Index
Emma Hillman A Question of Trust [EC Taboo] (pdf)
SZ145. Milburne Melanie Ślub z milonerem
Darcy, Emma Die Soehne der Kings 01 Nathan King, der Rinderbaron
28. Darcy Emma Niewolnica zmysłów
Darcy Emma Majątek w Australii
Korolec Bujakowska Halina Mój chśÂ‚opiec motor i ja
11. May Karol Smierc Judasza
The Bewitching Tale of Stormy Gale Christine Bell
Wakacje na Hawajach Jayne Ann Krentz
Chittenden Margaret Przyjmij tć™ obrć…czkć™ Zaczarowana panna mśÂ‚oda
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stardollblog.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    wykorzystując swoją przewagę fizyczną.
    - Nie chcę, żebyś się mnie bała - powiedział urażony i zatroskany równocześnie.
    - W takim razie wyjdz. Spędziłeś cały dzień z synem, podziękowałeś. Nie ma powodu, żebyś
    przebywał dłużej w moim domu.
    - Zrobiłem coś nie tak?
    - Nie. Wszystko poszło dobrze. Matt jest tobą zachwycony.
    - Więc dlaczego nie chcesz o tym porozmawiać?
    - oniósł ręce w błagalnym geście.
    - Czego ty się właściwie spodziewasz? - rzuciła ze złością. - Mojej aprobaty? A może pieśni
    pochwalnej na twoją cześć?
    Wszystko w niej kipiało. Miała ochotę siłą wyrzucić go za drzwi. Czuła, że nie zdoła przebywać 7, nim
    w jednym pomieszczeniu ani chwili dłużej, Zniosła już tego dnia wystarczającą dawkę jego obecności.
    Dla dobra Matta udawała nawet, że jest zadowolona. W głębi duszy wcale się nie cieszyła, że mały
    poznał ojca. Buntowała się przeciwko temu całą sobą. Postrzegała Luca jako intruza, który stanowi
    zagrożenie dla jej wyjątkowych relacji z synem.
    - Naprawdę tak trudno dzielić się ze mną synem?
    - zapytał Luciano, świdrując ją przenikliwym spojrzeniem.
    Skye na próżno próbowała się pozbierać. Była na skraju załamania. Wiedziała, że za moment się
    rozpłacze.
    - Nie musisz się tym martwić. - Słowa z trudem przechodziły jej przez ściśnięte gardło. - odało ci się w
    jeden dzień całkowicie podbić jego serce. Cel osiągnięty. A teraz... proszę cię, idz już. Znajdziesz drogę
    do drzwi.
    Oczy zaszły jej łzami. Odwróciwszy się gwałtownie, na oślep trafiła do zlewu. Odkręciła kran i zaczęła
    myć pierwszą szklankę, która się nawinęła. Byle tylko zająć czymś ręce. Nie wychwyciła za plecami
    żadnego ruchu. Nie słyszała, jak Luc się do niej zbliża. Skoncentrowała się wyłącznie na tym, żeby nie
    rozkleić się, zanim wyjdzie.
    Drgnęła zaskoczona, kiedy sięgnął jej przez ramię i zakręcił kran. Nie była w stanie się opierać, gdy
    wyjął jej z dłoni naczynie i odstawił je na suszarkę. Czuła się jak szmaciana lalka. Pozwoliła Lucowi
    zamknąć się w ciasnym uścisku. Był nadspodziewanie czuły. Dotknął policzkiem jej włosów. Tama
    puściła. Długo powstrzymywane łzy spłynęły obficie po jej policzkach.
    Wstrząsał nią niekontrolowany szloch. Była kompletnie bezsilna. Nie znalazła w sobie dość dumy,
    żeby się od niego odsunąć. Potrzebowała wsparcia, a Luc był przy niej i służył ramieniem. Nie
    pamiętała już, kiedy ostatni raz ktoś ją tak obejmował. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła, że
    komuś na niej zależy.
    Nieważne, że tym kimś jest Luc. Właściwie ich dawna zażyłość sprawiała, że czuła się w jego objęciach
    zupełnie bezpieczna, jak wędrowiec, który wraca do domu z długiej podróży. Najwyrazniej pozostało
    w niej poczucie przynależności, z którym
    nie miała ani siły, ani ochoty walczyć, mimo że to, co ich kiedyś łączyło, było już tylko wspomnieniem.
    Kiedy wypłakała wszystkie łzy i przestała szlochać, poczuła się kompletnie wyczerpana. Emocje i stres
    kilku ostatnich tygodni dały jej się mocno we znaki. Dotarło do niej, że Luc głaszcze ją delikatnie po
    włosach. Wodził niespiesznie dłonią po jej karku, wplątując palce w aksamitne pasma. Nie miała nic
    przeciwko temu, że zdjął jej spinkę. Wręcz przeciwnie, było jej dobrze.
    - Skye... Naprawdę nie chcę ukraść ci Matta. Proszę, uwierz mi.
    Zacisnęła powieki i wzięła głęboki oddech. Może w ten sposób pozbędzie się przygniatającego bólu w
    piersiach? Była zbyt zmęczona, żeby się odezwać. Zapomniała nawet o swojej nieufności, tak bardzo
    chciała mu wierzyć.
    - Jesteś jego matką. Wspaniale się spisałaś, wychowując go zupełnie sama. Możesz być dumna z
    syna. Jest wspaniałym chłopcem... tylko dzięki tobie. To ty go ukształtowałaś. Muszę ci za to
    podziękować. Matt jest taki radosny, grzeczny i ciekawy świata. Ma dopiero pięć lat, a już umie
    czytać...
    Skye poczuła się lepiej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W głosie Luca było tyle
    niekłamanego podziwu i szacunku, że natychmiast zrobiło jej się ciepło na sercu. ośmiechnęła się
    mimo woli. Co za wspaniałe uczucie być docenianym.
    - Jeśli ci się wydaje, że chcę ci odebrać syna - przekonywał dalej Luc - to bardzo się mylisz. Nie mam
    takiego zamiaru. Nigdy nawet nie przyszło mi to do głowy. Widziałem dzisiaj, jaki Mart jest szczęśliwy.
    Nie mógłby mieć lepszej matki od ciebie, więc proszę cię... nie bój się mnie.
    oniósłszy głowę, spojrzała mu prosto w oczy.
    - To był wasz pierwszy wspólny dzień. Obydwaj byliście sobą zachwyceni, ale nie zawsze tak będzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.