Index Shaw Chantelle Greek Husbands Szafirowy naszyjnik (Ĺwiatowe Ĺťycie Duo 417) Jennifer Armintrout LightworldDarkworld 01 Queene of Light GR470. Greene Jennifer PocaĹunek ksiÄcia Blake Jennifer OgrĂłd grzechu Blake Jennifer Z dala od zgieĹku Jennifer Taylor Lekcja miĹoĹci 332. DUO Spencer Catherine ZaczÄĹo siÄ w Portofino 1029. DUO McKay Emily Najlepszy w Ĺwiecie seks Clark Mary Higgins Noc jest mojÄ porÄ M267. (Duo) Webber Meredith PrzyjaciĂłĹki z Wests |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] stała także w oczach świata. - Sięgnął po jej dłoń i pocałował ją. - To będzie skromna uroczystość. Tylko ty, ja, reprezentant urzędu i Olga, moja kucharka, jako świadkowie. Organizatorka ślubu zatrudniła utalentowanego fotografa, który zrobi zdjęcia przepięknej pannie młodej. - Ale ja... - Sara czuła, że łzy ma tuż po powiekami. - Zawsze... chciałam mieć duże wesele. Z całą moją rodziną. Chciałam, żeby mój najstarszy brat poprowadził mnie do ołtarza. - Spojrzała na Elana. - Ma na imię Derek. Nawet nie znasz imion moich braci i sióstr. Chciałabym, żeby cię poznali. - Na to będzie czas pózniej - powiedział łagodnie i przytulił ją do siebie. - Bardzo chcę ich poznać. Wszystkich tu przywieziemy. Może zrobimy wielką uroczystość, kiedy urodzi się dziecko? Sara uświadomiła sobie, że nie zadzwoniła nawet do rodziny, żeby ich poinformować, że wychodzi za mąż. Elan tak gruntownie owinął ją w kokon wygody i komfortu, że świat poza nimi - nawet S R jej rodzina - wydawał się odległy o lata świetlne. - Chcę, żebyś jak najszybciej stała się moja na zawsze. Jutro przyjedzie organizatorka ślubu, żebyś przymierzyła suknię. Sara czuła, że wszystko dzieje się za szybko, a ona nie ma nad tym żadnej kontroli. Chwyciła się ostatniej deski ratunku. Była przecież potrzebna w biurze i wiedziała o tym. - Zostawiłam w biurze kilka niedokończonych spraw. Naprawdę powinnam z tobą pojechać, choćby po to, żeby zgrać pewne pliki i pracować potem w domu. - Saro. - Elan zachichotał, kiedy Sara chwiejnie wstała. - Będziesz moją żoną. Nie ma potrzeby, żebyś zarabiała na życie. Nie będzie ci niczego brakować. - Ale ja lubię pracować, poza tym mam kilka długów do spłacenia, ogromnych długów. - Spojrzała na niego nieufnie, nie wiedząc, jak na to zareaguje. Ale on machnął dłonią lekceważąco. - Twoje długi anulowano. Sara zesztywniała z wrażenia. - Jak to? Spłaciłeś je? Skinął głową. - Ale skąd wiedziałeś? Podrapał się po głowie. - Mam swoje sposoby. Tak czy inaczej, odpoczywaj, ko- chanie, żebyś była wypoczęta i w pełni zdrowa na naszym ślubie. - To mówiąc, pocałował ją w czoło i poprawił poduszki. - Niebawem wrócę z obiadem. S R Moja Sara. Sara nie wiedziała czemu, ale te słowa jeszcze długo krążyły jej po skołatanej głowie. Zanim zasnęła, Elan jawił jej się jako huragan pustynny, który zmiecie na swojej drodze wszystko, co przeszkodzi mu w osiągnięciu celu. Szła, drżąc na całym ciele, a ludzie patrzyli na nią z po- dziwem. Była cała pokryta złotą farbą, miała na sobie strojną, ale zbyt ciasną złotą suknię i ciężką biżuterię. Było jej niezmiernie gorąco w upale. - Jak pięknie wygląda! - mruczeli do siebie ludzie. - Nie mogę oddychać! - chciała krzyczeć, ale nie była zdolna wydobyć z siebie głosu. - Duszę się! - usłyszała swój krzyk i obudziła się. Nie wiedziała, jak długo spała ani która jest godzina. Nie przyszło jej na myśl, że ma gorączkę. Jedyne, o czym myślała, to że Elan przejął kontrolę nad jej życiem i zamknął ją w złotej klatce. Usiadła gwałtownie na łóżku. Kostka była już niemal wyleczona. Nie było powodu, żeby leżała jak tuczna świnia. Przed oczami mignął jej obraz samej siebie, zniewolonej, zależnej od Elana, niepracującej. Władza, jaką nad nią miał, przerażała ją. Gasił jej protesty namiętnymi pocałunkami i Sara zapominała, co chciała powiedzieć. Dbał o wszystkie jej potrzeby, zanim zdążyła o cokolwiek poprosić. Troszczył się o wszystko i sam wszystko za nią załatwiał. S R Nie mogła żyć w ten sposób. - Elan? - Chciała mu to powiedzieć natychmiast. Ale chyba jeszcze nie wrócił. - Nie może w życiu prywatnym zachowywać się jak szef - mówiła do siebie, ubierając się. - Mam swoje własne cele, swoje życie. Chcę zrobić karierę. Wyszła na zewnątrz pierwszy raz od trzech dni. Wciągnęła świeże powietrze. Po lekkim chłodzie zorientowała się, że musi już być pózne popołudnie. Nagle osłupiała. Rower. Lub raczej to, co z niego zostało. Podeszła do swojego ulubionego wehikułu, który leżał w rozsypce, zdeformowany i rozłożony na części. Mógł się wykrzywić pod wpływem wypadku, ale przecież nie aż tak. Co on z nim zrobił? Dlaczego go w ogóle tu przywiózł? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||