Index Montgomery L. M. Emilka 03 Emilka na falach Ĺźycia Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates Chris Ewan Charlie Howard 03 Dobrego zlodzieja przewodnik po Las Vegas Andre Norton and Mercedes Lackey Halfblood Chronicles 03 Elvenborn Janrae Frank Lycan Blood 03 If Truth Dies [pdf] 0911. Radley Tessa RĂłd SaxonĂłw 03 Pod dobrÄ opiekÄ KoĹciuszko_Robert_ _Wojownik_Trzech_ĹwiatĂłw_03_ _Tata Colfer Eoin Artemis Fowl 03 Kod wiecznosci Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 03 Questor (v5.0) Foster, Alan Dean Catechist 03 A Triumph of Souls |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] nieprzytomni. Nie stawiałbym na to stwierdził Felix. Varek uśmiechnął się smutno. Ani ja. Nie zwracaj na mnie uwagi rzekł Felix. Chciałem sobie tylko uciąć drzemkę. Rozsiadł się ponownie. Zanim uśniesz, czy mógłbym cię prosić, byś streścił szczegóły dzisiejszych wydarzeń. Chcę się upewnić, że zapiszę wszystko, co trzeba. Oczywiście powiedział Felix i zaczął jeszcze raz opowiadać całą historię, tylko nieznacznie przesadzając. Felix obudził się nieco pózniej, nadal na fotelu działa organowego. Zobaczył, że jeden z inżynierów zamiatał pokład wokół niego. Ziewając i wyciągając się, wstał i postanowił zjeść śniadanie. Podnosząc się zauważył dokładnie pod nimi niewielką bandę konnych wojowników, jadących najwyrazniej w kierunku, w którym leciał statek powietrzny. Czy oni nas śledzą? spytał, wiedząc, że to głupie pytanie. Gdy patrzył w dół, odziani w czarne zbroje jezdzcy pozostali daleko w tyle za szybko poruszającym się okrętem. Nie odpowiedział krasnolud ale z pewnością coś się dzieje. Przez cały ranek przelatywaliśmy nad watahami zdążającymi w tę samą stronę. Jakby wiedzieli dokąd zmierzamy i chcieli nas przechwycić. To jest niemożliwe powiedział Felix, ale w głębi serca nie był tego pewien. W końcu, któż wiedział, do czego naprawdę zdolne są siły Chaosu? Robi się coraz gorzej rzekł Varek nadal wyglądając przez teleskop za okno sterówki. Są setki nowych. Teraz wydaje się, że więcej z nich jest przed nami niż z tyłu. Felix musiał się z tym zgodzić. Było to oczywiste nawet dla patrzącego gołym okiem. Przez cały dzień mijali gromady zwierzoludzi, wojowników Chaosu i innych nikczemnych stworów. Im dalej lecieli, tym częstsze stawały się takie widoki. A wszyscy wyznawcy Ciemności brnęli w tym samym kierunku, w którym podążał statek powietrzny. Wyglądało to tak, jakby dano tajemny znak i zbierała się armia. To mi się wcale nie podoba rzekł Felix. Czy oni naprawdę wiedzą, co robią? Czy na nas czekają? Nie sądzę, by było to prawdopodobne powiedział Borek z pewnym rozdrażnieniem. Zasiadł w jednym z wyściełanych skórą foteli na mostku kapitańskim i siedział tam, szarpiąc z namysłem palcami sękatej dłoni swoją brodę. W żaden sposób nie mogli dowiedzieć się o naszym przybyciu. Na pokładzie tego statku nie ma zdrajców. Nikt nie dowiedział się o naszych planach zanim nie wyruszyliśmy, a nawet jeśli, z pewnością wieści nie biegną szybciej, niż my lecimy. Głos starego krasnoluda brzmiał tak, jakby starał się on przekonać samego siebie. Felix bez trudu znajdował luki w jego argumentacji. Schreiber wiedział o ich celu, podobnie jak Straghov i każdy z jego podwładnych. Czarodziejstwo jest w stanie przesłać wiadomość nawet szybciej, niż leci statek. Jeszcze prościej było założyć, że wyznawcy Chaosu mieli wizjonerów, którzy potrafili przewidzieć przyszłość. Czasami Felixa dziwiło, jak szybko i łatwo potrafił znajdować gorszą stronę sytuacji. Zakładamy, że to jest związane z nami mówił dalej Borek. Nie ma na to jednak dowodu. Może mają swoje powody, by gromadzić się wzdłuż naszej trasy. A jakież to mogą być powody? Nie wiem, ale jestem pewien, że jeśli tak jest w istocie, to wkrótce je poznamy. Gdy statek powietrzny leciał dalej, watahy stawały się coraz liczniejsze, jakby wiele mniejszych grup wyznawców Chaosu spotkało się i skupiło tworząc większe jednostki. W niektórych bandach widać było nawet tuzin sztandarów łopoczących na wietrze. Coraz częstszym widokiem wśród stworów poniżej, stawały się groteskowe istoty. Felix widział dziwnych wojowników, częściowo mężczyzn, częściowo kobiety z ogromnymi szczypcami, jak u kraba. Jechali na podskakujących dwunożnych stworzeniach z długimi wywieszonymi jęzorami. Gdy spoglądał przez teleskop wysoko nad nimi, oddziały tej demonicznej kawalerii zaczęły ścigać rozproszoną bandę mutantów Ich paskudne wierzchowce wyrzucały naprzód swoje długie, lepkie języki, łapały ofiary i rzucały je na szczypce swoich panów, lub pań, w sposób, w jaki niektóre jaszczurki z dżungli łapią muchy. Dziwne, jaskrawo kolorowe stwory, których ohydnie przesadne twarze zdawały się wychodzić bezpośrednio ze środka korpusów, szły przez jasne [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||