Index Kraszewski Zygmunt Pogrobek Kraszewski JI 2 Lubonie t.2 CD2 Daj mi piÄ JĂłzef Augustyn SJ Krasicki Ignacy MikoĹaja DoĹwiadczyĹskiego przypadki Crouch Blake Pustkowia Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf) Anthology Shifting Steam Nurowska Maria Wybór Anny Yates_Maisey_Paryska_projektantka Aubrey Ross [Enslaved Hearts 02] Pleasures [EC Aeon] (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] da... Nam knez i wódz potrzebny, dlategośmy waszych posadzili na grodzie i daliśmy im czasu wojny moc nad sobą. Chcieliśmy, aby knez u nas silny był przeciw wrogów naszych i ziemi nam bronił. Ale nie na tośmy mu siłę dali, aby nam karki nią łamał. Wy, kneziu, o tym zapo- mnieliście, a chcecie nas zakuć w niewolę. Ano my ci się nie damy! Mówimy ci porzućcie to lepiej, a idzcie z nami na jedną rękę. Zamilkł Myszko. Chwost, który słuchając cały wrzał i rzucał się, wstał z ławy, rozprostował się i począł się śmiać ze złości. Było to jego zwyczajem. Białe zęby wyszczerzył, po wargach mu piana ciekła, pięść podniósł do góry. Wy mnie rozumu uczyć będziecie! wy? krzyknął. Wyście to mnie tu posadzili, gdzie ja siedzę? Na grodzie tym ojciec mój, dziad i pradziad, i praszczury moje siedzieli, a siłę tę dzierżyli, którą ja mam i z której na włos nie puszczę. Wam się po staremu dzikiej swawoli za- chciewa, a ja tej nie dam; chcę posłuchu i będę go miał. My ci w sprawiedliwych rzeczach posłuchu nie odmawiamy za- czął Myszko. NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 42 Co słuszna, dajemy, ano na niewolę niemiecką obrócić się nie da- my. Wam to smakuje, co się u nich dzieje, bo to naród łupieski, a kędy wojna, tam musi być niewola. My wojny nie lubimy, bronimy się, gdy nas napadają to mus, a nikogo nie napastujemy, ale swobodę miłu- jem. Granice u nas spokojne. Knez stał, jakby nie słuchał, oczyma ich liczył. Co więcej? za- pytał. Twoje smerdy i dworaki naszą młodzież zabierają, dziewkom i niewiastom gwałty czynią, stada z łąk zagarniają, spasają stogi, wypalają lasy, pola niszczą, tego my nie ścierpimy. Masz wyznaczonej ziemi dosyć. Chwost się po podsieniu przechadzał, czasem o słup oparł, to znów chodził. Co więcej? zapytał. Więcej? wtrącił drugi z Myszków, który od dawna się już poru- szał, jakby mówić chciał, i buchnął teraz nagle: Więcej? Gdyby się nam usta otworzyły i wszystko przez nie poszło, co w nas siedzi, na długo by stało. A kto tu na tym grodzie naszą brać popoił, odurzył, że się pozarzynali, i trupy ich jak psów do jeziora kazał rzucać? A mało u ciebie naszych w lochu pod ziemią gnije i zgniło? Ja ci powiem więcej! zakrzyczał trzeci. Ty z Niemcami, wro- gami plemienia naszego, trzymasz za jedno. Od nicheś sobie zdradną dziewkę wziął do nich ślesz, z nimi się wąchasz. My to wiemy, my wiemy! I rękę podniósł groznie. W tłumie gwar się rozpoczynał coraz żywszy, każdy się z mową wyrywał i słowa leciały nieopatrzne, a pięści ścieśnione występowały ponad głowy knez chodził, Buchał, zębami zgrzytał i śmiał się. Oczyma na stojąco w dali smerdę rzucał jakoś dziwnie. Tuż za gromadą kmieci po jednemu sunąć zaczęli się ludzie, sku- piać i obsadzać przejście z tyłu. Wszyscy z oszczepami i topory. Z po- czątku w gorączce nikt nie zważał na to, aż Myszko, obejrzawszy się i obaczywszy ten zastęp, odezwał się: Cóż to ma znaczyć? Czy i nas myślisz tu zabrać w niewolę? My- śmy tu przyszli do ciebie od wiecu, z woli mirów, a stanie się nam co, będzie z tobą gorzej jeszcze! Nie odpowiadając nawet na pytanie Chwost krzyknął do smerdy: Wiązać ich! Dyby i pęta to moja odpowiedz. Lecz nim czerń zdołała się rzucić na nich, już Myszko wpadłszy do przedsienia NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 43 chwycił knezia za bary. Jęli się mocować to w jedną, to w drugą za- taczając stronę. Czeladz zamiast bronić stała onieśmielona tym zu- chwalstwem. Wśród ciszy słychać było tylko sapanie obu i miotane przekleń- stwa, potem łomot, gdy na dyle, którymi był wyłożony pomost podsie- nia, padli oba. Knez był pod spodem, Myszko siedział na nim gniotąc go. Działo się to przeciw drzwi samych, które się nagle otwarły i biała pani z rozpuszczonym włosem wbiegła z krzykiem, nóż trzymając w ręku. Pochyliła się nad Myszkiem i poczęła mu szyję rzezać, aż krew na słupy trysnęła. Rzucili się kmiecie ratować go i wnet powstała wrzawa ogromna, bo z tyłu nadbiegła dwornia z wrzaskiem na nich. Bij! Morduj! %7łycia nie dawaj! wołano. Kmiecie bronili się dzielnie. Myszko, któremu krew się z szyi lała, zerwał się i stanął na nogi odcinąjąc jeszcze, drudzy też odbijali razy, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||