Index Alfred Szklarski Tajemnicza Wyprawa Tomka Hitchcock_Alfred_ _PTD_30_ _Tajemnica_futrzanego_misia Hitchcock Alfred PerĹy Patrycji McGrove MC7805 Patsy Brooks Za jakie grzechy Busby, FM Long View 1 Star Rebel Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 FaśÂszywa nuta Korolec Bujakowska Halina Mój chśÂopiec motor i ja Linda Barlow OpćÂtani miśÂośÂcić Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] nami. - Nie ma sprawy! - Pete wjeżdżał właśnie na parking przed wieżowcem Galactic. - Niech wyjdą i nas złapią. Szybko zawrócił i stanął przy samym wjezdzie. Wszyscy trzej wyskoczyli i czekali, co będzie dalej. Datsun przejechał wolno tuż obok. W środku zobaczyli znajomych z pchlego targu - Tajlandczyków, którzy handlowali pirackimi kasetami. Kiedy, zorientowali się, że zostali rozpoznani, zaczęli się ostro sprzeczać. Jeden z nich wskazywał chłopców, drugi zdecydowanie kręcił głową. 37 - No, i na co czekacie? - wrzasnął na nich Pete, przyjmując wyjściową pozycję karate. - Wychodzić! Tamci przez chwilę patrzyli to na Pete a, to na siebie. W końcu kierowca wcisnął gaz do dechy i datsun zniknął za rogiem. - Nie wrócą - stwierdził Bob. - Niezbyt byli zadowoleni, że ich rozpoznaliśmy - dodał Jupiter. - Co za szkoda! Serce mi krwawi - Pete teatralnym gestem schował głowę w dłoniach. - Miałem taką ochotę zrobić z nich naleśniki. - Nie, teraz nie mam ochoty na naleśniki. Wolałbym pyszną pizzę na grubym cieście, z kiełbasą i mnóstwem sera - zawołał Jupe. - A do tego papryka, cebula i... - Przestań, Jupe - zaśmiewał się Pete. - Z tego, co pamiętam, twój program odżywiania nie przewiduje pizzę w menu - Bob nie miał litości dla Jupe a. - A swoją drogą, czy udało ci się zrzucić jakieś kilogramy? Jupiter spochmurniał. - Wprawdzie na wadze nie widać żadnej różnicy - powiedział - ale to dlatego, że przy wzmożonym poziomie aktywności tłuszcz zamienia się w mięśnie. - Jeszcze jeden taki dzień w Galactic - podsumował Pete - a będziesz jednym wielkim kłębem mięśni. - Spodziewam się tego. Byli już w holu. Pete poszedł prosto do pokoju, w którym sortowano pocztę, złapał wszystko, co przeznaczone było na piąte piętro, i szybko wybiegł. Przyglądał się uważnie napotykanym ludziom z nadzieją, że zauważy znajomych Tajlandczyków, blondyna lub w ogóle coś podejrzanego. Jupe przedstawił Boba pracownikom studiów nagraniowych na drugim piętrze. Potem sprawdził taśmy-matki w pokoju Hanka Riversa. Na półce leżało już osiemnaście szpul - siedem kompletów Szalonej Kalifornii było gotowych. Cały ranek, biegając ze sprzętem po korytarzu i załatwiając tysiące spraw, Jupiter i Bob starali się nie tracić z oczu studia Riversa. Przerwę na lunch Pete postanowił spędzić na zewnątrz tak jak poprzedniego dnia. Bob ustawił się na dole, w pobliżu automatów z napojami i kanapkami, a Jupiter znowu pomaszerował do pokoju Hanka. Wyjął z plecaka bagietkę z masłem i zasiadł do jedzenia. - Rany, ale to smakowicie wygląda - Hank spojrzał znad porcji kolorowej sałatki makaronowej, obok której stał pojemniczek z musem czekoladowym. - Co wygląda smakowicie? - nie wierzył własnym uszom Jupiter. - To? Na pewno mowa o moim lunchu? - No pewnie. Ja codziennie dostaję te dziwaczne dania. Sałatka makaronowa! Za moich czasów jadło się po prostu kluski z mięsem i z sosem. Mus czekoladowy! Dla mnie to zwykły budyń. Wiesz, moja żona poszła na kurs kreatywnego gotowania. Nie chcę ranić jej uczuć i nie mówię jej, że wolę tradycyjne jedzenie. A co może być bardziej tradycyjne niż kromka chleba z masłem? Jupiter zawahał się przez chwilę. Przypomniał sobie poranną rozmowę z chłopakami. Ale bez przesady! Przecież poziom jego aktywności przez dwa ostatnie dni był naprawdę wysoki. Poza tym, zamieni się z Hankiem tylko jeden jedyny raz! Nie mówiąc o tym, że człowiekowi należy się coś ekstra, kiedy pracuje nad ciężką sprawą. - Zamieńmy się - powiedział lekko. - Mnie jest wszystko jedno. A w myśli przysiągł, że wieczorem wraca do swojego programu odżywiania. - Pycha! - mruknął Hank, wgryzając się ze smakiem w bagietkę, - Super! - westchnął Jupiter z buzią pełną sałatki. Uśmiechnęli się do siebie konspiracyjnie. Po lunchu Hank zaproponował Jupiterowi spacer. - Dostaniesz klaustrofobii, jeśli się stąd nie ruszysz. Ja nie mogę usiedzieć tu przez cały dzień, szczególnie w sobotę. W tym pokoju bez okna nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||