Index 0415147964.Routledge.Social.Reality.May.1997 11. May Karol Smierc Judasza May Karol ĹmierÄ Judasza John Ringo Voyage 01 Into the Looking Glass Roberts Nora Irlandzka trylogia 02 śÂzy ksićÂśźyca April Ash Sexy Games (pdf) FREDERICK FORSYTH Szepczć cy Wiatr Tomasz Pić tek HEROINA Bohumil Hrabal Pocić gi pod specjalnym nadzorem Życie i praca w Wielkiej Brytanii |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przeminie! - Czy zmuszałem cię do tego, ażebyś mi towarzyszył? Czy, prze-ciwnie, nie ty zmuszałeś mnie wiele razy do tego, ażebym cię zabrał? - Tak, to moja własna wina, że cała moja istota znajduje się w najgorszej udręce; ale żadna więcej siła na ziemi nie zdoła mnie ściągnąć do tego miejsca, gdzie zagłada czyha na organ powonienia! - A więc będziesz na mnie tutaj czekał? - Czekać? Jak to? - No, bo znowu tam pójdę, skoro tylko dym się rozproszy. - Znowu? Teraz? Czy jesteś przytomny, effendi? Zastanów się, co robisz! Jeżeli sam na skutek przerazliwego zapachu tak się skrę-casz, że twoje wnętrzności na wierzch wyłażą, a twoja skóra wciąga się do wewnątrz, to na próżno wymagasz ode mnie aż tyle wytrwałości, ażeby razem z tobą przedsięwziął drogę powrotną! - Myślę tak samo; mimo to muszę tam powrócić, aby się dowie-dzieć bliższych szczegółów. - Czy nie mógłby~ się tego dowiedzieć pózniej? - Nie. Ludzie, których chcę wyśledzić, wnet ruszą w dalszą drogę. 133 Muszę dowiedzieć się, dokąd idą. - Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy ich poniechali; niech idą, dokąd chcą. - Nie. Muszę się dowiedzieć nie tylko, jaki mają dzisiaj cel, ale jeszcze co innego. - Sidi, nie bierz mi tego za złe, jeżeli cię zapytam, czy nie jest to tylko zwykłą, może nawet chwalebną, ciekawością? - Czy miałeś kiedykolwiek dowody mojej ciekawości? Pomyśl o naszym gościnnym gospodarzu w ~agdadzie, o binbasim! Słyszałeś każde opowiadane przezefi słowo i powinieneś tak samo, jak ja, uważać, że stoimywobec okazji odkrycia tajemnicyjego wroga, Sefira. Sądzę; żejesteśmyw staniewyświadczyć muwielką przysługę. Do tego dochodzi jeszcze jeden punkt ... - Jeszcze jeden punkt!- przerwał mi tonem rezygnacji: Sidi; kiedy zaczynasz przytaczać punkty, ustać musi wszelki sprzeciw; znam cię! Wiem, że ten punkt mnie przekona, proszę cię jednak, abyś mi~ go wyłożył. - Dotyczy miejsca, na którym stoimy, tego zakątku, słynnego z historii. Pismo Zwięte chrześcijan opowiada o Birs Nimrud. Miejsce to widziało powstanie i zanik potężnych mocarstw. Wszechpotężni władcy, którzy rządzili milionami ludzi, chcieli odbudować to miasto, ażeby wystawić pomnik swemu imieniu i swej wielkości, ale żaden nie zdołał tego zamiaru wykonać. Widzisz, stoimy na miejscu o wielkim znaczeniu dziejowym, gdzie obydwaj, ty i ja, spędziliśmy najgrozniejsze i najniebezpieczniejsze chwile naszego życia. Wszy-stko, co się do tego miejsca odnosi, musi nas w najwyższym stopniu interesować, nawet robactwo ludzkie, które przewierca te mury, aże-by pod nimi złożyć łupy swoich zbrodni. Trudzili się nad tym murem ludzie, którzy chcieli dosięgnąE nieba i dorównać Bogu, a teraz sta-nowi przykrycie dla moralnej nędzy i bezecefistwa, co nie w górę dąży, lecz w dół, bo ucieka od światła dziennego i oka sprawiedliwości. Rozumiesz teraz, co mnie skłania do śledzenia tych ludzi? Rozumiesz 134 teraz, że chcę wiedzieć, co się święci pod głazami, które potomknwie Noego spalili, aby stworzyć sobie imię? - A więc wciąż ciekawość, sidi, tylko ciekawość! Bałem się twego wyjaśnienia i nie wiem, jeszcze, czyś już wszystko powiedział, co powiedzieć chciałeś, ale jestem teraz ... słyszysz! Co to było? Ktoś strzelił? Istotnie, padł strzał przed nami w okolicy ognisk. I wnet potem usłyszeliśmy drugi. Smrodliwy zaduch nie doskwierał jak przedtem. Musiałem dowiedzieć się, kto strzelał i z jakiej przyczyny. Dlatego też, nie zachęcając Halefa, by poszedł za mną, skierowałem się ku miejscu, z którego poprzednio obserwowaliśmy okropną scenę. Mały, rześki Hadżi podążył jednak za mną krok w krok. Wszakże niedawno żadna siła zier~uska nie zdołała by go do tego zmusić; ale pozwolić mnie samemu narazić się na niebezpieczefistwo, tego nie mogła ścierpiee jego ciekawość. Nie namawiałem go, chociaż byłbym z pewnością wolał, by pozostał na miejscu. Gdy stanęliśmy na naszym poprzednim punkcie obserwacyjnym, nie było j uż widać nikogo. Ognie paliły się jeszcze, ale oświetlały tylko opuszczone stanowiska, zionące jeszcze trupim odorem; walały się jeszcze liczne szczątki trumien i zwłok, które nie zostały spalone, a to dlatego, że jak strzały pozwalały przypuszczać, cały proceder musiał być nagle i przedwcześnie skończony. Ale kto mógł przeszkodzić tym ludziom, i z której strony strzelano? Bądz co bądz, uważałem za rzecz pewną, że łupieżcy trumien udali się w kierunku ruin, gdzie, według słów starego binbasiego z Bagdadu, znajdowało sie wejście, wiodące do ukrytych pomieszczeń, w których był więziony. Zejście za nimi aż tam było nie tylko bezcelowe, ale i niebezpieczne, gdyż z którejkolwiek strony strzały padły, ci ludzie musieli się mieć na baczności i łatwo moglibyśmy wpaść w ich ręce. Dlatego uważałem za stosowne zbadać pokrótce miejsce, gdzieśmy się znajdowali, a wszystko inne odłożyć aż do świtu. Dla pewności zlustrowałem cały plac bardzo ostrożnie i przekonałem się, że nikogo 135 prócz nas nie było w pobliżu. Niebawem musieliśmy powrócić do ognisk, mimo że wofi była tak mocna, iż właściwie powinniśmy byli trzymać się z dala. Zdarzało mi się w moich podróżach znosić gorsze zamachy na mój zmysł powonie-nia, w okolicznościach, o których opowiadać nie należy, ale tak nieopisanie szkaradnie jak dzisiaj, nie bywało nigdy i nigdzie. Przeszukałem plac dokładnie, aby się dowiedzieć, co zawierały [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||