Index
Emma Hillman A Question of Trust [EC Taboo] (pdf)
Darcy, Emma Die Soehne der Kings 01 Nathan King, der Rinderbaron
28. Darcy Emma Niewolnica zmysłów
0076.Darcy Emma Ślub po włosku
H.G. Wells The Door in the Wall and Other Stories
Jack L. Chalker Watchers at the Well 02 Shadows of the Well of Souls
Immortal Ops 3 Radar of Deception
Mortimer Carol Chcć™ tylko ciebie
Boys That Bite Mari Mancusi
56655043 Cutting to the Chase
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    zachować.
    Jack wyczuł, że musiało dojść do jakiejś awantury. Było dla niego jasne,
    że Sally nie kontaktuje się regularnie z lady Ellen, a perspektywa telefonu w
    sprawie mebli jej nie zachwyca.
    - Możesz je przekazać instytucji dobroczynnej - powiedział beztrosko. -
    Mnie jest wszystko jedno.
    - Najpierw do niej zadzwonię - postanowiła. - yle bym się czuła, gdybym
    je komuś dała... nie zapytawszy jej o zdanie.
    Tak będzie sprawiedliwie. O tak, Sally ma wielkie poczucie
    sprawiedliwości. Z pewnością dlatego rozumie jego stosunek do całej rodziny.
    Oznacza to także, że będzie musiał sprawić, by pójście z nim do łóżka także
    uznała za słuszne.
    Seks z kobietą, która nie jest zainteresowana jego majątkiem, z
    pewnością będzie czymś nowym. Musi tylko przezwyciężyć opór Sally. W tej
    chwili dziewczyna dopiero próbuje go zrozumieć.
    - No dobrze, to mamy już z głowy - oznajmił, uśmiechając się
    uspokajająco. - Chodzmy do pokoi gościnnych.
    Szybko wyprowadziła go na korytarz.
    - Tu jest mój pokój! - Wskazała na drzwi po lewej stronie.
    Nie zaproponowała, że mu go pokaże, a on nie nalegał, szanując jej
    prywatność, chociaż bardzo był ciekawy, jak bardzo jest osobisty i ile może mu
    o niej powiedzieć. Zatrzymała się natomiast przy następnych drzwiach.
    - To jest pokój Jane. Najczęściej jest w Sydney, gdzie wynajmuje
    mieszkanie z kilkoma dziewczynami studiujÄ…cymi razem z niÄ…. To jej ostatni
    rok. Będzie dyplomowaną pielęgniarką, a docelowo chce być położną. Nie
    64
    S
    R
    przeszkadza ci, że przyjeżdża do domu... to znaczy, że mnie odwiedza... -
    poprawiła się pospiesznie - kiedy tylko może?
    Jack skorzystał z okazji, by dowiedzieć się, czy maltretowaną siostrę
    udało się wyrwać ze szponów jej potwornej macochy.
    - Skoro lady Ellen wspiera Jane, czy nie oczekuje, że wdzięczna córka
    cały swój wolny czas poświęci tylko jej?
    Policzki Sally pokraśniały.
    - To ja pomagam Jane. Płacisz mi wystarczająco dużo. Mogę sobie na to
    pozwolić.
    Wypowiedziała te słowa wojowniczym tonem. Jack zrozumiał, że będzie
    tego bronić do ostatniej kropli krwi. Zerwała z lady Ellen całkowicie.
    Adoptowane córki nigdy więcej nie będą się płaszczyć przed nią.
    Uśmiechnął się i pogładził ją po rozpalonym policzku w geście aprobaty.
    - To twoja sprawa, co robisz ze swoją pensją, Sally. Bardzo się cieszę, że
    pomagasz siostrze.
    - Nie przeszkadza ci więc, że ona tu przyjeżdża?
    Pozazdrościł uczucia, którym darzyła Jane - nawet nie rodzoną siostrę, a
    którego on zaznał tylko od matki.
    - Nie, pod warunkiem że jej wizyty nie będą się zbiegały z moimi. - I
    zabierały mi twoje zainteresowanie.
    Nie ma mowy, żeby to mu przeszkodziło w realizacji jego planów wobec
    Sally. Współczucie dla ofiary, którą ledwo znał, nie sięgało dalej.
    - Dziękuję - powiedziała i uciekła wzrokiem, co wskazywało, że jest
    świadoma jego intencji wobec niej.
    Jack nie miał wątpliwości, że pociąga Sally w równym stopniu, co ona
    jego. Chodzi tylko o zgranie ich uczuć w czasie, pomyślał i powiedział sobie,
    że musi być cierpliwy. Ten weekend miał służyć za rozpoznanie, żeby nie
    65
    S
    R
    popełnić błędu w przyszłości. Tak jak w pokerze, zwycięstwo często wynika z
    delikatnej równowagi. A dobre karty będą miały zasadnicze znaczenie, gdy
    chodzi o Sally Maguire.
    Zaprowadziła go do pokoi gościnnych. Wnętrza utrzymane były w
    spokojnych beżach, brązach i bielach, odcinały się od nich tylko kwiaty w wa-
    zach i misa z owocami na stoliku - znak powitania. Jedyne, czego brakowało,
    żeby czuć się jak w drogim hotelu, to butelka szampana w kubełku z lodem.
    Ale dostał przecież martini.
    Sally wyszła szybko, mówiąc:
    - Zostawię cię, żebyś mógł chwilę odpocząć. Dołącz do mnie w salonie,
    gdy będziesz gotowy.
    %7ładnego przyjaznego ociągania się. Ani znaku przychylności.
    - Dziękuję - zwrócił się do jej umykających pleców, w duchu
    przysięgając sobie, że ostatni raz pozwala traktować się jak gościa.
    Zamierza być kimś znacznie ważniejszym w życiu Sally Maguire. Przed
    końcem tego weekendu dystans, który ona stara się utrzymać między nimi,
    znacznie się zmniejszy, a odczuwana przez niego więz się potwierdzi.
    66
    S
    R
    ROZDZIAA SIÓDMY
    Zachowywał się bardzo poprawnie. Przez cały weekend.
    Sally odczuwała napięcie, oczekując, że wykorzysta jej zainteresowanie.
    Nie potrafiła go ukryć, kiedy rozśmieszył ją przy piątkowej kolacji, mówiąc, że
    przygotowana przez Jeanette potrawka z cielęciny to utuczone cielę dla syna
    marnotrawnego; w stajniach w sobotni poranek po radosnej przejażdżce;
    podczas odpoczynku nad basenem, kiedy z podziwem patrzyła na jego
    atletycznÄ… sylwetkÄ™.
    Było wiele chwil, gdy czuła się bezbronna wobec własnych reakcji. A on
    o tym wiedział. Oczy mu błyszczały, emanował cichym zadowoleniem, ale ani
    razu nie próbował wykorzystać sytuacji, czy choćby o tym porozmawiać.
    Jeśli chciał, by była jego kochanką, brak jakiejkolwiek aktywności na
    tym polu nie miał sensu. Chyba że postanowił poczekać, poznać ją lepiej,
    wprawić ją w niecierpliwe wyczekiwanie. A może wcale nie chce tego, a tylko
    marzy o domu?
    Cmoknął ją w policzek w podziękowaniu, zanim wsiadł do helikoptera -
    nic szczególnego. Mimo to, gdy odleciał, nie potrafiła zabrać się do żadnej
    pracy. Chodziła po domu, rozmyślając o nim, dopóki Jeanette nie zawołała jej
    do kuchni na lekkÄ… kolacjÄ™.
    - On jest uroczy - oznajmiła gospodyni. - Zwietnie wychowany.
    Prawdziwy dżentelmen. Nie wiem, co lady Ellen miała do niego. - A potem z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.