Index McMahon Barbara MaćąĂ˘ÂÂćąćËećąĂ˘ÂÂźska umowa Faber Gustav Merowingowie Brendan Mary Dumne i piekne 02 Tajemnica portretu Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates Gwiezdne Wojny 004 The Old Republic Oszukani Ortega y Gasset Jose Bunt Mas CzćÂśÂć 2(1) 01. Mackenzie Myrna Jak w bajce... Wspólna tćÂsknota Jack London The Sea Wolf 18. Roberts Nora Pokusa 02 Rajska jabśÂośÂ Dussler Barbara AniośÂy naprawdć istniejć |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] samego biodra, wydatnie eksponowały jej wdzięki. Zdenerwowała się. No i czemu się tak gapi na tę gruchającą parę? Ta wesoła wdówka może tu stać nawet zupełnie naga i bezwstydnie uwodzić Damona na oczach wszystkich, nic jej to nie obchodzi! Poczuła ból i dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, iż dłonie ma zaciśnięte w pięści, a paznokcie wbiły się w ciało, zostawiając czerwone ślady. Nie, tak dalej nie można. Musi natychmiast coś zrobić, cokolwiek, bo inaczej za chwilę zwariuje. Przeprosiła grono rozgadanych kobiet i wymknęła się pod jakimś pretekstem. Zaczęła gorączkowo szukać spokojniejszego miejsca. Gdy tak lawirowała między gośćmi, usłyszała znajomy głos. Myślę, że powinniśmy zatańczyć. Damon uśmiechał się do niej z taką czułością, że Mercy kompletnie oniemiała. Zanim zdążyła zdobyć się na odpowiedz, ujął ją za rękę i poprowadził na środek parkietu. Nieduży zespół przygrywał słynne, nastrojowe Yesterday i kilka par kołysało się zmysłowo w rytm muzyki. Przygarnął ją mocno do siebie. Rozluznij się, kochanie... Proszę nie zapominać, że szalejemy za sobą. Rzucił jej rozbawione, ale czułe spojrzenie. A pani jest tak spięta jak staroświecka dziewica w noc poślubną. Aż się potknęła z wrażenia. Słucham? N-nie rozumiem. Pochylił się ku niej i szepnął: Przecież musimy stwarzać wrażenie, że wolelibyśmy baraszkować teraz w łóżku, a nie siedzieć na tym nudnym przyjęciu. I nagle ugryzł ją lekko w ucho, oczywiście zrobił to na użytek patrzących. Mercy poczuła, że nogi się pod nią uginają. No, niechże pani mruknie przeciągle, zachichocze zmysłowo, cokolwiek. Wie pani, jak w trakcie gry wstępnej... Cała krew odpłynęła jej z twarzy, a Damon popatrzył na nią z niedowierzaniem. Chyba nie chce mi pani powiedzieć, że pani jest... Kim? spytała prawie bez tchu. Jak to kim? Dziewi... To nie pański interes! wybuchnęła, po czym zrozumiała, że w ten sposób przyznała się. Oczywiście, że nie jestem! skłamała pośpiesznie, a w głowie zaczęło jej się kręcić, gdy mocniej naparł twardym torsem na jej biust. Ależ wcale nie jestem przekonywała żarliwie, jednocześnie starając się uwodzicielsko trzepotać rzęsami. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, więc Mercy rozluzniła się nieco, zadowolona, że przesłuchanie się skończyło. Krążyli powoli po parkiecie, wtuleni w siebie, niczym prawdziwi kochankowie, a ciepłe męskie dłonie spoczywały na jej ciele. Kątem oka zauważyła dziadka, który siedział obok cioci Jo. Kompletnie nie pasował do tego miejsca i tych ludzi, tak samo jak i jego wnuczka. On w wypożyczonym fraku, ona w wypożyczonej sukience, oboje należeli do zupełnie innego świata. Jednak w przeciwieństwie do niej, Otis wydawał się być szczęśliwy. Dzięki Bogu, jedyna dobra strona tego wszystkiego, pomyślała z ulgą. Pomachał jej teraz, a razem z nim roześmiana Josephie, rozkoszna w swojej blond peruce i różowym jedwabnym wdzianku. Uśmiechnęła się do nich, choć serce ścisnęło się jej boleśnie. Są tacy dobrzy i kochani, to straszne, że musi ich oszukiwać. Gdyby wiedziała, co wyniknie z jednego niewinnego kłamstwa, nigdy by go nie wypowiedziała! Teraz jednak nie miała wyboru, musiała udawać zakochaną pannę młodą, która z pożądaniem tuli się do swego przystojnego męża. Z ociąganiem podniosła na niego wzrok i nagle zrobiło jej się gorąco. Uśmiechał się domyślnie i trochę cynicznie. Wielkie nieba, on wiedział! Nie udało się go zwieść, nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że Mercy wciąż jest dziewicą! Nigdy bym się nie domyślił mruknął z rozbawieniem. Gdy przypomnę sobie, jak mnie pani pocałowała... Przyglądał jej się tak badawczo, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiem, o czym pan mówi odparła chłodno. Odpowiedział jej ironiczny śmiech. ROZDZIAA PITY Jeszcze niedawno uważała przyjęcie za koszmar, ale teraz z chęcią by na nie wróciła. Czekała ją bowiem znacznie trudniejsza próba. Damon nalegał, by wyszli dość wcześnie i postarał się, by wszyscy zauważyli, że nowożeńcom spieszno z powrotem na jacht. Czyżby liczył na namiętne rendez-vous z pewną niedoświadczoną panienką? Ta możliwość przerażała ją. Stała na środku swojej łazienki w czerwonym, długim podkoszulku, który otrzymała wraz z dyplomem Culinary Institute of America. Widniały na nim duże czarne litery C.I.A. Wszyscy zawsze myśleli, że chodzi o amerykański wywiad i śmiechu było co niemiara, gdy wyjaśniała nieporozumienie. Włożyła go teraz tylko dlatego, że sięgał prawie do kolan, nic dłuższego nie miała. Nerwowo mięła w dłoniach miękki materiał. Czuła się strasznie bezbronna. Ociągała się z wyjściem, choć spędziła w łazience prawie godzinę. Trudno, nie może się tu wiecznie ukrywać. Nacisnęła klamkę i pędem rzuciła się w kierunku łóżka, by szybko wskoczyć pod kołdrę i zniknąć Damonowi sprzed oczu. Nagle przystanęła. W pokoju nie było nikogo. Panie DeMorney? zawołała, lecz na wszelki wypadek niezbyt głośno. Cisza. Zajrzała do jego łazienki. Panował w niej idealny porządek, aksamitny szlafrok wisiał obok kabiny prysznicowej. Wyglądało na to, że fałszywy małżonek nawet tu nie wszedł. Gdzież on się, u diabła, podziewa? Przez chwilę rozważała, czy nie wykradł się cichcem na schadzkę z tą całą Buffy, jednak doszła do wniosku, że to mało prawdopodobne. Nie po to zadawał sobie tyle trudu, by przekonać członków zarządu o swoim małżeńskim szczęściu, żeby teraz ryzykować utratę zyskanej sympatii. Jednak człowiek nie zawsze słucha głosu rozsądku. Sama okazała się tego najlepszym przykładem, gdy kręciło jej się w głowie podczas tańca z najgorszym wrogiem... Pośpiesznie usunęła sprzed oczu wizję upojnych, zmysłowych chwil spędzonych w silnych ramionach eleganckiego, atrakcyjnego mężczyzny. Zgasiła światło, zostawiając wszakże jedną małą lampkę. Gdy DeMorney wróci, będzie musiał zauważyć, że Mercy śpi w jego łóżku i że zgodnie z obietnicą zostaje mu kanapa. Inaczej mógłby wślizgnąć się pod kołdrę obok niej, a potem tłumaczyć, że na śmierć zapomniał o jej obecności. Nie z nią te numery. Bycie dziewicą nie oznacza bycia naiwną gąską. Nieoczekiwanie drzwi otworzyły się i Damon wpadł do sypialni. Kładz się! rozkazał przenikliwym szeptem, jednocześnie błyskawicznie zdzierając z siebie muszkę, frak i koszulę. Jo i Otis idą do nas z wizytą! Mercy zastygła w bezruchu i tylko patrzyła, jak Damon rzuca na podłogę różne części garderoby. Usiadł na łóżku, ściągnął buty, potem pasek i w tym momencie odwróciła wzrok. Wolała nie patrzeć, co będzie dalej. Niech się pani kładzie! zażądał z furią ściszonym głosem. Ze zdumieniem zauważyła, że on wsuwa się pod kołdrę w spodniach. Usłyszała pukanie do drzwi i dopiero to wyrwało ją z odrętwienia. Jednym [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||