Index
Graham Heather Na zawsze, moja miłości
298.Graham Lynne Podróş do Grecji
Heather Graham The Last Noel v5.1 (BD)
Graham Lynne Francuski kochanek
Graham Greene Moc i chwala
Graham Masterton Death Trance
John D MacDonald Travis McGee 13 A Tan and Sandy Silence
Cartland_Barbara_ _Duch_cyrku
Lineage II Spellhowler Gu
Belinda McBr
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stardollblog.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    Ojcu Katarzyny powierzył dział krytyki teatralnej. Miał też nadzieję, że znajdzie pracę dla
    Toma Bearda.
    Nim jednak ukazał się pierwszy numer, kryzys finansowy w City zmniejszył entuzjazm
    opiekunów. Karol zobaczył inne strony swego przedsiębiorstwa, co napełniło go niepokojem,
    nieprzyjemnie mu bowiem było czuć  pana" za plecami. Zrozumiał, że nawet jako naczelny
    redaktor nie będzie mógł prowadzić pisma według własnej woli. Ciekawość jego była już
    zaspokojona i coraz mniej interesował się całym tym wielkim projektem. Złożył rezygnację
    w trzy tygodnie po wydaniu pierwszego numeru.
    Oskarżano go o nieodpowiedzialne podejście do sprawy, lecz chociaż pozycja naczelnego
    re
    daktora dogadzała mu całkowicie, była dla niego zbyt ciężka, a zadanie zbyt bezosobowe, by
    mógł je wykonywać ktoś o jego temperamencie. Te właśnie cechy, które uczyniły go
    sławnym, poszłyby tutaj na marne. Forster od początku miał wątpliwości, czy Karol mądrze
    postępuje przyjmując tę propozycję, i on to właśnie zajął opróżnione przez przyjaciela
    miejsce naczelnego redaktora.
    Po złożeniu rezygnacji Karol napisał dla dziennika trzy dużej wagi artykuły o karze
    śmierci, na który to temat miał własne, bardzo wyrobione zdanie. Wyprzedzał tak dalece
    swoje czasy, że żądał całkowitego zniesienia tej kary, był jednak na tyle praktyczny, by
    widzieć, iż społeczeństwo, ogólnie biorąc, nie dorosło jeszcze do tego i że trzeba tutaj
    postępować powoli, krok za krokiem. Wziął wobec tego pod ostrzał jedynie zagadnienie
    publicznych egzekucji. Oglądał ich wiele, zarówno w Londynie, jak i za granicą, i widział,
    jak podniecony był wówczas tłum, który przez całą noc potrafiA stać w kolejce po dobre
    miejsce i okres czekania spędzać na wrzaskach i piciu, po czym witał więznia idącego na
    szafot okrzykami i gwizdaniem i przyglądał się, rycząc ze śmiechu, jak nieszczęśnik umiera.
    Karol rozmawiał ze strażnikami, kapelanami, a nawet z samym katem, chcąc jak najlepiej
    zrozumieć uczucia skazańca.
    W trzy lata pózniej ukazały się w  Timesie" dalsze artykuły Dickensa na ten sam temat,
    musiało jednak upłynąć dwadzieścia lat, by ustawa została zmieniona, choćby w tym
    względzie,
    że karę śmierci wykonywano odtąd w obrębie murów więziennych.
    Z chwilą złożenia rezygnacji skończyła się wygodna pensja redaktorska i Karol musiał
    dobrze pilnować swoich spraw finansowych. Znowu wydawało mu się, że wyjazd za granicę
    będzie najrozsądniejszym dlań wyjściem, i tym razem wybrał Szwajcarię. Cała rodzina
    popłynęła tam Renem. Wiadomość o przejezdzie Dickensa rozeszła się lotem ptaka i na
    brzegu gromadziły się tłumy, by powitać geniusza, który dał im  nieśmiertelnego
    Pickwicka". Książki jego dobrze już były znane w Niemczech i na całym kontynencie,
    łącznie z Rosją. Niemcy uważali, że Karol jest niezwykle młody i tak jakoś  swojsko"
    wyglÄ…da ze swÄ… przeogromnÄ… rodzinÄ….
    Jeszcze nim wyjechał z Londynu, nowa opowieść kiełkowała w jego wyobrazni 
     studium nad dumą"  \ jak zwykle, kiedy płonęło w nim natchnienie, pragnął natychmiast
    zasiąść do roboty. Przede wszystkim jednak musiał złożyć sprawozdanie lordowi Johnowi
    Russel o szkołach dla ubogich, w sprawie których robił wywiad dla panny Coutts. Zabrał się
    również do opowiadań z Nowego Testamentu dla swoich dzieci i dopóki tego nie skończył,
    nie mógł się uważać za wolnego. Potem zaczął pisać  Dom- beya".
    Z początku szło mu łatwo i zadowolony był ze swej roboty. Pierwsza część ukazała się w
    pazdzierniku i odniosła  niebywały sukces". W książce tej mieściło się wiele zachowanych z
    dzieciństwa wspomnień Karola. Przypomniał sobie spacery do Limehouse, do swego ojca
    chrzestnego, i drewniany posążek podchorążego na Leadenhall Street, którego pokochał jak
    starego przyjaciela i zawsze, gdy go mijał, przystawał, by go pogłaskać. Sol Gili i kapitan
    Cut- tle pochodzili z tego samego okresu co pani Pi- pchin, prowadząca  Internat dla Małych
    Dzieci", do którego posłano Pawełka Dombey  choć w jakże innych okolicznościach niż te,
    w jakich mały Karol poznał prototyp postaci pani Pi- pchin.
    Kiedy tak pracował, pochłonięty  Dombe- yem", nagle zdał sobie sprawę, że jeśli tego
    roku ma wydać opowieść wigilijną, musi ją natychmiast zacząć. Przedziwnie nie chciało mu
    się przerywać książki, która tak mu dobrze szła, a zastanawiał się, czy będzie mógł pisać
    dwie rzeczy jednocześnie, jak to zwykł był robić we wczesnych czasach swojej twórczości.
    Tak był zajęty  Dombeyem", że starczało mu inwencji zaledwie na mgliste, niewyrazne
    pomysły drugiej książki. Próbował raz tego, raz owego, lecz nie wkładał w to całego serca.
    Przed kilkoma miesiącami podsunął Forsterowi szkic pewnego konfliktu i teraz próbował w
    pocie czoła coś
    z tego zrobić  wyszła  Walka o życie", całkiem udana, a poza tym przyniosła sporo pie-
    niędzy, jednak ani Karol, ani jego przyjaciele nigdy jej specjalnie nie lubili. Natychmiast
    kiedy przestała mu wchodzić w drogę, wrócił zadowolony do pisania swej powieści.
    Mieszkał pod Lozanną, gdzie zawarł wiele nowych przyjazni, między innymi z
    dyrektorem szkoły dla niewidomych, która go ogromnie zainteresowała. Nowi przyjaciele nie
    mogli jednak zastąpić mu starych, toteż tęsknił za życzliwą ich krytyką, tak dla niego cenną.
    Mimo to zaczął czytać głośno swoje dzieło nowemu kółku znajomych i stwierdził, że ich
    bystre uwagi stanowią również podnietę i że z przyjemnością ożywia dla nich poszczególne
    sceny. Pozwalało mu to spojrzeć w inny sposób na stworzone przez siebie postaci, tak jakby
    każda z nich przemawiała we własnym imieniu przez jego usta. Stwierdził, że gra prawie tak
    jak w teatrze, i czuł, że wzmacnia przez to drama- tyczność poszczególnych scen.
    Widział, że słuchacze lgną do jego słów jak zaklęci, i zrozumiał, że może pobudzić ich do
    śmiechu lub do płaczu, zależnie od swojej woli. Była to dziwna siła, niezwykle ożywcza.
    Zaczął się zastanawiać, czy uległoby mu w ten sam sposób większe audytorium i jak przyjęto
    by pomysł w Londynie. Zbadał opinię Forstera na ten temat, pisząc doń:  W dzisiejszych
    czasach
    wykładów i odczytów można by chyba zarobić duże pieniądze, oczywiście gdyby to nie było
    poniżeniem godności pisarza, na czytaniu własnych książek. Takie odczyty miałyby w sobie
    coś oryginalnego i myślę, że cieszyłyby się dużym powodzeniem. Co ty na to?"
    Forster uważał wszakże, że byłoby to poniżeniem godności dżentelmena.
    Rozdział dziewiętnasty  DAWID COPPERFIELD"
    Kiedy pogoda miała się zmienić i widać było pierwsze tego oznaki, Karol doszedł do
    wniosku, że może już wyjechać z Lozanny.  Dombey" był na tyle zaawansowany, że pisarz
    nie bał się przerwy, tak więc  z kilkoma tonami bagaży, paroma tonami służby i paroma
    tonami dzieci" wyruszyła znów ta niezwykła karawana i po pięciu dniach przyjechała do
    Paryża.  Podróż odbyliśmy cudownie  pisał  choć nie tak szybko, jak się
    spodziewaliÅ›my. Dzieci zdrowe jak zawsze, a maÅ‚y »Skittles« (nowe niemowlÄ™) wesoÅ‚y
    nadzwyczajnie. Nazywam go tak, bo przypomina mi kulę do gry w skittla albo małego
    piwosza. Wstawaliśmy codziennie o piątej rano, a wyruszaliśmy w drogę już przed siódmą.
    Mieliśmy trzy pojazdy  coś w rodzaju wozu ciężarowego połączonego z kabrioletem  na
    bagaże, rozklekotaną, starą huśtawkę na czterech Mach (wynajętą w Genewie) dla dzieci, a
    dla nas kolaskę podróżną".
    Przerwali podróż w Paryżu, zatrzymali się najpierw w hotelu, a potem wynajęli umeblo-
    wane pokoje i mieszkali tam przez trzy miesiące, prowadząc bardzo towarzyskie życie 
    często chodzili do teatru i przyjmowali u siebie pisarzy i aktorów. Tutaj otrzymał Karol
    smutną wiadomość, że siostra jego, Fanny, zasłabła w czasie występu śpiewaczego w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.