Index
Diana Hunter [Submission 01] Secret Submission [EC] (pdf)
0320. Dailey Janet Noc na pustyni
Diana Palmer Long Tall Texans 36 Winter Roses
Diana Palmer Long Tall Texans 32 Boss Man
Diana Palmer The Marist Sisters 03 Outs
D322. Palmer Diana Samotnik z wyboru
Diana Palmer Eye of the Tiger
Diana Palmer Tu jest mĂłj dom
Diana Palmer A jednak ślub!
Williams Charles W biegu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hardox.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    tajemniczy blask.
    - Dla spragnionego godziny wloką się jak dni - mruknął czule. - Chodz do mnie,
    maleńka.
    Wyciągnął mocne ramiona i wziął Gretchen na ręce. Pochylił głowę i pocałował
    przymknięte powieki. Zaniósł ją do łóżka i ostrożnie ułożył na bogato haftowanej
    narzucie. Znieruchomiała, wpatrzona w niego wielkimi, głodnymi oczyma. Wsunął się
    na nią oparty na łokciach, żeby zmniejszyć swój ciężar. Silne ręce spoczywały obok jej
    głowy. Palcami wyciągnął szpilki podtrzymujące długie włosy, które rozsypały się i
    otoczyły jej twarz niczym złocista aureola.
    Popatrzył na małe wzgórki sterczące pod białą galabiją, a następnie, wciąż
    patrząc w zielone oczy, sięgnął dłonią do guzików i zaczął je rozpinać. Serce Gretchen
    uderzało coraz mocniej. Była pewna, że Philippe czuje jego kołatanie, a także jej
    przyspieszony puls. Gdy wierzchem dłoni musnął obnażoną skórę, odruchowo
    poruszyła się, rozpalona delikatną pieszczotą.
    Włożył rękę pod suknię i rozsunął jedwabne poły, dotknął skóry miękkiej jak
    aksamit i objął pierś, okrytą cieniutką koronką stanika.
    - Aha - szepnął, czując pod palcami twardy sutek. Poczuł rozkoszny dreszcz. -
    Tym razem nie masz żadnych poduszek?
    - Przy tobie nie są mi potrzebne. - Wolno pokręciła głową. - Ty sprawiłeś, że
    jestem dumna ze swojej urody.
    - I tak być powinno - odparł czule. - Masz taką gładką skórę - szepnął, całując
    przymknięte powieki i gładząc małą, jędrną pierś. Pocałował Gretchen w usta,
    przygryzł ostrożnie dolną wargę i coraz śmielej pieścił biust.
    - Posłuchaj, Gretchen - powiedział zduszonym głosem. - Będę cię całować całą,
    aż zaczniesz krzyczeć z rozkoszy. Chcę, żeby Leila cię usłyszała, ale jeśli się wstydzisz...
    - Kiedy to mówił, jego dłonie nie próżnowały, odsuwając jedwab rozpinanej z przodu
    sukni i bawełnę koszulki. Gretchen uniosła się lekko i uwolniła ramiona ze zwojów
    materiału. Opadła na posłanie i leżała nieruchomo, jakby zachęcała, żeby na nią
    patrzył i podziwiał jej nagość. Bez wstydu i nieśmiałości objęła go za szyję.
    Gdy popatrzył w łagodne, zielone oczy, poczuł się jak prawdziwy władca.
    Pochylił głowę i okrywał pocałunkami smukłe ciało. Gretchen uniosła się lekko,
    westchnęła niecierpliwie, jakby zachęcała, żeby objął wargami jej sutki... Urywany
    krzyk sprawił, że ogarnęła go nagła żądza. Pocałunki były coraz bardziej zaborcze.
    Ocierał się o nią. Zapomniał o Leili, o swoich postanowieniach, o zahamowaniach i
    skrupułach dotyczących reputacji narzeczonej. Cały płonął i czuł znajome pulsowanie.
    Był tak podniecony, że prawie nie czuł ostrych paznokci wbijających się w jego plecy
    tuż nad paskiem. Wsunął się między długie nogi Gretchen i poczuł, że drżą. Pragnął
    natychmiastowego zaspokojenia i w tej chwili nic więcej się dla niego nie liczyło. Może
    jednak... może jednak... może...
    - Sadi!
    Wzdrygnął się. Spojrzenie miał grozne, gdy oderwał wzrok od smukłej postaci i
    wielkich, zielonych oczu przesłoniętych mgłą namiętności. Popatrzył w stronę drzwi
    prowadzących do ogromnej łazienki. Stała w nich Leila. Ramiona splotła na piersi i
    obserwowała go z jawną dezaprobatą. Wściekły, rzucił kilka słów po arabsku.
    Odpowiedziała w tym samym języku - cicho, ale stanowczo. Philippe zaklął po
    francusku, po angielsku, po arabsku. Zerknął na suknię i koszulę, które tak zręcznie
    porozpinał. Z najwyższym trudem opanował drżenie wywołane niezaspokojoną żądzą.
    Nigdy dotąd tak go nie wzięło. Nadal odczuwał pożądanie. Najchętniej zerwałby z
    siebie i z Gretchen te szmatki i wszedł w nią. Tak chciał... Jęknął chrapliwie, odsunął
    się na brzeg łóżka i ukrył rozpaloną twarz w dłoniach.
    Gretchen oddychała z trudem. Zebrała rozpiętą szatę, okrywając nagie piersi, i
    spojrzała na Leilę, zbita z tropu i zawstydzona.
    - Proszę iść ze mną, pani - oznajmiła stanowczo. Podeszła bliżej i pomogła jej
    wstać z łóżka. - Sadi, trzeba poczekać do ślubu - skarciła po angielsku swego władcę. -
    Co za wstyd!
    - Leilo, jesteś gorsza niż zaraza! - jęknął Philippe i wybuchnął śmiechem,
    chociaż cierpiał jak potępieniec. - Szkoda, że nie spełniłem życzenia Mustafy al
    Bakira, gdy błagał, żebym mu ciebie dał.
    - Za wysokie progi na jego nogi - odparła rezolutnie. - Wolałabym poślubić
    wołu. Zabiorę teraz moją panią do sąsiedniej komnaty. Proszą stąd wyjść, sadi -
    dodała, ciągnąc Gretchen w stronę drzwi. - Nie pozwolę zhańbić mojej pani.
    Philippe wstał z trudem. Idąc w stronę drzwi, nie patrzył na kobiety.
    Nieustępliwa Leila wyprowadziła Gretchen, która przytrzymywała rozpiętą do pasa
    szatę zsuwającą się z ramion. Philippe zatrzymał się przy drzwiach i z chełpliwym
    uśmiechem wydął usta.
    - W takim razie trzymaj moją narzeczoną pod kluczem, póki nie wyruszymy na
    pustynię - poradził Leili - bo nie mam sił, żeby oprzeć się takiej pokusie.
    - Tak mówił Hassan - odparła, kiwając głową, gdy pytająco uniósł brwi. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.