Index Collins_Eileen_Pod_wiatr_RPP048 Forsyth Frederick Opowiadania Martyn_Leah_ _Ocalone_maśÂśźeśÂstwo Abagnale Frank ZśÂap mnie, jeśÂli potrafisz Anthology Unconventional at Best J. J. Astor A journey in other Worlds Roberts Nora Irlandzka trylogia 02 śÂzy ksićÂśźyca ks. prof. dr hab. Czesław S. Bartnik Rozczarowanie 10. Metcalfe Josie WyjśÂcie z cienia Isaac Asimov's Caliban 1 Caliban |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] będziemy mogli wrócić do naszych własnych ubrań. Och przepraszam, zapomniałam, że to jest twoje normalne ubranie. Dostaniesz niezłe wynagrodzenie za swoją pracę tutaj. Możemy pojechać do Billings, kupić ci adidasy, dżinsy, kilka sportowych koszul i ciepłą kurtkę na zimę. Potem chcę cię zabrać do Bozeman. Znajdę ci jakieś mieszkanie i poznam z paroma osobami, które mogłyby ci pomóc. - Dobrze, Charlie. Tego wieczoru Ben zapukał do drzwi profesora. John Ingles siedział za biurkiem. W rogu pomieszczenia stał piec, w którym paliły się polana, bowiem pod koniec dnia robiło się już chłodno. Profesor powitał Craiga serdecznie. Młodzieniec zaimponował mu umiejętnością życia w głuszy, znajomością historii pogranicza i tym, że ani razu nie wyłamał się z odgrywanej roli. - Ben, chłopcze, co mógłbym dla ciebie zrobić? - spytał ciepło profesor Ingles. Liczył, że może nadarzy się okazja udzielenia mu kilku ojcowskich porad. - Czy ma pan może mapę, panie majorze? - Mapę? Dobry Boże, tak, pewnie tak, ale o jaki rejon dokładnie ci chodzi? - O okolice naszego fortu i tereny na północ od niego aż po rzekę Yellowstone. - Niezła myśl. Należy wiedzieć, gdzie się człowiek znajduje. Proszę - rzekł, rozpościerając mapę na biurku. Craig widział już wcześniej mapy wojskowe, ale widniały na nich zazwyczaj jedynie miejsca charakterystyczne zaznaczone przez zwiadowców lub traperów. Ta zaś była cała pokryta liniami i kolorowymi plamami. - Tu, pod północnym zboczem Pryoru Zachodniego, znajduje się nasz fort - pokazywał profesor. - Na północ od niego płynie rzeka Yellowstone. Tu jest Billings, a tu miasto, w którym mieszkam, Bozeman. Craig przesunął palcem po linii dzielącej oba miasta, odległe od siebie o sto sześćdziesiąt kilometrów. - To szlak Bozemana, prawda? - spytał. - Zgadza się. Tak go dawniej nazywano. Teraz biegnie tamtędy oczywiście asfaltowa szosa. Craig nie wiedział, co to jest asfaltowa szosa. Podejrzewał, że chodzi o pas czarnego, skalnego podłoża, które widział kiedyś w świetle księżyca. Na mapie widniało kilkadziesiąt innych małych miast, a na południowym brzegu rzeki Yellowstone, u zbiegu z potokiem Clark Creek, posiadłość oznaczona jako Bar - T. Ocenił, że leży ona tuż na zachód od linii biegnącej z fortu na północ. Jakieś trzydzieści kilometrów. Podziękował majorowi i oddał mu mapę. WIECZOREM 19 pazdziernika Ben Craig położył się do łóżka wcześnie, zaraz po kolacji. Jego towarzysze wrócili około dziesiątej i też niebawem zasnęli. %7ładen z nich nie zauważył, że Ben leży pod kocem w ubraniu. Wstał o północy, wciągnął lisią czapkę na głowę, zabrał dwa koce i wyszedł bezgłośnie. Nikt nie widział, jak wchodzi do stajni, by osiodłać Rosebud. Kiedy klacz była już gotowa do drogi, zostawił ją, a sam poszedł do kuzni po rzeczy, które zaplanował wziąć już poprzedniego dnia: toporek w przypinanym do pasa futerale, łom i nożyce do cięcia metalu. Aomem wyłamał zamek w drzwiach do zbrojowni, a nożycami przeciął łańcuch przeciągnięty przez kabłąki osłaniające spusty karabinów. Wszystkie były jedynie replikami. Wszystkie, poza jednym, jego własnym sharpsem 52. Poprowadził Rosebud do tylnych drzwi obok kaplicy, otworzył je i wyszedł na zewnątrz. Oba koce miał wciśnięte pod siodło, a skórę bizona zrolowaną i przytroczoną do grzbietu klaczy. Z lewej strony, przy jego kolanie, kołysał się karabin w futerale, a z prawej skórzany kołczan z czterema strzałami. Auk miał zawieszony na plecach. Kiedy oddalił się blisko kilometr od fortu, dosiadł Rosebud. W taki to sposób Ben Craig, człowiek pogranicza i zwiadowca, jedyny, który przeżył masakrę nad Little Big Horn, opuścił rok pański 1877, wjeżdżając konno w ostatnie ćwierćwiecze dwudziestego wieku. Spojrzawszy na księżyc uznał, że jest druga w nocy. Oznaczało to mnóstwo czasu na pokonanie dystansu trzydziestu kilometrów dzielącego go od rancza Bar - T, bez forsowania Rosebud. Odnalazł Gwiazdę Polarną i zboczył o kilka stopni od kierunku północnego, który ona wyznacza. Preria powoli ustępowała miejsca polom uprawnym. Tu i ówdzie Craig natrafiał na słupy, pomiędzy którymi rozciągnięte były druty. Przecinał je nożycami i jechał dalej. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||