Index 1055. Brand Fiona WymagajÄ ca kochanka MA16_ _The_Empire_of_Glass Konx_Om_Pax 665. Pershing Diane Bratnie dusze Przybysz z krainy wyobraśĹźni Alfred Szklarski Tajemnicza Wyprawa Tomka Jack Vance To Live Forever (v5.0) (pdf) Coben Harlan Mickey Bolitar 01 Schronienie Rain J.R 01 Luna Foster, Alan Dean Catechist 03 A Triumph of Souls Chittenden Margaret Przyjmij tć obrć czkć Zaczarowana panna mśÂoda |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] orkiestra. Kate przyglądała się muzykantom z mieszaniną rozbawienia i zdziwienia. Im dłużej grali, tym lepiej rozumiała, jak ważna była muzyka w życiu żołnierzy. Oficerowie wystukiwali rytm na stole, lekko kiwali głowami w takt marszowych pieśni. Przy ostatnich utworach ogarnęło ją wzruszenie; poczuła łzy w oczach, gdy salę wypełniły rzewne, smutne zawodzenia trąbki. Rozejrzała się dookoła. Wszyscy siedzieli w milczeniu, zatopieni w myślach. Poddawali się działaniu muzyki. Zapewne wielu myślało o swoich zadaniach tu, w Belfaście. Czy pokój się utrzyma? Może niektórzy nigdy nie wyjadą z Irlandii? Poczuła na sobie badawcze spojrzenie Alexa. Uśmiechnęła się. Uniósł kieliszek w niemym toaście. Boże, pomyślała. Nagle wezbrały w niej tłumione lęki ostatnich miesięcy, emocje, które starała się zdławić. Jak mogłaby żyć, gdyby coś się stało Alexowi? Jakim cudem inne kobiety żyją z tym strachem? Ukradkiem zerknęła na Emmę. Przyjaciółka żartowała ze swoim sąsiadem, pozornie spokojna i beztroska. I tylko szybkie spojrzenia na Fergusa zdradzały jej uczucia. Nigdy się do tego nie przyzwyczaisz, nie zaczniesz tego ignorować. Możesz jedynie trzymać to pod kontrolą. Kate z trudem przełknęła ślinę. Emma przechadzała się po galerii Farrera. Nagle zatrzymała się w pół kroku. Jej uwagę przykuł szkic węglem. Przedstawiał osła. Porównała numer z listą trzymaną w dłoni. Nie podano ceny wywoławczej. Co za szkoda, jęknęła w duchu. Z boku usłyszała śmiech Kate. Przyjaciółka stała przed okropną akwarelką. - Spójrz na to! - zawołała do niej. Nie odrywała wzroku od szkicu. RS 52 Sceneria przypominała Dorset. Osiołek był zarazem brzydki i uroczy, kreska silna, śmiała. - Jak ci się podoba? - Jest wspaniały! - Kate z uznaniem kiwała głową. - Ile? - Nie mam pojęcia. Nie podają cen wywoławczych. Pójdę zapytać dyrektora. - Dobrze. Ja idę obejrzeć meble, dołączysz do mnie, prawda? - Kate nie chciała kupować żadnych obrazków na pamiątkę, w przeciwieństwie do innych żon. Osiołek Emmy to co innego. Miał charakter. - Dobrze, zaraz. - Emma uśmiechnęła się do dyrektora, wysokiego, eleganckiego mężczyzny. Od razu go polubiła. - Mam nadzieję, że mógłby mi pan doradzić.. . - zaczęła niepewnie. Odpowiedział zachęcającym uśmiechem. - Ależ oczywiście. O co szanownej pani chodzi? Kate odprowadzała ich wzrokiem. Szli pochyleni, studiując listę Emmy. Jakże inaczej ułożyłoby się życie przyjaciółki, gdyby wyszła za takiego mężczyznę. Ale Emma kochała Fergusa i godziła się z realiami wojskowego życia. Niewiele się różni od wielkich firm, jak zwykła mawiać. Jedynie odrobinę bardziej niebezpiecznie. A dla Kate? Potrząsnęła głową. Dla niej różnica była ogromna. Londyn wydawał się niewiarygodnie daleko. Nie było mowy o wieczornym wypadzie na drinka do pubu. Alex nie chciał chodzić tam, gdzie mógłby spotkać swoich żołnierzy, bo to podważałoby jego autorytet. Poza tym klientelę okolicznych pubów stanowili robotnicy; nie były to miejsca, w których kobieta czułaby się dobrze. Zresztą, obecnie żadnym wojskowym nie wolno odwiedzać miejscowych knajp, przypomniała sobie. Restauracje są w porządku, o ile nie chodzi się zbyt często do tego samego lokalu. I trzeba koniecznie się meldować wychodząc i wracając. Westchnęła ponownie. Ogarnęła spojrzeniem tłum ludzi oglądających antyki. Jak można rozpoznać tych, którzy są radzi z obecności batalionu? Wiele osób pytało ją, czy niedawno przyjechała i gdzie zamieszkała. Odpowiadała naiwnie i beztrosko aż uświadomiła sobie, że cały Belfast odczuwał przybycie batalionu. Ludzie i tak wiedzieli, co tu robi, zanim nawet otworzyła usta i pozwoliła, by zdradził ją akcent. Czy powinna udawać, że nie ma nic wspólnego z wojskiem? Zaczerwieniła się na myśl o kłamstwie. Tak, mój mąż jest nauczycielem. Albo inżynierem. A może urzędnikiem? A może po prostu mówić prawdę, bez owijania w bawełnę? RS 53 Tak, przyjechaliśmy z batalionem... i liczyć, że wszystko będzie dobrze? Jej rozważania przerwał powrót Emmy. W oczach przyjaciółki błyszczały iskierki radości. - Wiesz co? - Co? - Kate uniosła brwi. - Szkic wyceniono na mniej więcej pięćdziesiąt funtów. Zaoferowałam wyższą cenę. Zdaniem lana Hayle'a robię niezły interes. Twierdzi, że za parę lat ten artysta stanie się bardzo znany. Mam nadzieję, że Fergus nie będzie zły! - A kimże jest łan Hayle? - Rozbawił ją zachwyt, z jakim Emma patrzyła na dyrektora. Przyjaciółka roześmiała się głośno. - Przecież wiesz doskonale! To przemiły człowiek. I taki dyskretny! Zapytał tylko, czy przyjechałyśmy razem z Wielką Firmą". - Co mu odpowiedziałaś? - parsknęła śmiechem, gdy Emma przewróciła oczami. - A co miałam odpowiedzieć? Przecież i tak wszyscy wiedzą. - Mam nadzieję, że nie wszyscy. - Oni także - zapewniła Emma poważnie. - Oni przede wszystkim. Chodz, zobaczymy, co Laura wybrała. O ile ją znam, na pewno pierścionek z rubinem! Hugh ją udusi, jeśli nie przestanie tyle wydawać. - Powiedziała [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||