Index
Diana Hunter [Submission 01] Secret Submission [EC] (pdf)
Sandemo_Margit_23_Dzieci_samotności
Christie Agatha Samotna wiosną
Diana Palmer Long Tall Texans 36 Winter Roses
Diana Palmer Long Tall Texans 32 Boss Man
Diana Palmer The Marist Sisters 03 Outs
Diana Palmer Eye of the Tiger
Diana Palmer Tu jest mĂłj dom
Diana Palmer Władca pustyni
Diana Palmer A jednak ślub!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • stardollblog.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    czała do tej pory, że aż tak jej pragnie.
    - Muszę cię mieć - szepnął. Znieruchomiał na moment;
    przebiegł go dreszcz. - Używasz środków antykoncepcyj­
    nych? Możemy się kochać bez obawy, że zajdziesz w ciążę?
    Ciąża... Tabby otworzyła szeroko zamglone oczy i popa­
    trzyła na Nicka. Skończyła dwadzieścia pięć lat; była zarę­
    czona i wkrótce miała wyjść za mąż, Cierpiała już przez tego
    mężczyznę, który niedawno odepchnął ją bez litości. Jak mog­
    ła o tym zapomnieć?
    - Nick... - rzuciła słabym głosem.
    Uniósł się na łokciach i przez chwilę obserwował leżącą
    na kanapie Tabby. Długie smukłe nogi obejmowały mocno
    jego biodra.
    - Proszę, proszę - uśmiechnął się, spoglądając na nią
    pożądliwie. - Szybko zrozumiałaś, o co w tym wszystkim
    chodzi.
    - Muszę już iść - rzuciła krótko, gdy popatrzyła na swoje
    uda przytulone do jego bioder.
    - Przed chwilą miałaś wielką ochotę tu zostać - mruknął,
    odsuwając się niechętnie.
    Wyślizgnęła się z jego objęć i wstała. Ledwie trzymała się na
    53
    54
    SAMOTNIK Z WYBORU
    nogach. Włosy miała rozpuszczone i okropnie potargane, wargi
    spuchnięte od pocałunków, piersi boleśnie nabrzmiałe. Nick tak
    czule pieścił je przez cienką tkaninę, aż rozkosz graniczyła z bó­
    lem. Z trudem dochodziła do siebie... nie znała dotąd równie
    silnych podniet i zupełnie nie umiała się pozbierać.
    Popatrzyła z góry na potężną sylwetkę mężczyzny, który
    ani myślał ukrywać, jak bardzo jest podniecony. Odwróciła
    głowę, widząc, że uśmiecha się chełpliwie.
    - Nie zamierzam udawać - oznajmił. - Pragnę cię. Tó
    jasne jak słońce.
    - Nie mam zwyczaju... romansować - wykrztusiła z tru­
    dem, - W głowie mi to nie postało, kiedy tu szłam.
    - Czyżby? - odparł kpiąco i obrzucił jej postać taksują­
    cym spojrzeniem.
    - Nie jestem dobrą aktorką, wiec trudno mi udawać obo­
    jętność. Żadna ci się nie oprze. Potrafiłbyś doprowadzić do
    szaleństwa nawet posąg. Jesteś ekspertem w tej dziedzinie
    - powiedziała szczerze i otwarcie. - Ale nie grasz uczciwie.
    Przecież jestem zaręczona.
    - Wkrótce nastąpi dramatyczne zerwanie - oznajmił. -
    Ciekawe, jak zareaguje Daniel, kiedy się dowie, co wyprawia­
    liśmy tu dzisiaj na mojej sofie.
    - Nie odważysz się tego zrobić! - zawołała przerażona.
    - Przestań zaprzątać sobie głowę drobiazgami. Chodźmy
    do łóżka - zaproponował, spoglądając na nią śmiało i czule.
    - Rozbiorę cię powoli, a potem będziemy się kochać przez
    całą noc. Do rana Daniel przestanie dla ciebie istnieć. Nie
    będziesz w stanie przypomnieć sobie jego imienia, choćby od
    tego zależała cała twoja przyszłość.
    SAMOTNIK Z WYBORU
    - Po takiej nocy pewnie bym się powiesiła na pierwszym
    lepszym drzewie, a ciebie do końca życia dręczyłyby wyrzuty
    sumienia - odparła chłodno i ruszyła do wyjścia. Zatrzymała
    się przy drzwiach i zapytała:
    - Oczywiście żartowałeś, twierdząc, że powiesz Danielo­
    wi, co tu wyprawialiśmy?
    - Kto wie? - odparł cicho po długim namyśle.
    Wyszła bez słowa. Nick wpatrywał się w zamknięte drzwi.
    Dużo czasu minęło, nim wstał, by nalać sobie kolejną szklan­
    kę whisky. Potem wziął zimny prysznic. Położył się, ale nie
    mógł zasnąć. Kto by przypuszczał, że Tabby to prawdziwy
    wulkan namiętności! Obawiał się, że trudno mu będzie o tym
    zapomnieć.
    Przewracał się z boku na bok. Ciągle mu się wydawało, że
    wciąż obejmuje smukłą dziewczynę. Sypiał nago, a delikatna
    pościel była gładka niczym jej skóra. W końcu jęknął, znużo­
    ny. Wstał i zszedł do salonu. Postanowił się upić. To nie
    rozwiąże jego problemów, ale da przynajmniej chwilowe uko­
    jenie.
    Stanął przy oknie i wolno sączył alkohol. W sypialni Tab­ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.