Index William Shatner Tek War 05 Tek Secret William W Johnstone Ashes 28 Standoff in the Ashes (txt) King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.03. .ZabĂłjca demonĂłw Carr William Guy, Pawns In The Game (1958) Edition Bates H. William Naturalne samoleczenie wzroku bez okularĂłw Williams Roseanne Zly chlopak T073 William R. Forstchen Magic The Gathering Arena Hjortsberg William Harry Angel William Faulkner Intruder in the Dust William_Shekespeare Enrique_IV |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] pragnęła zmienić temat rozmowy. - No cóż, poślubię ją, ponieważ tak mi pasuje. To kwestia interesów. Będzie to raczej małżeństwo z rozsądku, ale nikogo nie powinny obchodzić moje motywy. Nie wyjaśnił, dlaczego miałoby to być małżeństwo z roz- sądku, a Emma nie drążyła dalej tematu. Zauroczona spoglądała, jak Conrad zakłada ręce za głowę. Przez chwilę zastanawiała się, co by czuła, gdyby ją objął ramionami. Potrząsnęła głową, by odegnać tę myśl. Co się ze mną dzieje? - pomyślała. Przecież zawsze byłam taka rozsąd- na. - Mówisz: kwestia interesów? Brzmi to tak, jakbyś plano- wał założyć kolejne przedsiębiorstwo. A co na to twoja wy- branka? - Podchodzi do sprawy tak samo jak ja. Jest przeświadczo- na, że małżeństwo ze mną pomoże jej w karierze, dając prze- pustkę do wielu ważnych, niedostępnych dotąd dla niej miejsc. Oczywiście dzięki mnie. - Oczywiście dzięki tobie - przyznała cynicznie Emma. - Małżeństwo doprowadzi was do raju. Jej da przepustkę, a ty jeszcze zrobisz na tym doskonały interes. Zadziwiające, że większość ludzi jednak nie bierze z was przykładu i nie za- wiera małżeństw z tak praktycznych względów. Z pewnością niewiele ma to wspólnego z romansem i kolacją przy blasku świec. Conrad popatrzył na Emmę z uwagą. - Nie wiedziałem, że wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia, w porażający serce piorun i muzykę skrzypiec w 40 S R tle. - Wykrzywił złośliwie usta. - Chyba oglądałaś za dużo filmów miłosnych. - Nie sądzę - odparła zimno. - I twierdzisz, że jak dotąd nikt nie wywarł na tobie pioru- nującego wrażenia? - Nic nie twierdzę. - Poczuła, że na twarzy wykwitają jej rumieńce. Nie mieściło się jej w głowie, że dała się wciągnąć w tak idiotyczną dyskusję. - Uważam tylko, że miłości nie wolno traktować z takim wyrachowaniem, jakbyś kupował nowy samochód. - Miłość? A kto tu mówi o miłości! Choć po prawdzie da- ma mojego serca jest bardzo piękna. Dziewczyna milczała. - Emmo, co naprawdę kryjesz pod tą maską chłodu? - mruknął po chwili Conrad, patrząc uporczywie w jej oczy. - Kiedy przy kolacji rozprawialiśmy o polityce, byłaś bardzo ożywiona. Ale teraz, gdy temat zszedł na sprawy osobiste, zamknęłaś się jak ślimak w skorupie. - Tak sądzisz? - Emma starała się cały czas okazywać obo- jętność, ale serce biło jej w piersi jak szalone. - Tak, tak sądzę. Czemu jesteś taka tajemnicza? Czemu skrywasz rzeczywisty powód swego przybycia do Alistaira? Dlaczego mi po prostu o wszystkim nie powiesz? Przecież świetnie zdajesz sobie sprawę, że wcześniej czy pózniej dotrę do prawdy. - A czemu ty wtykasz nos w nie swoje sprawy? - Chciałbym, by było to takie proste. - Powiedział to tak ci- cho, że Emma z trudem zrozumiała jego słowa. Zapadła głu- cha cisza, mącona jedynie dobiegającym zza okna szumem liści i rechotem tropikalnych żab. - Dziwi mnie niechęć Alistaira do twojej... do twojego kon- traktu ślubnego - powiedziała Emma - skoro... - Skoro co? 41 S R Emma popatrzyła na niego wiedząc już, że sama sobie ko- pie grób. - Skoro nie pozwolił na małżeństwo własnej córki z powo- dów całkiem przeciwnych; konkretnie dlatego, że kierowała się wyłącznie sercem. - Powiedział ci o tym? - Tak. Nieważne już było, czy stary Jackson rzeczywiście jej to powiedział, czy nie. Na twarzy Conrada odmalowała się czujność i zdziwienie, i Emma szybko odwróciła głowę. - Bardzo się od tamtego czasu zmienił. Może dlatego wła- śnie jest przeciwny memu małżeństwu. Tak czy owak, w jed- nym ma rację... Aha, wkrótce poznasz Sophię. Jej rodzice mają nie opodal dom i tereny golfowe. Przyjedzie do nich na trzy tygodnie. - Jestem pod wrażeniem! Sophia, pomyślała. Co za imię! Zupełnie nie pasuje do am- bitnej kobiety interesów. - Jest modelką? - bardziej stwierdziła niż spytała Emma. Conrad popatrzył na nią zaskoczony. - Rzeczywiście, pracuje jako modelka. Występowała też trochę na scenie, ale z tego, co widziałem, aktorką jest bez- nadziejną. - Jesteś, widzę, bardzo dla niej życzliwy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||