Index Blake Jennifer OgrĂłd grzechu Blake Jennifer Z dala od zgieĹku Blake Ally Zamek w chmurach Webber Meredith Slub na pustkowiu Farmer, Philip Jose Lord Tyger Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 FaśÂszywa nuta Wilhelm, Kate Casa Inteligente Coben Harlan Mickey Bolitar 01 Schronienie Roberts Nora Czarny koral tn travelling |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] wielbiciela spragnionego autografu i dołączyłem do niej. - Dziś wieczorem przeszedłeś sam siebie, Andy - powiedzia- ła, gdy się objęliśmy. Skropiona perfumami przywołującymi zapach bzu, Cynthia stanowiła ucieleśnienie wszelkich cech, jakie posiada każda no- wojorska elegancka kobieta sukcesu. Mając pięćdziesiąt lat, nie wyglądała nawet na czterdzieści. Jej włosy, wpadające w mglistą szarość, były długie, a ona nosiła je ciasno zwinięte w kok z tyłu głowy. Muśnięcie różu rozjaśniało jej gładkie policzki, kontra- stując z czernią kostiumu. - Dobrze cię widzieć - odezwałem się, gdy się od siebie odsunęliśmy. Ostatnio widziałem Cynthię, zanim zacząłem Spie- kotę, i dziwnie było znowu rozmawiać z nią osobiście. - Zrobiłam nam rezerwację w „II Plazza" - powiedziała. - Dzięki Bogu, bo umieram z głodu. Jednak otaczało nas co najmniej pięćdziesiąt osób, czeka- jących na indywidualną dedykację i kilka sekund pogawędki. Drzwi księgarni, wiodące do mojej kolacji, zdawały się odle- głe o całe mile, ale zganiłem sam siebie, że przecież to właśnie uwielbiam, na to tak ciężko pracowałem. A zatem przykleiłem do twarzy uprzejmy uśmiech, wziąłem głęboki wdech i ruszy- łem w stronę oczekującego tłumu, licząc na to, że jego zaintere- sowanie nie potrwa długo. 116- # Wysoki włoski sommelier wręczył mi korek z rubinową plamą. Wyczułem aromat wilgotnej końcówki korka, gdy som- melier nalewał mi wino. Zakołysałem kieliszkiem, upiłem łyk, a kiedy ponownie skinąłem głową, napełnił oba kieliszki ciem- nobursztynowym Latour, które czekało na ten moment przez czternaście lat. Kiedy sommelier odszedł, zjawił się nasz kelner, który z intry- gującymi szczegółami opisał nam kilka potraw. Potem zostawił dwie burgundowe karty dań. Przedzierając się przez włoskie nazwy, sączyłem aksamitne wino i rozmyślałem o fioletowych winogronach dojrzewających na francuskiej wsi oraz o podziem- nych piwniczkach. Światła śródmieścia tworzyły łagodną, pełną blasku atmosfe- rę „II Piazza". Restauracja, mieszcząca się na trzydziestej piątej kondygnacji Parker-Lewis Building, zajmowała róg drapacza chmur, więc najlepsze stoliki znajdowały się wzdłuż dwóch ścian z oknami wychodzącymi na miasto. Siedzieliśmy przy jednym z tych stolików oświetlonych blaskiem świec, a ja wpatrywałem się w wody East River daleko pod nami, sunące pod Mostem Brooklyńskim. Śledziłem wzrokiem światła barki mozolnie pły- nącej w górę rzeki na przekór prądowi czarnej wody. - Wyglądasz na zmęczonego - powiedziała Cynthia. Podniosłem wzrok. - Zwykle uwielbiałem spotkania autorskie, ale teraz mnie męczą. Chcę wrócić do domu. - Andy - zaczęła, a po jej poważnym tonie mogłem poznać, co nadciąga. Dobrze znałem Cynthię. Moje zniknięcie w maju podkopało jej wiarę we mnie. - Słuchaj, próbowałam z tobą po- rozmawiać o tym, co się stało, ale ty zawsze bagatelizowałeś to jako... - Cynthio... 117- - Andy, jeżeli pozwolisz wyrzucę to, co mi leży na wątrobie i będziemy to mieć za sobą. Kiedy się nie odezwałem, mówiła dalej: - Rozumiesz, co mnie zmartwiło w twoim wymknięciu się [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||