Index BOŻENA GIEREK CZYCIEC WIĘTEGO PATRYKA [Lough Derg (Jezioro Czerwone)] Capek, Karel Milito kontraux salamandroj esperanto Kontra's Menagerie 13 Texas Longhorn Surprise 70 Wigilia Wszystkich więtych Kelly_Leslie_Najskrytsze_pragnienia Harry Turtledove V Foster, Alan Dean Spellsinger 7 Son of Spellsinger Brian W. Aldiss Zabawa w Boga Notatnik Umowa dozywocia Aktualne umowy gospodarcze 0320. Dailey Janet Noc na pustyni |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] To dlatego chciałeś Perrigo? Zwięty przechylił się przez reling. Claud rzucił jesteś cholernym głupcem. Wzrok Teala stwardniał. Dlaczego? Bo grasz ze mną cholernie głupio. Znasz mnie. Czy kiedykolwiek byłem zamieszany w umyślne morderstwo? Wiem, że bywałeś zamieszany w różne ciemne sprawki. Nigdy nie byłem zamieszany w nic równie piekielnego. Wiesz o tym, ale doprowadziłeś się do takiego stanu, że gotów jesteś uwierzyć we wszystko, co zechcesz. To obłęd. Pies zjadający psa. Pokonuję cię w czymś i się wściekasz. Wtedy muszę cię podrażnić. Im bardziej cię drażnię, tym bardziej szalejesz. Im bardziej szalejesz, tym mocniej muszę cię dręczyć. Doszło do tego, iż nic nie jest dla nas zbyt złe, byleby dokuczyć drugiemu. Zwięty uśmiechnął się. Cóż, biorę krótkie wakacje, a zatem daję ci przerwę. Teal uniósł ramiona do nieba, ale zamilkł na chwilę. Zwięty położył papierosa na paznokciu kciuka i cisnął go daleko. Pozwól mi pomyśleć za ciebie powiedział. Ostatnio myślenie za innych wychodzi mi doskonale& Przez całą noc zastanawiałeś się nad moimi słowami. Rano sprawdziłeś, że nie blefowałem. Wiesz, że pozostaje ci tylko jedno. Sumienie nie pozwoli ci zapomnieć o moich postępkach. Musisz stawić czoła: aresztować mnie i czekać na koncert. Musisz pozostać sobą, choćby miało cię to złamać. Wiem, co czujesz. Podziwiam cię za to, ale nie zamierzam dopuścić do takiego końca. Nie? Nie w tych spodniach powiedział Zwięty. Dlaczego miałbym to zrobić? Dostajesz Perrigo, a ja chcę trochę odpocząć. A tu masz prezent niespodziankę. Zajmij się nim, a może przed końcem roku awansujesz. Teal spojrzał na notes, wciśnięty mu przez Zwiętego, i przejrzał go uważnie. Potem znów spojrzał na Zwiętego. Jego twarz była nadal tak nieruchoma jak rzezba na nagrobku, lecz oczy odrobinę odtajały. Gdy uniósł wzrok, Zwięty śmiał się swoim niezmiennym, bezgłośnym, zuchwałym śmiechem Zwiętego. W jego oczach tańczyły niebieskie diabełki. Claud, gram według moich reguł powiedział Templar Nie zapominaj o tym. Ta głęboka filozofia obejmuje nawet najbardziej szalone czyny. Dzięki niej, jako jedyny człowiek w tym wyblakłym wieku, cieszę się każdą minutą życia. A po raz ostatni w tym opowiadaniu Zwiętego palec wskazujący trafił wesoło i zuchwale w swój cel jeśli któregoś dnia wezmiesz stronę z mojej książki, to nigdy nie zabraknie ci radości i zabawy. Potem Simon odszedł. Wycofał się po swojemu, z uśmiechem Zwiętego i klepnięciem detektywa po ramieniu. Teal obserwował go bez słowa. Patrycja czekała na Simona trochę dalej. Razem zeszli po trapie i ruszyli nabrzeżem. Zwięty zatrzymał się za narożnikiem magazynu i spojrzał na nią spokojnie, opierając się jedną ręką o ścianę. Dziewczyna wiedziała, co oznacza to milczenie. Dla niego klamka zapadła i gotów był do zapłacenia rachunku gotówką. Drugą rękę trzymał w kieszeni, a uśmiech nie schodził mu z warg. Jednak tylko na tę jedną chwilę pożegnał czyste pola lekkomyślnych przygód, rozumiejąc czym jest spłata rachunku, przyglądał się leżącej przed nim drodze oczami, które nigdy niczego się nie bały. Był gotów rozpocząć podróż. Patrycja uśmiechnęła się. Nigdy nie kochała go bardziej niż w tej chwili, lecz w jej uśmiechu nie było niczego poza radością. Odpowiedziała, nim zdążył się odezwać. Chłopcze, jestem taka szczęśliwa. Stał bez ruchu. Nic nie mów, Simonie! Nie chcę. Czyż i tak nie mamy wszystkiego, co nam potrzeba? Czyż życie nie jest wspaniałe? Czyż nie czekają nas nowe przygody i& i& Radości i zabawy? Tak! Po cóż to psuć? Nie będę ciebie słuchała. Jeśli nawet ta przygoda nam nie wyszła& Roześmiał się nagle. Oparł dłonie na biodrach. Czekała na ten śmiech. Zrobiła wszystko, by go przywołać. W jego oczach ujrzała ponownie błyski dawnej radości. Była szczęśliwa. Pat, naprawdę tego chcesz? Tylko tego. Nie rezygnować z walk i zabawy? Szaleć po całym świecie, robić wszystko, co jest całkowicie i cudownie zwariowane i brawurowe, ryzykować, śpiewać, pokazywać tym wszystkim zasuszonym psiskom, czym może być życie, nie dbać o nikogo, rabować bogatych, dawać biednym, prześladować nadętych, zabijać smoki, podstawiać nogi policjantom? Jestem na to gotowa! Złapał ją za ręce. Na pewno? Całkowicie. Bez najmniejszych wahań? %7ładnych. No to możemy zacząć od razu. Spojrzała na niego. Co masz na myśli? Zwięty rozluznił pasek i pokazał na dół. Nawet wtedy nie zrozumiała. Pamiętasz, jak znalazłem Bertiego? Chował się w kufrze Lovedew. Mieliśmy krótką ale wesołą bójkę. Potem wszedł do środka. Podczas tego zamieszania, krzyków i ogólnego poruszenia Bertiemu trafił się jeden z najsoczystszych nokautów, jakie wykonałem& Przerwał, a dziewczyna odwróciła się ze zdumieniem. Z Berengarii dobiegł ich dziki, szalony wrzask rozwścieczonego wielbłąda padającego pod ostatnią słomką, która przechyliła szalę. Patrycja odwróciła się ponownie z zakłopotaną miną. Cóż to było? zapytała. Zwięty uśmiechnął się anielsko. Był to śmiertelny krzyk starej Pryszczatki. Właśnie otworzyli jej kufer i znalezli Bertiego. Bez spodni. Możemy teraz rozpocząć naszą podróż powiedział Zwięty. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||