Index Bohumil Hrabal PociÄ gi pod specjalnym nadzorem Jackson Pearce Drei WÄźnsche hast du frei Mackenzie Myrna Rodzinne sekrety 09 Zauroczenie Arthur Baudzus U 859 Andre Norton and Mercedes Lackey Halfblood Chronicles 03 Elvenborn 671. Morris Debrah Ogród po deszczu Graham_Eleanor_ _Opowiesc_o_Dickensie Boys That Bite Mari Mancusi Hitchcock Alfred SzaleśÂcza afera Kraszewski_Józef_Ignacy_ _Stara_baśÂśÂ_cz._2 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Dość nietuzinkowe rozwiązanie problemu - orzekła, coraz bardziej ciekawa za- kończenia opowieści. - Haker okazał się amatorem, więc wyśledzenie go było całkiem łatwe - ciągnął Royce. - Przyszło mi wtedy do głowy, że zarabianie w taki sposób na życie może być nawet ciekawe, a z pewnością stanowi większe wyzwanie niż praca programisty. Posta- nowiłem spróbować. Zgłosiłem się do agencji ochrony z prośbą o zatrudnienie mnie w niepełnym wymiarze godzin. Oczywiście mnie wyśmiali. Co mógłby im zaoferować zwykły uczeń? Ten błąd drogo ich jednak kosztował. - Białe zęby błysnęły w uśmiechu. - Nie wiedzieli, że nie lubię, jak ktoś się ze mnie śmieje, i nie znam słowa porażka. Sara wierzyła mu bez zastrzeżeń. Nachylił się do niej konspiracyjnie i zgiętym pal- cem pokazał, że ma zrobić to samo. - Włamałem się do ich systemu - wyznał ściszonym głosem. - Niemożliwe! - wykrzyknęła. - Wysłałem informację do wszystkich pracowników, że jeśli nie zostanę zatrudnio- ny, to firma gorzko tego pożałuje. Sara odrzuciła głowę do tyłu i wybuchła przeraźliwym śmiechem. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio była tak rozweselona. Uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili. - To dziwne, ale wcale cię nie potępiam - oznajmiła. - Zapewne nie uważałeś, że robisz coś złego. - Nie chciałem nikomu zaszkodzić. Podpisałem się pod tym mejlem, chcąc jedynie udowodnić swoją determinację. - Nie wątpię, że dopiąłeś swego. Czy firma nie groziła ci policją? - Przeciwnie, następnego dnia zadzwonili do mnie z samego rana z workiem róż- nych ofert. - Widząc jej zaskoczoną minę, przysiągł: - Słowo harcerza, niczego nie zmy- ślam. Obejście zabezpieczeń firmy ochroniarskiej to jednak spory wyczyn. Zatem Royce był nie tylko pełen determinacji, lecz odznaczał się także błyskotliwą inteligencją. Opowiedział jej, że przyjął posadę i do końca liceum pracował w tamtej firmie, ucząc się rozmaitych aspektów biznesu. Podczas studiów uniwersyteckich założył własną agencję. - Obecnie największą i najbardziej znaną na świecie? - spytała Sara. - Największą i najlepszą - odrzekł z dumą. - No, dosyć już o mnie. Omówmy lepiej dalszą strategię postępowania. - Czy naprawdę musimy? - jęknęła. - Mdli mnie na samą myśl o Stevie. Nie chcę o nim rozmawiać. - Domyślam się, ale to konieczne. Potem ani razu już o nim nie wspomnę, chyba że będę musiał, zgoda? Z ociąganiem kiwnęła głową. Z jej oczu wyzierał rodzaj pustki, który przyprawił go o zimny dreszcz. - Chciałbym, żebyś wystąpiła do sądu o zakaz zbliżania się dla Brady'ego - powie- dział Royce. - Słyszałam o tym, ale nie wiem, jak taki zakaz działa. - Celem zakazu jest ochrona zarówno przed napaścią fizyczną, jak i groźbą popeł- nienia takiego czynu. Jego zakres jest dość szeroki, obejmuje także nękanie lub zastra- szanie. Osoba, której zakaz dotyczy, nie jest uważana za karaną, ale jego złamanie jest przestępstwem, i o to nam właśnie chodzi. - Nachylił się bliżej. - Jeżeli Brady wyskoczy z czymkolwiek w trakcie obowiązywania zakazu, będziemy mogli wystąpić o jego aresz- towanie. Sara zaczęła kręcić głową, jeszcze zanim Royce skończył mówić, zaciskając kur- czowo dłonie. - Nie, to nie jest dobry pomysł... - Jak to? Dlaczego? - Ponieważ to działanie nazbyt konfrontacyjne, dlatego - bąknęła. - Tylko mi nie mów, że znowu się wycofujesz. Ostrożne kroki nie załatwią nicze- go. Bądź pewna, że podchodzę poważnie do sprawy. Jeśli Brady cię tknie, będzie miał ze mną do czynienia. Royce już nieraz udowodnił, że jest zawodowcem, Steve nie miał z nim żadnych szans. Może powinna go w końcu posłuchać. - Dobrze, zgadzam się - szepnęła. - Wobec tego niezwłocznie przekażę sprawę mojemu prawnikowi. Czy mam rozu- mieć, że od tej pory idziesz na pełną współpracę ze mną? Koniec z nieprzemyślanymi wyskokami? - Gdy przytaknęła, dodał: - To świetnie. Dzięki temu powinno się nam udać. Sara mimo woli zadrżała. Współpraca z Royce'em mogła się okazać niebezpieczna. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||