Index
Deveraux Jude cykl Montgomery 10 Aktorzy (Miasteczko Eternity)
Paranormal Dating Agency 10 Bearfoot and Pregnant Milly Ta
James Axler Outlander 10 Outer Darkness
Jeffrey Lord Blade 10 Ice Dragon
10 Minute Gu
Chalker Jack L W Świecie Studni 2 Wyjście (pdf)
2004_ _The_League_of_Extraordinary_Gentlemen
Chazan, Robert God, Humanity, and History
Chatka puchatka
087. Williams Cathy Karaibska rapsodia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pret-a-porter.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Muszę się szybko połączyć z personalnym - powiedziała Emily,
    skupiona na poszukiwaniu numeru.
    56
    RS
    - Och, Emily! Przecież chyba nas jeszcze nie opuszczasz! - rzekła
    Jenna, wyraznie zmartwiona taką perspektywą. - Co się stało? Czy mogę ci
    w czymś pomóc?
    - Tu nie chodzi o mnie - zapewniła ją Emily, podniesiona na duchu
    faktem, że koleżanka czułaby się zawiedziona jej odejściem z pracy. - To
    Zajid... pan Chalil prosi mnie o znalezienie mu sekretarki.
    - Sekretarki?
    Oczy Jenny zrobiły się okrągłe ze zdziwienia, a na twarz wypłynął
    szeroki uśmiech.
    - Ju-hu! Więc mówisz, że nasza gwiazda mody wyleciała z posady,
    zanim zdążyła go złowić? Dzięki Bogu. Nie dorastała mu do pięt.
    - Wcale nie jestem do niej uprzedzona - zachichotała Emily,
    zadowolona, że nie jest jedyną osobą, którą ucieszy odejście sekretarki. -
    Ale teraz szybko mi powiedz, jak załatwić kogoś na jej miejsce, bo jeszcze
    gotowa zostać.
    Zadziwiające, jak wielki oddzwięk wywołało nazwisko Zajida.
    Wystarczyło, by Emily powiedziała, że to właśnie jemu jest potrzebna
    sekretarka, a kobieta przy telefonie oświadczyła, że choćby spod ziemi
    wytrzaśnie mu kogoś kompetentnego.
    - Pewnie szybko nie da się znalezć kogoś, kto by znał dwa języki. Czy
    doktor Chalil może poczekać, czy też potrzebuje sekretarki od zaraz?
    - Już od dzisiaj - podkreśliła Emily. Zależało jej, by pewnej osobie nie
    udało się przypadkiem powrócić na utracone stanowisko. - Im prędzej, tym
    lepiej. Trzech nowych pacjentów przylatuje do St. Mawgan i za niecałe pól
    godziny po nich wyjeżdżamy. Jeśli może sobie pani wyobrazić ilość
    dokumentów, którą przywiozą...
    57
    RS
    - Nie musi pani kończyć - przerwała jej kobieta. - Zrobię wszystko, co
    w mojej mocy. Nawet kosztem jakichś przesunięć wśród naszych sekretarek.
    Wszystko gra? - zapytała ochoczo Jenna, gdy Emily odkładała
    słuchawkę.
    - Mam nadzieję. Teraz pozostaje mi się jedynie dowiedzieć, czego
    będę potrzebowała, żeby odebrać pacjentów z lotniska.
    - Powinni mieć tu swoje akta, o ile ta wielka dama nie zdołała
    namieszać w systemie - rzekła Jenna, usiłując dotrzeć do informacji w
    komputerze.
    - Większość dzieci z Chandaru jest tu kierowana przez swoich lekarzy,
    więc dostajemy całą masę dokumentacji.
    - Czy nie byłoby dla nich lepiej leczyć się na miejscu? - zapytała
    Emily. - Odpadłby cały stres i wydatki związane z koniecznością podróży do
    obcego kraju, oddalonego o tysiące mil.
    - Z pewnością, gdyby tylko mieli odpowiednie warunki i specjalistów
    tej klasy co Zajid - odparła posępnie Jenna. - Większość naszych pacjentów
    to dzieci z biednych rodzin, mieszkające w zapadłych rejonach kraju. Nawet
    gdyby miały dostęp do leczenia operacyjnego na miejscu, nie mogłyby go
    opłacić.
    - Ale zaraz, zaraz... - Emily nie mogła doszukać się logiki w tym
    tłumaczeniu. - Jeśli ci ludzie są zbyt biedni, żeby się leczyć u siebie, jak
    mogą sobie pozwolić na przylot do Kornwalii?
    - Koszty pokrywa bogaty dobroczyńca - wyjaśniła Jenna, rzucając
    spojrzenie w stronę pokoju Zajida.
    - Zajid? - szepnęła Emily zaskoczona.
    58
    RS
    - Nie wszyscy o tym wiedzą - uprzedziła ją Jenna. - On sam stara się
    stwarzać wrażenie, że jest tu tylko chirurgiem, nie kimś, kto osobiście
    finansuje ten oddział.
    - Oho! To on ma pewnie gruby portfel.
    Nie umiała sobie wyobrazić, ile może kosztować takie
    przedsięwzięcie.
    - Bardzo. Stąd ta jego sekretarka naciągaczka.
    - To wiele wyjaśnia, ale nie pomaga w przygotowaniach do przyjęcia
    nowych pacjentów - zauważyła Emily.
    - Więc poczekaj chwilkę, to ci zaraz wydrukuję parę szczegółów -
    obiecała Jenna.
    I dotrzymała słowa. Toteż gdy Zajid wyszedł z gabinetu, Emily
    czekała na niego z trzema teczkami akt zawierającymi podstawowe
    informacje.
    - Gotowe? - zapytał, podchodząc do niej i poprawiając idealnie
    skrojoną marynarkę.
    - Gotowe - potwierdziła, sięgając po akta i równolegle chłonąc obraz
    elegancko ubranego Zajida.
    Jej spódnica i bluzka nie mogły się równać z jego strojem pod
    względem elegancji. Lecz pamiętając wyjaśnienia Jenny, wiedziała, że nie
    ma podstaw do doszukiwania się podobieństw między nimi. On jest
    niewątpliwie bardzo zamożny, podczas gdy ona ciągle jeszcze spłaca długi
    zaciągnięte w czasie studiów. On zna świat, wiele podróżuje, ona nie była
    dalej niż w Londynie. On z pewnością przywykł do homarów w najlepszych
    restauracjach polecanych przez przewodniki Michelina, ona na plaży w
    Penhally zajada się rybą z frytkami wprost z papierowego opakowania.
    59
    RS
    Nie czas na użalanie się nad sobą, pomyślała, usiłując nadążyć za
    Zajidem, którego długie kroki zmuszały ją do biegu. Ale czy muszą mieć
    coś wspólnego? Nigdy nie istniało prawdopodobieństwo, że połączy ich coś
    więcej niż zawodowa znajomość. I to niezależnie od tego, czego pragną jej
    hormony.
    - Zamyśliła się pani - zauważył, omijając czekające karetki i
    podchodząc do srebrnego samochodu.
    - Więc nie jedziemy karetką? - odezwała się, unikając w ten sposób
    odpowiedzi na jego pytanie.
    - Mamy trzy karetki - odparł, wskazując na auta kombi o szerokim
    rozstawie osi, specjalnie przystosowane do przewożenia chorych. - W
    każdej oprócz miejsca dla kierowcy i dla ratownika jest jeszcze przestrzeń
    dla pacjenta i dla jego rodziców. Ale już nikt inny się tam nie zmieści.
    - Więc do czego jesteśmy potrzebni? - zapytała, obiecując sobie, że w
    wolnej chwili przyjrzy się tym karetkom. Gdy ruszyły w konwoju,
    dostrzegła, że ich wnętrza zostały tak zaplanowane, by pielęgniarz mógł
    opiekować się pacjentem nawet w czasie jazdy.
    Zajid mruknął coś niecierpliwie, gdy konwój zniknął za rogiem, ale nie
    próbował za nim jechać.
    - Wezmę na siebie funkcję tłumacza, a także zapewnię konieczną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.