Index Christy Poff [Internet Bonds 09] Terms of Surrender [WCP] (pdf) Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 04 Sarah's Seduction Christopher Moore The Lust Lizard of Melancholy Cove (v5.0) (pdf) Agata Christie BoĹźe Narodzenie Herkulesa Poirot Christie, Agata Hercule Poirot 21 Morphium The Bewitching Tale of Stormy Gale Christine Bell Christie Agatha DwanaĹcie prac Herkulesa Christie Agatha Pora przypĹywu Agata Christie Entliczek pentliczek Schaller Christian Pius IX(1) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Może małżeństwo nie był tym co Douglas planował. Adrik westchnął niezmiernie - Przyznaję, jestem załatwiony. Nawet gdybym wyrzekł się zmieniania się w panterę, to było takie fajne wiedzieć, że mogę. - Jesteś żonaty - Karen powiedziała po łobuzersku - Nie potrzebujesz biegać w koło ganiając za spódniczkami. Faceci jęknęli. - A Rurik nie musi latać w tym celu - Tasya uśmiechnęła się z wyższością do swojego męża, dawnego jastrzębia. - Jasha nie musi biegać z wilczycami. - Ann zaczęła chichotać i nie mogła powstrzymać się. Każdy odwrócił się by popatrzeć na Firebird. Westchnęła ciężko - Dobrze. Powiem to. Ponieważ on ma teraz mnie, Douglas nie ma żadnego powodu by wychodzić i ganiać kotki. - rzuciła okiem by zobaczyć czy rozśmieszyła Douglasa. Nie rozśmieszyła. Nawet jeśli miał poczucie humoru, ukrył to dobrze. - Co? Każdy myśli, że jestem tak stary, że nie jestem w stanie zmienić się w wilka i gonić za kobietami? - Konstantin popatrzył z wyrzutem na Zoranę. - Nie, Konstantin. - poklepała go czule - Ale każdy wie, że trzymam Cię krótko. - Chodz tu, kobieto. - złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie - Za te słowa musisz zapłacić. - pociągnął ją na swoje kolana i pocałował ją podczas gdy walczyła... ale nie zbyt mocno. - Moglibyście przestać się całować? Przynajmniej przy nas? - Rurik zakrył swoje oczy. - Nigdy nie widziałeś, jak twój ojciec całuje twoją mamę? - Konstantin posadził Zoranę. - Tak, ale nie przez cały czas - Jasha powiedział - Robicie nam krzywdę na całe życie! - Pieprzyć się jak króliczki - Aleksander powiedział uprzejmie. Rodzina roześmiała się. - Gdzie on się tego nauczył? - Firebird zapytała. - Nie wiem. - Konstantin wzruszył ramionami - Dzieci. One uczą się najdziwniejszych zwrotów. - Jesteś okropny, Konstantin. - Zorana wróciła do kuchenki. - Nie to mówiłaś ostatniej nocy - odpowiedział. - Nie, Tato nie! - Adrik przykrył swoje uszy - Błagam cię, przestań! - Nawet gdy Ojciec był chory, gonił Mamę wokół kuchni, ciągnąc swój zbiornik tlenowy - Firebird powiedziała Douglasowi łagodnie - On uwielbia ją. Douglas kiwnął głową. - Chciała bym wiedzieć skąd Star wiedziało, że Firebird była w domu, gdy zaczął się ogień. - Tasya usiadła ze swoją nogą zabandażowaną i wyprostowała ją na ławce - Kto widział to? Kto wcisnął im tę historię? - Jeden z Varinskich nie był tak martwy jakbyśmy chcieli. Albo ktoś z miasta usłyszał hałas i podpatrzył. - Ann popatrzała od jednego do drugiego - Rozgromiliśmy jeden batalion wojska diabła. Nie sądzmy, że rozgromiliśmy samego diabła. Radosna kuchnia stała się cicha i ponura. Wtedy Jasha powiedział - Kiedy ona ma rację, to ma rację. I ona mówi mi, że ona ma rację przez cały czas. - skulił się gdy próbował uderzyć go w ramię, wtedy skradł jej całusa. - Jedno co mi się podobało to komunikat o Pannie Joyce. - Rurik odburknął, wyjmując jeden z papierów i umieścił go na stole - Według National Enquirer, ona jest pierwszym przypadkiem do udowodnienia ludzkiego spontanicznego samozapalenia się. - Oni mówią, że zdążyła z powrotem do domu więc formalnie rzecz biorąc nie zabiłam jej przez zostawianie jej na słońcu. Szkoda. - Zorana trzasnęła szufladami kuchennymi - Wiem, że Sharon przyniosła mi łyżkę durszlakową. Gdzie ona może być? Karen wstała by pomóc jej szukać - Najwyrazniej to nie było słońce, które usmażyło Panne Joyce. To była piekielna patelnia. - Zasłużyła na to - Ann powiedziała. Każdy popatrzył na Ann w konsternacji. - Ona jest zazwyczaj miła - Firebird wyjaśniła Douglasowi - Ale ona ceni sobie sprawiedliwość. - Gdy pomyślę, że ukradła niemowlę i zostawiła go na pewną śmierć... - Ann zacisnęła swoje pięści. - Ann była sierotą, również, porzuconą po urodzeniu - Firebird powiedziała Douglasowi - Myślę, że wy dwoje macie ze sobą wiele wspólnego. - Ty także - powiedziała. - Tak. Masz rację. - Firebird nie chciała myśleć o tym, ale gdzieś tam, miała rodziców. Teraz musiała zdecydować - szukać jej biologicznych rodziców, albo pozwolić im odejść. Spojrzała po kuchni na rodzinę, którą tu miała i przypomniała sobie, że jej rodzice porzucili ją. Postanowiła, że nie będzie fatygowała się by ich odszukać. - Panna Joyce mogła użyć sposobu naszej Firebird by wyjść z płomieni - Zorana zapomniała o łyżce i spojrzała na Firebird - Nadal nie rozumiem jak to zrobiłaś, ale dziękuję Bogu, że zrobiłeś to. Po pięciu dniach od czasu bitwy, rodzina stanęła przed wieloma wyzwaniami: reporterzy, oficerowie śledczy policyjni, lekarze, szpitale... a nawet teraz, Firebird czuła się dziwny ze swoim cudownym ocaleniem z ognia. Całe swoje życie, była oszałamiająca, aż dech zapierało w rodzinie niezwykłych ludzi. Gdy wyszła z ognia, wszyscy wpatrywali się w nią jakby była cudem. - Panna Joyce nazwała cię jedną z porzuconych. - patelnia zwisała w ręce Zorany - Myślałam, że miała na myśli porzucone niemowlę. Zastanawiam się czy jest coś więcej niż to? - Tak jest z Ann - Jasha powiedział - Nikt nie wie jak, ale ona ma znamię na plecach i w tych okolicznościach, ona ma moce. - Nie mogę ich w żaden sposób kontrolować. - Ann potrząsnęła swoją głową na Jasha. Firebird potarła miejsce na swoim karku, który wypaliło się, wciąż paliło, wtedy spostrzegła Douglasa. Patrzył na nią z intensywnością i uczuciem, którego nie mogła odczytać. Pośpiesznie chwyciła go za rękę i wpatrywała się w niego, chcąc wiedzieć co myślał, co planował. - Muszę się położyć - Douglas stanął i wyszedł z kuchni. Firebird przeprosiła i poszła za nim. Jackson westchnął niezmiernie - Ciężko mi to mówić. Miałem więcej zabawy przez ostatnie parę tygodni z wami niż w przez całe moje życie. Ale mam wiele spraw do załatwienia. Po śniadaniu, muszę wyjechać. - Przykro nam, że wyjeżdżasz - Konstantin uścisnął Jacksonowi dłoń - Ale rozumiemy. - Wróć i odwiedz nas - Zorana powiedziała - Co rok świętujemy czwarty lipca i urodziny Firebird, a teraz i Douglasa, urządzamy piknik z wieloma przyjaciółmi. Zawsze jesteś mile widziany. - Nie opuściłbym tego nigdy w życiu. - Jackson uśmiechnął się miło. Westchnienie Jasha pasowało do tego wydanego przez Jacksona - Ann i ja jesteśmy jak Jackson. Ponieważ kryzys skończył się, Ann i ja musimy wrócić do wytwórni win. - Tasya i ja mamy archeologiczne wyzwanie, które nam złożono. - Rurik potarł swoje ręce z radości - Oni chcą byśmy zrobili te wykopaliska i teraz... teraz wezmiemy to. - Dobrze będzie wrócić do wykopalisk - Tasya powiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||