Index GrudziÄšâski Tadeusz BolesÄšâaw ĚťmiaÄšây Szczodry i biskup StanisÄšâaw Dzieje konfliktu Fleszarowa Muskat StanisĹawa Czterech mÄĹźczyzn na brzegu lasu (GRZESIUK STANIS_243AW BOSO, ALE ) Dziwisz Stanislaw Swiadectwo Lista śźycześÂ Colfer Eoin Le Guin Ursula K. Ekumena T. 6 SśÂowo Las Znaczy śÂwiat Rampa Lobsang Wisdom of the Ancients Harlan Ellison Paingod & Other Delusions Sandemo_Margit_23_Dzieci_samotnośÂci Ransom S.C BśÂćÂkitna miśÂośÂć 02 BśÂćÂkitna magia |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] %7łebyś zrozumiała, że dziś manna nikomu z nieba nie leci odparł. A w ogóle to nie przeszkadzaj, tylko słuchaj, bo inaczej nigdy nic z ciebie nie będzie. No już mów, mów. A więc jednym słowem trzeba tak kombinować, żeby żyć, a za bardzo się nie przemęczać. Okazji jest dość dużo. Frajerów też nie brakuje. Można więc tak pokręcić główką, żeby bez większego trudu zdobyć trochę waluty, kapujesz? Nie bardzo przyznała szczerze. Równocześnie ogarnął ją jakiś niewytłumaczony lęk. Przypomniała jej się rozmowa na górkach i podobne słowa Kostka. Tymczasem on mówił dalej już nieco zniecierpliwiony. No, zrozum wreszcie, że nikt z nas nie myśli wygłupiać się i pracować za jakieś tysiąc czy półtora miesięcznie, kiedy można zarobić więcej w sposób o wiele łatwiejszy. Na przykład wymiana forsy. Przyjeżdża facet, powiedzmy, marynarz. Ma pełną kieszeń dolarów, marek, koron czy franków. Oficjalnie wymienić mu się nie opłaca, bo dostaje grosze za dolary. My płacimy trochę więcej, a potem te ich obce pieniążki sprzedajemy naszym marynarzom. Można na dolarze zarobić pięćdziesiąt, a czasem więcej złociaków. Wilk syty, owca cała, marynarz ma 32 swoje i my też nie narzekamy. I to dziś mamy robić? pytała Zośka. Nie, te sprawy należą do mnie. Ale rozumiesz, nie zawsze jest dość obcych marynarzy, nieraz trudno złapać takiego, co chce sprzedać walutę. A żyć musimy. Próbujemy więc różnych sposobów. Na przykład skubania facetów. To jest właśnie robota dla was. Zresztą nic groznego. Sprawa jest zupełnie prosta, a dola od nas leci. Co to znaczy skubanie ? spytała Zośka, która od tych wyjaśnień czuła w głowie lekki zamęt. Zaraz ci powiem. Ale to sprawa ważna. Coś jakby nasza tajemnica zawodowa. Rzecz jasna, nie może o niej wiedzieć nikt poza nami, rozumiesz? Ty jesteś swoja, ale mimo wszystko musisz najpierw złożyć przysięgę, że nigdy, w żadnych okolicznościach nie mrukniesz nawet słowa, jasne? Choćby cię mieli zabić, masz milczeć jak grób, bo inaczej marny twój los. No więc jesteś gotowa złożyć taką przysięgę? Teraz cała sprawa zaczęła być dla Zośki naprawdę interesująca. Tajemniczość, przysięga, dreszczyk emocji to było coś, co ją pociągało. Bez chwili wahania złożyła żądaną przysięgę, której niedotrzymanie groziło krwawą zemstą. Wszystko w porządku powiedział Kostek po tej ceremonii. Teraz spróbuj tylko nas zdradzić! Wiesz, co cię czeka! Dziś zobaczysz, na czym polega twoja rola. Na razie będziesz się tylko przyglądać. Teatr za darmo. Ale patrz dobrze i ucz się, bo już jutro będziesz robiła to samo. Ale powiedzcie, do diabła, co to znaczy i co będę robiła? Zośka była rozczarowana, gdyż spodziewała się, że po złożeniu przysięgi zasłona tajemnicy przestanie istnieć. Tymczasem miała w dalszym ciągu o niczym nie wiedzieć. Lecz Kostek uspokoił ją: Nie denerwuj się, wszystkiego się dziś dowiesz. Po co mam gadać, kiedy sama zobaczysz, jak wygląda robota. Powiem ci tylko, że do tego potrzeba ładnych dziewcząt, a ty się wyjątkowo nadajesz. Robisz wrażenie naiwnej, łatwo się zakochującej, nikt cię o nic złego nie posądzi. W sam raz, jak trzeba. Zośka chciała się obrazić za te słowa, ale nie zdążyła, bo Kostek dał hasło do wyjścia i cała grupa opuściła mieszkanie. Najkrótszą drogą poszli wprost do Orbisu . Przed wejściem Kruszynka z Celiną odłączyły się i pozostały w tyle. Kostek wziął Zośkę za rękę i wprowadził ją do środka. O tej porze kawiarnia była prawie pełna. Tylko jeden stolik w prawym rogu pod samym 33 oknem był wolny. Usiedli przy nim, zapalili papierosy i czekali na kelnerkę. Zośka rozglądała się ciekawie po dość ładnej sali z czarnymi szklanymi filarami. Dym ciężko wisiał nad stolikami, a szmer rozmów brzmiał monotonnie jak brzęczenie pszczół. Gdzie one są? zagadnęła niecierpliwie dziewczyna. Zaraz tu będą. Proszę dwie kawy zwrócił się do kelnerki. W tym momencie Kruszynka i Celina ukazały się w drzwiach. Przystanęły, rozglądając się po sali w poszukiwaniu wolnego miejsca. O, są! zawołała Zośka i chciała podnieść rękę, żeby im dać znak, lecz Kostek błyskawicznie chwycił ją za przegub i z całej siły przycisnął dłoń do blatu stolika. Zamknijże się wreszcie! warknął z wściekłością. Cholery z tobą można dostać. Wszystko popsujesz. Nie znamy ich, rozumiesz, głupia? Przestraszyła się tego wybuchu, a jednocześnie poczuła się obrażona. Posłusznie jednak zamilkła i spuściła głowę, jedynie spod brwi obserwując koleżanki. Dziewczyny tymczasem przeszły koło bufetu i stanęły niezdecydowane na środku sali. Wszystkie miejsca były zajęte. Szeptały coś między sobą, a równocześnie rozglądały się, czy ktoś nie wstanie od stolika. Kilka osób patrzyło na nie dyskretnie, ale z zaciekawieniem. Przy jednym stoliku siedział jakiś śniady mężczyzna z czarną kędzierzawą czupryną. Na pierwszy rzut oka można w nim było poznać cudzoziemca. Mówiły o tym nie tylko włosy i cera, ale także buty, garnitur, papierosy leżące na stoliku i gazeta, którą przeglądał. Siedział sam, pociągał jasne piwo, a od chwili wejścia dziewczyn nie spuszczał wzroku z Kruszynki. Obydwie od dawna zauważyły, że cudzoziemiec zwrócił na nie uwagę. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||