Index Montgomery L. M. Emilka 03 Emilka na falach Ĺźycia Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 03 World of the Sex Gates Chris Ewan Charlie Howard 03 Dobrego zlodzieja przewodnik po Las Vegas Andre Norton and Mercedes Lackey Halfblood Chronicles 03 Elvenborn Janrae Frank Lycan Blood 03 If Truth Dies [pdf] King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.03. .ZabĂłjca demonĂłw KoĹciuszko_Robert_ _Wojownik_Trzech_ĹwiatĂłw_03_ _Tata Colfer Eoin Artemis Fowl 03 Kod wiecznosci Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 03 Questor (v5.0) Foster, Alan Dean Catechist 03 A Triumph of Souls |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Stopili się w jedność, a przez ich ciała przepływały dreszcze spełnienia. ROZDZIAA DZIESITA Gdy Heath obudził się następnego ranka, Amy jeszcze spała. Przyglądał się przez chwilę jej zaróżowionym policzkom i potarganym jedwabistym włosom. Obawiał się, że Amy żałuje tego, co się wydarzyło po kolacji. Przez resztę wieczoru prawie się nie odezwała i unikała jego wzroku. Czyżby czuła, że zdradziła Rolanda po raz drugi? Obiecał dać jej czas i złamał dane słowo już w dwa dni po ślubie. Gdyby nie pragnął jej tak rozpaczliwie! Wprawdzie czuł, że Amy też nie pozostaje obojętna na jego męski urok, ale wiedział też, że wprawia ją to w zakłopotanie. Pragnął wykrzyczeć całemu światu, że nareszcie jest jego, chciał, by nigdy nie zapomniała ich nocy poślubnej. Kierowała nim żądza i czysta męska próżność. Wątpił, by Amy potrafiła jeszcze kiedyś mu zaufać. Kiedy wstała, nadal wydawała się nieswoja, postanowił więc zabrać ją na najpiękniejszą plażę na wyspie, poleconą przez właściciela hotelu. Kiedy tam dotarli, ich oczom ukazała się malownicza zatoczka 118 Tessa Radley z całkowicie pustą plażą pokrytą wyjątkowo delikatnym, prawie białym piaskiem. - Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł - stwierdził ponuro, przewidując, że trudno mu będzie za- chować dystans, kiedy się znajdzie sam na sam z Amy w tak romantycznym miejscu. - Dlaczego? Wygląda pięknie. Myślisz, że może tu być niebezpiecznie? - Amy przyglądała się podejrzliwie lekko tylko zmarszczonej falami turkusowej tafli wody. - Coś w tym rodzaju. Za mało ludzi - wycedził przez zęby. A więc obawiał się zostać z nią sam na sam. Rzuciła się wczoraj na niego jak opętana, nic dziwnego, że teraz się obawia jej napastliwości. Prawdopodobnie ulegając mu tak ochoczo, wprawiła go w zakłopotanie. Tym trudniej będzie mu wyznać, że jest prawdziwym ojcem jej dziecka. Amy w odruchu obronnym postanowiła udawać, że nie rozumie aluzji. Energicznie rozłożyła koc i, nie oglądając się na Heatha, ściągnęła różową bawełnianą sukienkę. W kostiumie kupionym poprzedniego dnia i słomkowym kapeluszu na głowie położyła się na słońcu i oznajmiła: - Nie wiem, o co ci chodzi. Tym lepiej, odpoczniemy od tłumu i nacieszymy się ciszą i spokojem. Starała się wyglądać na zrelaksowaną, choć w na- Pod dobrą opieką 119 pięciu czekała na jego reakcję. Postanowiła mu udowodnić, że potrafi się zachować jak prawdziwa dama i panuje nad swymi popędami. Spod ronda kapelusza nie była w stanie dostrzec, co robi Heath, który nadal nie odezwał się ani słowem. Po chwili słońce i szum fal sprawiły, że naprawdę $ię odprężyła i zapadła w półsen. Nagle poczuła na swych nogach delikatny dotyk chropowatych męskich dłoni. Gładził jej skórę leniwymi niespiesznymi pociągnięciami, wywołując przyjemne mrowienie biegnące w górę i powoli obejmujące całe ciało. - Co robisz? - Amy nie wiedziała, czy silniej odczuwa oburzenie faktem, że bez pytania dotyka jej ciała, czy skrywaną przyjemność, jaką wywoływała ta pieszczota. - Smaruję cię kremem z filtrem. Nie chcesz się przecież poparzyć. Nie widziała jego oczu skrytych za szkłami okularów przeciwsłonecznych, ale była pewna, że Heath niezle się bawi jej kosztem. - Sama to zrobię, podaj mi krem. - Zdecydowanymi ruchami Amy zaczęła wcierać balsam w nogi i ramiona. - Uważaj, zedrzesz sobie skórę. Może ci jednak pomogę, będę o wiele delikatniejszy. - Heath obserwował z rozbawieniem jej nerwowe ruchy. 120 Tessa Radley Amy pospiesznie wycisnęła porcję zimnego kremu na rozgrzaną słońcem skórę brzucha i mimowolnie syknęła. Heath natychmiast spoważniał. - Co się stało? Dziecko kopnęło? - Nie, krem był zimny. Amy odłożyła tubkę i rozłożyła się z powrotem na kocu. Heath wyglądał na zaniepokojonego, ale położył się obok. - Jeśli poczujesz, jak się porusza, powiedz mi, dobrze? - wykrztusił po chwili. Amy spojrzała na niego kątem oka. Nie przestawał jej zaskakiwać. Udawał cynika, ale nie wszystko było mu obojętne. Naprawdę zależało mu na jej dziecku. Na ich dziecku. Amy zastanawiała się, czy nie był to odpowiedni moment, by wreszcie wyznać mu prawdę, lecz Heath znów obrócił wszystko w żart, wskazując na jej piersi. - Chyba przegapiłaś jedno miejsce. Może jednak ci pomogę. Chwycił tubkę z kremem, ale Amy wyrwała mu ją z ręki i niechętnie wtarła balsam w nabrzmiałe półkule tylko częściowo zakryte kostiumem. Heath nie odrywał od niej oczu. Najwyrązniej nie był to właściwy moment na poważne rozmowy. - Nie patrz tak na mnie, to krępujące. - Przepraszam. - Heath odwrócił natychmiast gło- Pod dobrą opieką 121 wę. - Obiecałem ci dać trochę czasu i już drugiego dnia po ślubie złamałem obietnicę. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||