Index 1029. DUO McKay Emily Najlepszy w Ĺwiecie seks 377. Marinelli Carol Ojciec dla Emily Frank Kmietowicz Bogomilcy w Polsce L J Smith NightWorld 00 Black Dawn Dawn Forrest [WeresRus] Alphas' Prize [Siren Menage Amour] (pdf) Jack Vance To Live Forever (v5.0) (pdf) Kraszewski_Józef_Ignacy_ _Stara_baśÂśÂ_cz._2 2==01==Calamity Janes Woods Sherryl ZAPOMNIJ I WYBACZ Beaton M.C. Hamish Macbeth 01 Hamish Macbethi śÂmierć plotkary J.T. Ellison Gra w zabijanie |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] tak łatwo. - Dziecko, powinnaś przemyśleć swój stosunek do ludzi. A teraz może wnieśmy ten karton do twojego pokoju i zobaczmy, gdzie da się je upchnąć. - W moim pokoju? Dlaczego w moim pokoju? Dzięki przebogatej kolekcji ojca, już prawie nie można tam było wcisnąć szpilki. Nie zliczę, ile razy budziłam się z przyklejonym do policzka średniowiecznym rycerzykiem. Tata popatrzył na mnie, jakby to było niemożliwie głupie pytanie. - Bo to miał być mój pokój. Miałaś się wyprowadzić. Ale się nie wyprowadziłaś, jak może zauważyłaś. I myślę sobie, że skoro tak, to mogłabyś trochę pomóc. Nie ty jedna musisz płacić rachunki. Twoja matka ostatnio szaleje w Wal - Mart, widocznie to genetyczne, skoro Hunter jest takim okropnym dziwadłem. A w dodatku dzięki wam babcia spędzi wieczność w pudełku z tektury. Rozłożyłam ręce. - Powiedziałam ci, to był wypadek! Przeprosiłam. Co jeszcze mam zrobić? Tata niemal dzgnął mnie palcem w twarz. - Ruszyć tyłek i pomóc. - Wrr! - zawyłam, zamierzając się na karton z klamrami. - To takie niesprawiedliwe. Szukam pracy. Wstaję co rano i przeglądam Internet, szukając nowych fantastycznych ofert. Masz pojęcie, jakie okropne są te rozmowy kwalifikacyjne? Czy jestem graczem zespołowym? Czy mam podzielną uwagę? Czy nie mam za silnego uścisku dłoni? Czy się przypadkiem nie garbię? Skąd wiedzą, że zanadto się pocę, skoro na rozmowę pojechałam rowerem? Mam ładne stopy, a jeśli tak, czy mogę wysłać ich zdjęcie? Naprawdę nie trzeba mi jeszcze twoich kazań. Przecież się do cholery staram. Zrobiłam sobie tylko przerwę na lunch. Jego twarz złagodniała. Miał taką minę, jakby trochę zrobiło mu się mnie żal. Podniósł pudło i jęknął pod jego ciężarem. - Cóż, może za wysoko ustawiłaś sobie poprzeczkę - powiedział łagodnie. Ale mnie nie przeszła jeszcze złość. - Och, czyżby? A gdzie twoim zdaniem powinnam ją ustawić? Uniósł brwi, namyślał się przez chwilę, po czym na jego twarzy rozlał się uśmiech i ruszył w stronę domu. Rozdział 12 Witamy w Zwiecie Walizek - burknęłam w stronę pary w podeszłym wieku, która właśnie przekuśtykała przez drzwi. - Mogę państwu w czymś pomóc? - Może w znalezieniu walizki? - zapytała starucha, szczerząc duże, białe i, oczywiście, sztuczne zęby. - Możesz nam pomóc znalezć walizkę. Chyba je sprzedajecie, prawda? - Frances, bądz miła - napomniał ją mężczyzna. - Nie widzisz, jaka smutna jest ta ładna panienka? - Przywitał mnie uniesieniem golfowej czapki, po czym wskazał żonę. - Wstała dziś lewą nogą, biedactwo. - Nie szkodzi - mruknęłam. Stary miał rację, byłam nieszczęśliwa. Skończyłam uczelnię, marząc o fascynującej, świetnie płatnej pracy, a oto gdzie wylądowałam. Zostałam asystentką sprzedaży w Zwiecie Walizek, wystrojoną w poliestrowy uniform i zdobywającą szlify pod czujnym okiem ojca, Waltera Malby'ego, menedżera regionalnego i posiadacza tytułu Najlepszego Sprzedawcy Walizek. Próbowałam się pocieszyć, wspominając inne, bardziej upokarzające chwile w życiu. Na przykład kiedy w trakcie skoku z trampoliny spadł ze mnie stanik od kostiumu. Albo dzień, w którym wyszłam z domu w dwóch różnych butach. Imprezę, na której się zalałam i obściskiwałam z jakimś włochatym facetem. Ale żadne z tamtych zdarzeń nie równało się z pracą tutaj. Poprowadziłam parę do toreb z kwiecistej tkaniny. - Mamy wyprzedaż. - Kobieta zaczęła sprawdzać zamki błyskawiczne, nieustannie zasysając powietrze przez sztuczne zęby. - Niedostatki wzornictwa nadrabiają atrakcyjną ceną - pospieszyłam z uwagą. Wyglądali na starych wyjadaczy, więc nawet nie próbowałam silić się na entuzjastyczny ton. Przyglądałam się, jak mężczyzna próbuje odkryć, w jaki sposób w największej z walizek wyciąga się uchwyt. Nagle nie wiadomo skąd zjawił się ojciec. Pochwycił mnie za łokieć i zaciągnął w alejkę z walizkami Samsonite. Przysunął swoją twarz do mojej i oznajmił: - Twoja umiejętność obsługi klienta jest do niczego. Nie utrzymujesz kontaktu wzrokowego i masz beznadziejną postawę. - Odstąpił o krok i otaksował mnie wzrokiem. - I minę, jakby ci kot nasrał pod nosem - dodał. Zciągnęłam czapkę i podałam mu, pokazując szorstką podszewkę, która torturowała mnie cały ranek. - Masz pojęcie, jak niewygodny jest ten uniform? Jest tak syntetyczny, że czuję się, jakbym była ubrana w gumową rękawiczkę. Chcę nosić szałową suknię od Diany von Furstenberg i piękne buty, nie jakiś poliestrowy kombinezon i pożyczone od mamy czółenka. Tata wyprostował się, jakby kij połknął. - Zechciej mieć na uwadze młoda damo, że od dziesięciu lat chodzę w tym uniformie i to dzięki niemu masz co jeść. - Po czym położył mi rękę na ramieniu. - Zrozum - powiedział życzliwiej. - O sukcesie sprzedawcy decyduje pozytywne nastawienie. Popatrz, jak to się robi. Będziesz klientem. - Przykleił do twarzy szeroki, radosny uśmiech i klasnął w dłonie. - Witam, jak się pani dziś miewa? - zapytał. - Wybiera się pani w podróż? Niechętnie przyłączyłam się do gry. - Och, no właśnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||