Index Gordon Lucy MaĹĹźeĹstwo po wĹosku KarnawaĹ w Wenecji (Harlequin Romans 1028) Arundhati Roy BĂłg rzeczy maĹych Iding Laura MiĹoĹÄ to za maĹo G.P.MaĹachow Oczyszczanie organizmu i praw George R.R. Martin MaĹpia kuracja Martyn_Leah_ _Ocalone_maĹĹźeĹstwo Wilde, Oscar Reviews C Hammond Light from the Spirit World He Carolyn Faulkner The Unrequited Dom [Blushing] (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] wyszła za Pawła z powodu pracy... - Czyjej? Jego czy jej? - Jego. Paweł pracował wtedy w Urzędzie Miasta i to dzięki niemu wkręciła się do gazety. Wcześniej próbowała do KTV, ale jej nie chcieli... Wiesz, naprawdę starałam się ją lubić - Ada mówiła, jakby się tłumaczyła. - I pomagać. Gotowałam, gdy była w ciąży. Sprzątałam, prałam, pomagałam, kiedy Tomaszek się urodził. Podżyrowałam kredyt, bo Paweł wziął, żeby ten dom zbudować. A potem... - Aęcka westchnęła bezradnie i wzruszyła ramionami. - Luiza ściągnęła tu swoją matkę, wyprowadzili się i przestałam im być potrzebna. Nawet w niedzielę na obiady nie przychodzili... Może i Luiza jest w porządku, ale ma taki dziwny sposób bycia... Człowiek się przy niej czuje jakiś... gorszy. Izę znowu dziabnęło sumienie. Choć nie traktowała nigdy teściowej jak półgłówka, jej zniecierpliwienie z pewnością bywało widoczne. - A ojciec Pawła? Co z nim? Dawno was zostawił? - Paweł miał wtedy dziesięć lat. - Ada zapatrzyła się przed siebie nieobecnym wzrokiem. - Pracowałam w fabryce. Jako kasjerka. Piotr był inżynierem. Nie byłam najbrzydsza. - Uśmiechnęła się. - Wielu próbowało mnie poderwać. No, i posag miałam niezły - mieszkanie po rodzicach... Wiesz, Beluniu, ja bym mu wiele wybaczyła, ale kiedyś w złości mi wykrzyczał, że ożenił się ze mną tylko z powodu zakładu. - Jakiego zakładu? - osłupiała Iza. - Fabryki? - Nie. Założył się z kolegami, że się ze mną ożeni. Za duże pieniądze. Za tę wygraną kupił sobie potem motor... A ja, głupia, tak się dziwiłam, że koledzy tacy hojni i tak się szarpnęli do koperty... - W głosie Ady słychać było gorycz. - Otwierano nową fabrykę w Sosnowcu i Piotr miał szansę awansować na wyższe stanowisko. Dostaliśmy przydział na mieszkanie, bo fabryce zależało na fachowcach... On chciał, żebym sprzedała to swoje, po rodzicach, wtedy mielibyśmy pieniądze na urządzenie się tam, w Sosnowcu. I wtedy się przestraszyłam. Bo tu wszystkich znałam i w razie czego zawsze ktoś by mi pomógł. Paweł tu chodził do szkoły, miał przyjaciół. Ciężko dzieciaka wyrywać ze środowiska. A w tym samym czasie doszły mnie słuchy, jak naprawdę wyglądają wędkarskie wyprawy mojego męża... - Urywał się z domu? - Co sobotę wyjeżdżał z kumplami nad Wisłę na ryby - powiedziała sucho Ada. - Tak mi mówił, ale życzliwi ludzie donieśli mi, że oni zatrzymują się w ośrodku fabrycznym i imprezują z panienkami... A ja mu nawet współczułam, kiedy się żalił, że Wisła coraz bardziej zatruta i ryby nie biorą... Potem się jeszcze okazało, że narobił długów. Gdybym sprzedała mieszkanie, miałby na spłatę... - I co mama zrobiła? - nie wytrzymała Iza. - Ja bym wykopała z domu takiego knura! - Przypomniałam sobie, że moja sąsiadka z bloku jest prawniczką. Zaczynałam już się bać o Pawła i siebie, bo Piotr się wściekł i groził, że muszę go spłacić, bo połowa mieszkania i tak należy do niego. Wiesz, wspólnota majątkowa... Na szczęście Sabina, matka Amy, tak się zawzięła, że dostałam rozwód i alimenty na Pawła, i mieszkanie też sąd przyznał nam, bo Piotr miał już swoje w Sosnowcu. - A jak mama sama dawała radę? - spytała Iza ze współczuciem. - Pensja kasjerki i alimenty... Dużo tego chyba nie było? - Dorabiałam szyciem. - Ada się uśmiechnęła. - Pół Kraśnika u mnie szyło. Wtedy nikt o kasy fiskalne i podatki nie pytał. Drugą pensję nieraz z tego szycia miałam. Tylko czasu mało, bo i po nocach pracowałam. - Nie korciło mamy czasem, żeby sobie kogoś przygruchać? - Bałam się. - Ada pokręciła głową i westchnęła. - Piotr mnie oszukał. Skąd miałam wiedzieć, na kogo trafię? Mogłam dziecku krzywdę zrobić. Czasem było mi przykro, że inni sobie jakoś to życie poukładali, a mnie nie wyszło. A czasem... Przyjazniłam się z Sabiną. Nieraz opowiadała, jak ludzie okropnie walczą przed sądem i co sobie wzajemnie robią. Ja jeszcze miałam nie najgorzej. - A co z tym... tym... - Iza ugryzła się w język. - Jak się mama dowiedziała, że nie żyje? - Ożenił się w Sosnowcu po raz drugi - wyjaśniła Aęcka. - Ale przyzwyczajeń nie zmienił. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||