Index Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 02 Niewolnicy miĹoĹci 28. Darcy Emma Niewolnica zmysĹĂłw Goethe, Johann Wolfgang von Faust I und II Database Programming with Perl Jacinta Richardson (pta, 2005) Jack L. Chalker Watchers at the Well 02 Shadows of the Well of Souls Diana Palmer WśÂadca pustyni Asimov, Isaac Robots and Aliens 1 Changeling Andre Norton and Mercedes Lackey Halfblood Chronicles 03 Elvenborn szwolezerowie gwardii gć siorowski Jasienica PaweśÂ 11. Polska anarchia |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] drzwi otwarte. Oznaczało to, że zwrócił jej wolność. Niewiarygodne! Zanim jednak zaczęła skakać z radości, przeanalizowała uważnie jego słowa. Czy przez to, że jej ludzie zostaną wypuszczeni z ładowni, ma rozumieć, że przewiozą ich do 264 najbliższego więzienia, czy też będą mogli wziąć udział w akcji ratowania jej ojca? Wyszedł, zanim zdążyła o to zapytać, a prawdę mówiąc, najpierw napawała się triumfem, dopiero potem zastanowiła się, czy rzeczywiście będzie musiała jeszcze kogoś uwalniać. Niemożliwe, przecież Drew byłby głupi, gdyby nie wykorzystał jej ludzi, kiedy zdecydował się na udział w akcji ratunkowej. Dobrze, że w końcu zdał sobie z tego sprawę. Tak spieszyła się do wyjścia z chwilowego więzienia, że nawet się nie przebrała. Wciąż miała na sobie tę samą sukienkę, którą dostarczono jej przed uroczystą kolacją. Nie zdjęła jej do spania, bo zanadto była oszołomiona przebiegiem wydarzeń. Nic więc dziwnego, że marynarze Drew przyglądali jej się z ciekawością, zwłaszcza że kapitan nie uprzedził ich o uwolnieniu piratki . Nikt jednak nie próbował jej zatrzymywać. Sprawa się wyjaśniła, kiedy znalazła się w pobliżu Drew; zrozumieli wtedy, że to on obdarzył ją wolnością. Na razie nie miała się czym zająć. Zastanawiała się, czy Drew miałby coś przeciwko temu, gdyby zaczęła pomagać w jakichś pracach na statku. Postanowiła, że pózniej spróbuje, ale teraz chciała nacieszyć się słońcem i świeżym powietrzem, czego przez kilka dni była pozbawiona. Z pokładu rufowego widziała, jak Drew manewruje kołem sterowym. Był wyższy i potężniejszy od większości mężczyzn, ale na nią nie działał onieśmielająco. Owszem, wyzwalał w niej różne reakcje, ale nigdy nie był to strach. Nie ulegało wątpliwości, że jego pierwszą miłością jest morze. Kiedy stał przy sterze, emanowała zeń taka radość, jakby nie chciał się znalezć w żadnym innym miejscu na świecie. Taką rozradowaną minę Gabrielle nieraz widziała u swego ojca, ale wcale się nie cieszyła, że Drew odczuwa podobnie. Przestała się nawet dziwić, że nie chciał się żenić. Widocznie w jego oczach żadna kobieta nie wytrzymywała porównania ani z morzem, ani ze statkiem. Uchowaj Boże, bynajmniej się tym nie przejmowała! Teraz nie wyszłaby za niego, nawet gdyby ją o to błagał. 265 Czuła jednak, że gniew, jaki do niego żywiła, znacznie osłabł. Nie była pewna, czy ma jeszcze ochotę na zemstę. Gdyby rzeczywiście zdecydował się pomóc w uwolnieniu jej ojca, ich rachunki jak sam powiedział zostałyby wyrównane. Timothy zatrzymał ją na słówko, które jednak rozrosło się do wielu słów. Pierwszy oficer, kiedy już zaczął, lubił gawędzić o statkach, swoim rodzinnym mieście Bridgeport w stanie Connecticut i o wszystkim, co mu przyszło na myśl. Gabrielle chętnie go słuchała, ponieważ i tak nie miała nic lepszego do roboty. Na odchodnym jeszcze rzucił: Byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem, że wyszłaś na zewnątrz. To Gabby nie wspomniała ci o umowie, jaką wczoraj zawarliśmy? wtrącił się Drew, który cicho podszedł i niepostrzeżenie stanął za nimi. Użyła swojej... siły przekonywania, aby odzyskać wolność. Gabrielle zaniemówiła. To, co Drew powiedział, czy raczej dał do zrozumienia, było podłą intrygą, zmierzającą do postawienia jej w niewygodnej sytuacji. Okazało się jednak, że Timothy speszył się jeszcze bardziej, bo poczerwieniał na twarzy, bąknął coś niewyraznie i szybko się ulotnił. Chyba dokładnie mu to wyjaśniłem, prawda? Od razu zamknął buzię! rzucił Drew takim tonem, jakby wyrządził jej wielką przysługę, a nie narobił wstydu. Gdyby akurat nie przechodził obok jakiś marynarz, Gabrielle odpowiedziałaby ostrzej, ale przy świadku opanowała się. Dlaczego to zrobiłeś? spytała. Co takiego? udał niewiniątko, opierając się nonszalancko o reling. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||