Index Jordan Penny Francuski pocaĹunek (Francuskie wakacje) biznes i ekonomia lifehacker jak zyc i pracowac z glowa wydanie iii adam pash ebook Lis Tomasz Co z_ta_Polska_by_adam xyz Bytof Adam Jasnosc Wakacje na Hawajach Jayne Ann Krentz Yates_Maisey_Paryska_projektantka Wylie Trish Nagroda dla wytrwaśÂych Walker Kate Powrót do Palermo 167. Ferrarella Marie PamićÂtny sylwester Jak śźyć dśÂugo i zdrowo. Michal Tombak |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Teraz? powiedział jakby do siebie. Chwilę zastanawiał się, po czym zaświstał przez zęby pierwsze takty Ri-fi-fi . Teraz rzekł z hamowaną złością muszę iść na dworzec, żeby zarobić forsę na prezent. ROZDZIAA PITY 1 Pociąg przyjeżdżał o jedenastej trzydzieści. Gdy Paragon zjawił się na stacji, peron był niemal pusty. Jakaś kobiecina z koszem pełnym grzybów tkwiła pod daszkiem stacyjnego budynku, a za oknem widać było czerwoną czapkę dyżurnego ruchu. Paragon stanął przy wyjściu z peronu, obok zielonego ogrodzenia. Ze znudzoną miną spoglądał na połyskliwe tory kolejowe. Myśli miał zaprzątnięte niedawną sprzeczką z Mandżarem. Zły był na siebie, że wdał się w kłótnię i w ten sposób rozbił brygadę detektywów. Jednocześnie w przekorny sposób starał się usprawiedliwiać siebie. Co on sobie myśli, że ja mu zawsze będę ustępował? Tak się szarpie, jakby zjadł wszystkie rozumy i popił ptasim mlekiem. Gdyby był morowym kolegą, to by się nie obrażał i nie odgrywał ważnego. On zawsze taki, nigdy nikomu nie chce ustąpić. A przy tym poważny jak karawaniarz. Szkoda go, ale dobrze mu tak. Może zrozumie, że z kolegami trzeba inaczej... Ten gorzki tok myśli przerwało mu zjawienie się nowej postaci. Tuż przy jego wózku zeskoczyła z roweru dziewczyna. Była pulchna, rumiana, uśmiechnięta i bardzo pewna siebie. Ubrana w spodnie rybaczki i wiatrówkę, nosiła się jak zawadiacki chłopiec. Z rumorem postawiła rower obok wózka i pewnym krokiem podeszła do ogrodzenia. O której przyjeżdża ten pociąg? zapytała nie patrząc na Paragona, jakby on był powietrzem lub szkłem. Według rozkładu jazdy odrzekł z cwaniackim uśmieszkiem. Dziewczyna dopiero teraz raczyła spojrzeć na inspektora z Klubu Młodych Detektywów. Oszacowała go szybkim, przelotnym draśnięciem oka, wydęła lekko wargi i rzuciła z przekąsem: O tym wie nawet niemowlę w żłobku. Szanowna księżniczka już dawno ze żłobka wyszła. Zatrzepotała gęstymi rzęsami. Przeszłam do szóstej klasy, jeżeli na tym komuś zależy. Do szóstej? powtórzył z szacunkiem. A zachowanie jak w przedszkolu. Dziewczyna szerzej otworzyła oczy. Dopiero teraz dokładniej przyjrzała się Paragonowi. Stał oparty plecami o ogrodzenie, mrużył zaczepnie kocie oczy i uśmiechał się wyzywająco. Dziewczyna odpowiedziała równie zaczepnym spojrzeniem. Kolega chyba z Warszawy? To się wie... z Woli. A ja z Mokotowa. Mieszkam na Madalińskiego. Zaraz skapowałem po szanownym zagajeniu. Roześmiała się pojednawczo. Ale ty mówisz... Jak na Górczewskiej podjął szarmancko Paragon. Pewno czytałaś o mnie w prasie. W zeszłym roku zdobyliśmy puchar %7łycia Warszawy w turnieju dzikich drużyn. Ja zagrywam na lewym skrzydle... Wzruszyła ramionami. Nie interesuję się sportem. Uwielbiam astronautykę. To z ciebie kosmiczna dziewczyna obrzucił ją jeszcze raz badawczym spojrzeniem, ocenił jej tuszę i dodał bez cienia złośliwości: Ale do sputnika to byś się nie zmieściła. Linie masz opływowe. Dziewczyna udała oburzoną. Mama mówi, że jak wyrosnę, to zeszczupleję. A zresztą co ci do tego? A nic... ja nawet lubię takie, bo jak na nie patrzę, to mam lepszy apetyt. Dziewczyna zmarszczyła ciemne brewki. Arogant! Paragon wzruszył ramionami. Ja wcale nie arogant, tylko detektyw... w tym miejscu ugryzł się w język. Zrozumiał, że bliski był zdradzenia wielkiej tajemnicy. Dziewczyna parsknęła śmiechem. Ty... detektyw? Uraził go jej kpiący ton. Poczuł się niezręcznie. Więc żeby wybrnąć z tej sytuacji, palnął: Możesz nie wierzyć, ale mamy tutaj Klub Młodych Detektywów. Jeżeli masz ochotę, to... chciał powiedzieć: to możesz do nas przystąpić , ale znowu pojął, że kropi głupstwo za głupstwem, dokończył więc zdanie nic nie znaczącym gestem. W oczach dziewczyny zapaliły się żywsze iskierki. Patrzyła na Paragona z rosnącym zainteresowaniem. Macie Klub Młodych Detektywów wyszeptała to wspaniale. Ja też bym chciała... urwała, gdyż Paragon zrobił taką cierpką minę, jakby połknął plasterek cytryny. To nie takie proste rzekł z niechęcią. Najpierw musiałabyś zdać egzamin. Chwyciła go za rękaw, jakby w obawie, że za chwilę zniknie. Jej ładne, zielonkawe oczy płonęły podnieceniem. Zdam, jaki chcecie. Mówię ci, mam wybitne zdolności detektywistyczne. Paragon przybrał pozę doświadczonego agenta Scotland Yardu. Poczekaj pomyślał teraz dam ci dobrą szkołę, żebyś tak nie zadzierała nosa . Strzyknął śliną przez zęby i zapytał: A dedukować umiesz? Phi, czytałam całego Sherlocka Holmesa. To przestarzała metoda. Teraz stosuje się najnowsze metody naukowe: chemię, fizykę, psychologię, socjologię... Paragonowi zrzedła mina. Tak go zaskoczyła tą litanią, że na chwilę zapomniał języka w gębie. Wnet jednak zebrał myśli i nie tracąc pewnej miny zapytał: A na duchach się znasz? Też! zaśmiała się dziewczyna. Moja ciotka jest znaną spirytystką. Byłam u niej na jednym takim seansie, podczas którego wywoływano ducha Napoleona. Na ten argument Paragon nie znalazł już odpowiedzi. Rozdziawił tylko usta i wyszeptał z respektem: Na... po... le... ona? No! A potem Hitlera i Mussoliniego. Hitler nie chciał przyjść, a Mussolini powiedział, że nie umie po polsku... To fantastyczne! Najlepsze, że pózniej okazało się, że Napoleonem był wujek Kazik, a Mussolinim pan Kantorowicz, kolega mamusi uśmiechnęła się porozumiewawczo, a widząc zawiedzioną minę Paragona zapytała: Ty wierzysz w duchy? Ja? Nie! zaprzeczył gorliwie i na potwierdzenie splunął z obrzydzeniem. Ja też nie. A jednak podobno tu na zamku straszy. Nasza gospodyni mówiła, że na baszcie ukazuje się codziennie Biała Pani. Mam cię! pomyślał inspektor Paragon. W sprawie tutejszych duchów to ty mnie nie zagniesz . Przybrał znowu postawę agenta Scotland Yardu i rzekł z nonszalancją: W sprawie duchów to nigdy nic nie wiadomo. Jeżeli straszą, to w tym coś musi być. Może to jakieś zjawiska spoza naszej planety? Słuchaj szarpnęła go za rękaw jeżeli mamy Klub Młodych Detektywów, to warto by tym się zająć. Nie masz pojęcia, jak ja bym chciała zobaczyć takiego ducha... W tym momencie Paragon znieruchomiał i zrobił najgłupszą gębę w swoim życiu. Na peronie zobaczył właśnie Antoniusza we własnej osobie. O duchu mowa, a duch tu! pomyślał i zapomniał zupełnie o dziewczynie, która usiłowała przekonać go, że należy zorganizować wyprawę na zamek w celu zaznajomienia się z tajemniczymi duchami. Antoniusz tymczasem wielkimi krokami przemierzał peron. Był tak zamyślony, że nie spostrzegł swego dobrego znajomego. Paragon szepnął do dziewczynki: Teraz, niestety, nie mam czasu. Przyjdz do leśniczówki, to pogadamy. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||