone, żeby rozmawiać.
    Na myśl o czekającej mnie dziś przeprawie, miałam ochotę zwinąć się w
    kłębek i schować z powrotem pod kołdrą. Co miałam jej powiedzieć? Czy
    zamierzasz odciąć sobie kolejne części ciała? Wydawało się to prostackie
    i straszne, ale tego właśnie chciałam się od niej dowiedzieć  czy nie
    zagraża samej sobie, czy nie trzeba jej oddać tam, gdzie mogliby się nią
    zaopiekować.
    Podreptałam do kuchni i myszkując w kredensie, znalazłam w końcu
    paczkę Maxwell House. Parząc kawę w dwudziestoletnim ekspresie z
    postrzępionym kablem, zastanawiałam się, czy matka słyszała
    kiedykolwiek o nowszej generacji tych urządzeń. Zostawiwszy na stole
    pyrkoczący głośno ekspres, zakradłam się pod jej drzwi i nadstawiłam
    ucha. Z sypialni dobiegało chrapanie. Jej bezsenność ulotniła się chyba
    wraz z palcem.
    Wróciłam do kuchni, którą wypełniało przyćmione poranne światło.
    Zapaliłam zapałkę i włączyłam piecyk, słuchając, jak płomyczki gazu
    zapalają się z tymi samymi co zawsze cichymi błękitnymi pyknięciami.
    Wsuwając dwie kromki chleba do tostera i patrząc, jak w środku
    rozjarzają się spirale, pomyślałam o mnichu Thomasie, o tym, jak dziwne było nasze spotkanie,
    i o tym, że pojawił się w ogrodzie zupełnie nie wiadomo skąd.
    Pamiętałam, jak rozmawialiśmy przy murze, jak jego spojrzenie
    przeniknęło mnie na wskroś. Jak coś zatrzepotało mi w piersiach. A
    potem przyśniło mi się dokładnie coś takiego, o czym mówił kiedyś
    Hugh, opisując wielki tajemniczy samolot, przelatujący nad tobą, gdy
    śpisz, otwierający luki bombowe
    i zrzucający mały tykający sen.
    Grzanki wyskoczyły z tostera. Nalałam sobie kawy i wypiłam ją bez
    mleka i cukru, skubiąc grzanki. Piecyk zamienił kuchnię w tropikalną
    dżunglę. Wstałam i wyłączyłam go. Nie wiedziałam, dlaczego myślę o
    tych rzeczach. Dlaczego myślę o bracie Thomasie  mnichu. I to w taki
    sposób, w taki nieskromny sposób.
    Wyobraziłam sobie pozostawionego w domu Hugh i poczułam się nagle
    straszliwie odsłonięta. Tak jakby najlepiej strzeżone we mnie miejsce
    zostało nagle opuszczone, szeroko otwarte i wystawione na atak, miejsce,
    które mówiło mi, kim jestem.
    Wstałam i weszłam do salonu, czując, że powraca to wrażenie ze snu,
    straszne wrażenie, że dryfuję. Na jednej ze ścian matka zawiesiła
    chaotyczny zbiór piętnastu albo dwudziestu fotografii, niektóre z
    wyblakłymi sepiowymi plamami przy brzegach. W większości były to
    szkolne zdjęcia Mike'a i mnie. Cudaczne fryzury. Na pół przymknięte
    oczy. Pomięte białe bluzki. Aparaty na zębach. Dee nazywała tę kolekcję
     Zcianą Wstydu".
    Jedynym zdjęciem zrobionym po latach sześćdziesiątych było to, które
    przedstawiało Hugh, Dee i mnie w roku 1970, kiedy Dee była malutka.
    Przyglądając się z determinacją naszej trójce, przypomniałam sobie, jak
    Hugh nastawił samowyzwalacz i usiedliśmy razem na sofie, wciskając [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.