Index
Hagan_Patricia_ Zawsze_bede_cie_kochac_472
Graham Heather Na zawsze, moja miłości
Lennox_Marion_ _Na_chwilę_czy_na_zawsze
James Lee Burke Robicheaux 12 Jolie_Blon's_Bounce
Christie Agatha DwanaśÂ›cie prac Herkulesa
Hailey Lind [Annie Kinca
CKE 2006zima Oryginalny arkusz maturalny 1 PP Polski
01. Mackenzie Myrna Jak w bajce... Wspólna tć™sknota
William W Johnstone Ashes 28 Standoff in the Ashes (txt)
GR470. Greene Jennifer PocaśÂ‚unek ksić™cia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hardox.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Wtedy też odkryła powód swojej trwającej już drugi miesiąc apatii i
    senności.
    Była w ciąży.
    Dwa razy wstępowała do apteki, trzy razy robiła sobie próbę
    ciążową, zanim w końcu dopuściła do siebie myśl, że prawdopodobnie
    tamtej nocy w Mission Creek zaszła w ciążę. Jej podejrzenia potwierdziły
    się po wizycie w klinice ginekologicznej. Jest w ciąży. Pchnęła drzwi
    kliniki i wyszła na zewnątrz. Promienie wrześniowego słońca raziły ją w
    oczy. Oszołomiona, dotarta do małego parku kilka przecznic od
    mieszkania, które wynajmowała. Po rzezbie jakiegoś zapomnianego ge-
    nerała na stojącym dęba koniu przechadzały się, gruchając cicho, gołębie.
    Liście szumiały na dębach rosnących na obrzeżach parku. W twardej
    skorupie osłaniającej serce Haley pojawiły się pierwsze rysy. Po chwili
    skorupa pękła.
    Jestem w ciąży, pomyślała. Z radosnym okrzykiem, który
    przyciągnął zaciekawione spojrzenia wypoczywających w parku ludzi,
    objęła się w pasie. Już nie będzie sama. Już nie będzie odcięta od rodziny.
    I od Luke'a.
    Teraz już zawsze będą razem.
    Urodzi jego dziecko. Ich wspólne dziecko. Nowe życie zapełni
    pustkę po starym życiu, które musiała porzucić. Po raz pierwszy od
    chwili, gdy Frank Del Brio wsunął jej na palec pierścionek, poczuła się
    Anula & pona
    ous
    l
    a
    d
    an
    sc
    prawdziwie wolna.
    Z niecierpliwością oczekiwała narodzin dziecka. Nie zrażały jej
    drobne niewygody, dolegliwości i zmiany fizyczne, jakie ciąża za sobą
    pociąga. Poza tym odnowiła kontakty z paroma osobami, z którymi
    zdołała zaprzyjaznić się w Londynie.
    Dni i tygodnie mijały błyskawicznie. Wiele godzin przerabiała
    pokój gościnny na pokój dla dziecka. Również wiele godzin spędziła na
    zakupach z jedną ze swoich znajomych z pracy; nawet nie przypuszczała,
    ile rzeczy potrzebuje noworodek. W pazdzierniku niebo zasnuły szare
    chmury. Listopad przyniósł zamarzającą mżawkę. W grudniu wiały silne
    wiatry i sypał śnieg. Haley jednak nie zwracała najmniejszej uwagi na
    pogodę. Szczęśliwa, gładziła się po zaokrąglonym brzuchu i cieszyła z
    każdego kopnięcia, które świadczyło o tym, że dziecko rośnie i się
    rozwija.
    W styczniu pojawiły się pierwsze oznaki tego, że gniazdko, które
    uwiła dla siebie i swojego maleństwa, wcale nie jest tak bezpieczne, jak
    sądziła. Któregoś dnia weszła do budynku, zaróżowiona od zimna,
    wydychając ustami parę, i zauważyła lekkie zarysowania na swojej
    skrzynce pocztowej. Czyżby brud? Zmarszczywszy czoło, delikatnie
    przejechała po nich rękawiczką. Nie znikły. Kiedy wspomniała o nich
    portierowi, ten wzruszył niedbale ramionami.
    - Nie mam pojęcia, skąd się wzięły - rzekł. - Kilka dni temu
    pracowali w holu robotnicy. Może to oni? Postaram się czegoś
    dowiedzieć.
    - Dziękuję.
    Portierowi nie udało się jednak wyjaśnić pochodzenia tajemnych rys
    Anula & pona
    ous
    l
    a
    d
    an
    sc
    na skrzynce. Haley zapomniała o całej sprawie. Ale tydzień pózniej, kiedy
    wyjęła listy ze skrzynki, miała wrażenie, że ktoś otworzył, a potem
    Zakleił z powrotem jedną z kopert. W środku nie było nic ważnego, po
    prostu przypomnienie o kolejnej wizycie u dentysty. Lecz radość, jaką
    czuła od września, powoli zaczęła gasnąć. Pod koniec lutego, kilka
    tygodni przed planowanym terminem porodu, zaczęły się głuche telefony
    i pomyłki. Pierwsze dwie lub trzy tylko ją zirytowały. Po następnych
    dwóch czy trzech zaczęła się bać.
    Nie miała odwagi iść na policję. Przyjechała do Anglii z fałszywym
    paszportem, cały czas posługiwała się podrobionymi dokumentami. Co
    gorsza, nie mogła się skontaktować ze swoim jedynym doradcą i
    łącznikiem z dawnym światem. Carl Bridges nie podnosił słuchawki,
    kiedy coraz bardziej zdenerwowana usiłowała się do niego dodzwonić,
    nie odpowiadał też na jej e-maile. Mniej więcej dwa tygodnie temu
    uprzedził ją, że ma jakieś ważne interesy do załatwienia i przez pewien
    czas będzie nieuchwytny. Ale dlaczego musiało to być teraz? Akurat kie-
    dy jest jej potrzebny?
    Na skutek stresu nie donosiła ciąży do końca. W marcu, tydzień
    przed terminem, urodziła śliczną córeczkę. Dziewczynka odziedziczyła
    po ojcu czarne kręcone włosy oraz niebieskie oczy. Miały taki sam kolor
    co niebo nad Teksasem w pogodny słoneczny dzień. Na widok córeczki
    Haley z trudem powstrzymała łzy radości. Maleństwo otrzymało na imię
    Lena, na cześć swojej prababci.
    Nazajutrz po porodzie matka z dzieckiem wróciły do domu. Haley
    zaniosła Lenę do pokoju, w którego urządzenie włożyła tyle serca. Miała
    nadzieję, że tu jej maleństwo będzie bezpieczne. Osiem tygodni pózniej
    Anula & pona
    ous
    l
    a
    d
    an
    sc
    taksówka, którą jechała z dzieckiem do szpitala na badania kontrolne,
    skręciła w niewłaściwym kierunku.
    - Przepraszam, zle pan jedzie - zwróciła się Haley do siedzącego za
    kierownicą sikha w turbanie. - Przy Hyde powinien był pan skręcić w
    prawo, a nie w lewo.
    Kierowca nie zareagował; wpatrując się przed siebie, pruł szeroką
    ulicą porośniętą bezlistnymi kasztanami. Haley, zdziwiona jego
    zachowaniem, pochyliła się do przodu i zastukała w szybę odgradzającą
    kierowcę od pasażerów.
    - Przepraszam, jedzie pan w złym kierunku. Kierowca nawet się nie
    obejrzał. Haley, coraz bardziej
    wściekła, odczekała kilka sekund, po czym rzekła ostro:
    - Proszę się natychmiast zatrzymać. Chciałabym wysiąść.
    W odpowiedzi kierowca wcisnął jakiś przycisk, zamykając drzwi z
    obu stron. Haley ogarnął paniczny strach. Nie bała się o siebie, ale o
    dziecko. Boże kochany, niech on nie wyrządzi krzywdy małej Lenie!
    Wyjęła niemowlę z nosidełka i przytuliła do piersi. Dziesiątki
    pomysłów przelatywały jej przez głowę. Na najbliższym skrzyżowaniu
    opuści szybę i zacznie wołać o pomoc. Poda Lenę przez okno jakiemuś
    przechodniowi. Powie mu, żeby brał nogi za pas i zwiewał.
    %7ładnego z pomysłów nie miała okazji wprowadzić w czyn. Chwilę
    pózniej taksówka skręciła w boczną ulicę. Mniej więcej w połowie
    kwartału uniosły się pomalowane na niebiesko drzwi. Taksówka zwolniła.
    Kierowca ponownie wykonał ostry skręt i wjechał do garażu. Niebieskie
    drzwi opadły z głuchym łoskotem.
    Zwłaszcza przez kontrast z jaskrawym światłem słonecznym na
    Anula & pona
    ous
    l
    a
    d
    an
    sc
    zewnątrz, w pozbawionym okien pomieszczeniu panował nieprzenikniony
    mrok. Haley, ze strachu o dziecko niemal odchodząc od zmysłów, z całej
    siły tuliła małą do siebie. Nagle w garażu rozbłysło oślepiające światło.
    Haley zamrugała oczami; nic nie widziała.
    Wtem usłyszała ciche kliknięcie. Domyśliła się, że kierowca
    odblokował zamek.
    Faktycznie. Sikh wysiadł z auta i otworzył tylne drzwi. Na
    betonowej podłodze rozległ się odgłos kroków.
    Mrużąc powieki, Haley dojrzała dwie zbliżające się postaci. Jednej
    nie umiała rozpoznać, druga wydała się jej znajoma. Wytrzeszczyła ze
    zdumienia oczy.
    - Carl? To ty?
    Odetchnąwszy z ulgą, zaczęła wysiadać z taksówki, ale na widok
    zmęczenia malującego się na twarzy Carla zawahała się. Sędzia wyglądał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • qualintaka.pev.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl.