Index
Gardner Laurence Nieznane dzieje Jezusa (Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala)
Montgomery L. M. Emilka 03 Emilka na falach Ĺźycia
275 Hewitt Kate Noce pod Akropolem
Walker Kate PowrĂłt do Palermo
0901. Rose Emilie Mężczyzna jej życia
Wilhelm, Kate Casa Inteligente
Schopenhauer Artur Metafizyka życia i śmierci
Justiss Julia Garstka złota 02 Świąteczne podarki
298.Graham Lynne Podróśź do Grecji
Jeffrey A. Carver Parrone The Dragons
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alter.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Powiedziałeś, że do niczego nie będziesz mnie zmuszał.
    - Nie zmuszam cię - szepnął. - Ja się o ciebie troszczę. Jak zaawansowana
    jest ta ciąża?
    - To dopiero sam początek. Zorientowałam się dwa dni temu.
    Powiedzmy... szósty tydzień.
    - No tak, to już pora na poranne mdłości, zresztą nie tylko poranne.
    Spróbuj, może ci pomoże sucha grzanka albo popijanie napoju imbirowego bez
    gazu.
    - Jako położnik - zauważyła - znam te sposoby.
    110
    S
    R
    - Wiem, wiem. - Uśmiechnął się. - Siła przyzwyczajenia. Dobra, nie będę
    cię nękał, ale musisz dbać o siebie. - Pogładził ją po policzku. - Albo pozwól
    mi zadbać o ciebie.
    - Theo, nie dręcz mnie - ostrzegła go.
    - Ja się o ciebie martwię, matia mou. O ciebie i o dziecko. - Pomógł jej
    wstać. - Odprowadzę cię do domu. Połóż się wcześniej, prześpij się z tym, a
    jutro znowu porozmawiamy. A jeżeli obudzisz się o jakiejś idiotycznej
    godzinie i zechcesz pogadać, to zadzwoń, znasz mój numer.
    Odprowadził ją pod sam dom. Mimo że bardzo chciał ją pocałować, by
    rozwiać jej wątpliwości, czuł, że nie jest to odpowiednia pora. Jeśli będzie ją
    ponaglał, gotowa go znienawidzić, więc się pohamował. Delikatnie musnął ją
    wargami w policzek. Zrezygnował też z pomysłu porwania jej na ręce i
    zaniesienia do siebie.
    Theo chce się z nią ożenić.
    Więc dlaczego się nie cieszy? Dlaczego nie ma ochoty oznajmić tego
    całemu światu? Dlaczego zadawnione lęki jej nie opuszczają?
    Po godzinnej bitwie z myślami zrezygnowana wysłała esemesa do
    Katany. Musi o tym porozmawiać z kimś bliskim.
     Jak jesteś wolna, to wpadnij do mnie".
    Odpowiedz przyszła natychmiast.
     Jadę".
    - Maddie, co się stało?! - zapytała Katana, gdy Madison wpuściła ją do
    domu. - Wyglądasz upiornie.
    - Tyle komplikacji... - jęknęła Madison, opadając na fotel w salonie. -
    Theo poprosił, żebym z nim mieszkała i żebym za niego wyszła.
    Katana ściągnęła brwi.
    - To nazywasz komplikacjami?
    111
    S
    R
    - Jestem w ciąży.
    - Zaraz, zaraz, po kolei. Oświadczył ci się, bo jesteś w ciąży? - Katana
    zasypała ją pytaniami. - Zostanę ciocią? Który to tydzień? Kiedy się
    dowiedziałaś?
    - Po kolei: mniej więcej, tak, chyba piąty, przedwczoraj.
    - Co to znaczy  mniej więcej"?
    - Kupił pierścionek, zanim dowiedział się o dziecku.
    - Jaki pierścionek? - Katrina zerknęła na jej lewą dłoń.
    - Zwróciłam mu go.
    - Maddie, dlaczego? Przecież go kochasz.
    - No właśnie. Nie mam pewności, czy on mnie kocha.
    - Przed sekundą powiedziałaś, że kupił pierścionek zaręczynowy, zanim
    dowiedział się, że zostanie ojcem. To dowód, że cię kocha, inaczej nie chciałby
    się żenić.
    - Ale on nigdy tego nie powiedział. I ciągle utrzymuje dystans między
    nami.
    - A ty jesteś taka otwarta? - zapytała Katrina drwiącym tonem.
    - O co ci chodzi?
    - Szukasz argumentów przeciwko niemu ze strachu, że jeśli za niego
    wyjdziesz, może się okazać, że po raz drugi popełniłaś ten sam błąd.
    - Niewykluczone.
    - %7ładne niewykluczone - prychnęła Katrina. - Chociaż tego nie
    powiedział, to cię kocha. Złóż u właścicielki domu wypowiedzenie i
    przeprowadz się do niego. I nie obawiaj się o swoje serce, bo i tak już mu je
    oddałaś. Maddie, spróbuj - zachęcała ją. - Kiedy poznam moje kuzyniątko?
    - Nie byłam jeszcze u położnej, więc nie znam daty.
    - I to mówi lekarz położnik - żachnęła się Katrina.
    112
    S
    R
    - Oj, dobra. Chyba na początku lutego. Katrina mocno ją uścisnęła.
    - Moje gratulacje. I zapisz mnie na pierwszym miejscu na liście
    opiekunek. - Jej uśmiech zgasł. - Ale musisz mieć elektroniczną nianię z
    bardzo głośnym dzwonkiem.
    - O to się nie martw. Jesteś też jedyną kandydatką na matkę chrzestną.
    - Ogromnie się z tego cieszę. I z tego, że zostaniesz mamą. Mam
    przeczucie, że Theo będzie cudownym ojcem i... mężem, pod warunkiem, że
    mu na to pozwolisz.
    - A jeżeli się nie uda?
    - Zawsze możesz liczyć na mnie. Przestań się zamartwiać, prześpij się, a
    jutro na spokojnie ustalicie z Theem termin przeprowadzki.
    ROZDZIAA DWUNASTY
    Cały ranek, przerwę na lunch i część popołudnia Theo spędził w sali
    porodowej. Gdy trudny poród dobiegł do szczęśliwego końca, Theo,
    wyszedłszy z sali, zorientował się, że Madison jest zajęta w sąsiednim pokoju.
    Nie pozostawało mu nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość, a o to było
    mu coraz trudniej.
    Kupił w kantynie kanapkę, po czym zasiadł z nią przy swoim biurku i
    wziął się za korespondencję. Ledwie skończył odpowiadać na e-maile, w
    drzwiach stanęła Madison.
    - Cześć. Doszło do mnie, że nie zdążyłeś na lunch, więc pomyślałam, że
    trzeba cię pożywić. - Weszła do pokoju z kubkiem kawy i drożdżówką z
    jagodami.
    - Dzięki. Proszę, zamknij na chwilę drzwi. Jak się masz? - zapytał.
    113
    S
    R
    - Dobrze, pod warunkiem, że nie czuję tego zapachu. - Postawiła przed
    nim kubek i talerzyk, po czym usiadła.
    - Rozmawiałam z Katriną. I się zastanawiałam.
    - I do jakich doszłaś wniosków?
    - Jeżeli propozycja przeprowadzki do ciebie jest nadal aktualna, to
    zdecydowałam się spróbować.
    - Maddie, to była propozycja małżeństwa.
    Pokręciła głową.
    - Nie poganiaj mnie. Już raz wyszłam za mąż i nie wypaliło. Theo, to dla
    mnie bardzo ważne.
    - Dla mnie także. - Uśmiechnął się. - Jesteś pierwsza, którą poprosiłem o
    rękę.
    - Wcale mnie nie poprosiłeś - wytknęła mu. - Ty mi to oznajmiłeś.
    - Ach, więc muszę się poprawić. - Wstał, spuścił rolety w oknie, zamknął
    na klucz drzwi, a na koniec przyklęknął przed nią. Wyjął z kieszeni
    pudełeczko, otworzył, po czym położył je na jej prawej dłoni. - Madison
    Gregory, czy zechcesz zostać moją żoną?
    - Ja... - Nic więcej nie mogła z siebie wykrztusić.
    - Jestem nauczony porządku, umiem gotować... lepiej niż ty. I obiecuję
    ci, Maddie, że nigdy cię nie okłamię.
    Odkaszlnęła.
    - A jeżeli...? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.