Index Patsy Brooks Za jakie grzechy Brooks, Terry Landover 05 Witches' Brew First King of Shannara Terry Brooks Sara York Not That Type of Guy Dom otwarty BaćąĂ˘ÂÂuckiego Jennifer Armintrout LightworldDarkworld 01 Queene of Light Fitzgerald, F Scott Diamond As Big As The Ritz, The, And Other Stories Historia malzenska dla doroslyc Antczak Radoslaw Suzanne Carey Us 046. Moreland Peggy Jedna dla pićÂciu |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] na na schodach. Pochylił się pospiesznie nad nią i dostrzegł na jej czole ślad po uderzeniu. Liza zamrugała oczami i jęknęła cicho. Wezwij karetkę zakomenderował przez ramię Piotr i wbiegł schodami na korytarz, a serce waliło mu jak młotem. Co się tu wydarzyło? Gdzie są dzieci? Zobaczył przed sobą Nanę, która drapała zawzięcie w drzwi dziecinnego po- koju, szczekając już niemal bez tchu. Miała zmierzwione i mokre futro, a z jej szyi zwisał urwany łańcuch. Rysa zaczynająca się na frontowych drzwiach urywała się przy wejściu do dziecinnego pokoju. Piotr wpadł do środka. Pokój wyglądał tak, jakby przeszedł przez niego huragan. Aóżka stały piono- wo, pościel wyrzucona była na ziemię. Wszędzie leżały porozrzucane zabawki i książki. Konik na biegunach przewrócony był na bok, a w szeroko otwartych oknach powiewały firanki. Ani śladu Jacka i Maggie. Dmuchnął wiatr i świeczka zgasła. Piotr stał bez ruchu, patrząc tępo przed siebie i usiłując zrozumieć, co tu się stało. Nana zaczęła niespokojnie węszyć i skomleć. Pobiegła w stronę łazienki i chwyciła swoim wielkim pyskiem gałkę od drzwi, starając się je otworzyć. Moira przyglądała się wyżłobieniu, po czym przeniosła wzrok na pusty pokój. Piotr słyszał jej jęk i łkanie. Podeszła do otwartego okna i wyjrzała przez nie. Jack! Maggie! Odpowiedzcie mi! zawołała. Piotr zbliżył się do okna i wychylił przez poręcz balkonu. Podwórze było okry- te śniegiem i puste; spenetrował je wzrokiem, tłumiąc w sobie lęk i narastającą rozpacz. 40 Jaaack! Maaaggie! krzyknął. Piotrze! rozległ się zdławiony głos. W drzwiach stała Babcia Wendy wpatrując się w coś. Wyciągnęła powoli rękę, wzięła kawałek papieru przyszpilony złowieszczo wyglądającym sztyletem i bez słowa podała kartkę Piotrowi. Pismo było eleganckie i staranne; widać było, że wykaligrafowała je wprawna ręka. Drogi Piotrusiu, jesteś proszony o przybycie na życzenie twoich dzieci. Najszczersze wyrazy szacunku Kapitan Jak. Hak. Piotr przeczytał raz jeszcze na głos i z niedowierzaniem wbił wzrok w kartkę. Co się tu, do diabła, dzieje? Za jego plecami znienacka zagdakał ostry, przenikliwy głos; Piotr podskoczył ze strachu. Odwracając się uderzył głową w ramę okienną. Koło domku dla lalek przycupnął Piszczałka; rzadkie włosy sterczały mu na wszystkie strony, a jego złożone dłonie przypominały zwierzęce pazurki. Oczy lśniły mu szalonym blaskiem, zwiotczałą twarz wykrzywiał grymas. Musisz polecieć! zasyczał. Musisz ratować Jacka i Maggie! wstrzy- mał na chwilę oddech. Haczyk wrócił! Słysząc to Wendy wyciągnęła kurczowo rękę w stronę Piotra, wywróciła biał- kami oczu i upadła na podłogę. * * * W ciągu pół godziny na miejscu była policja i naprawiono światło. Liza sie- działa przy stole kuchennym przykładając do czoła torebkę z lodem i opowiadając kolejny raz dwóm nieco znudzonym policjantom, że niczego nie widziała i że bę- dzie tego żałować do końca swoich dni. Karetka czekała cały czas przed domem, a siedzący w niej ludzie na próżno czekali, by zabrać Lizę do szpitala. Te małe dzieciaczki potrzebuje mnie tera! Powinnam być z nimi! Wolała- bym sto razy jeszcze dostać tak po łbie, żeby ino były tutaj! Piotr stał przy frontowych drzwiach, obejmując Moirę i patrząc na światła po- licyjnych samochodów i sąsiednie domy. Wszyscy wokół zbudzili się i wyglądali zaciekawieni przez okna. Przy domu Darlingów stała drabina, na którą wdrapał się policjant, żeby sprawdzić z zewnątrz okna dziecinnego pokoju. Koło Piotra pojawił się inspektor Good, który właśnie zakładał już na siebie płaszcz. Był zażywnym człowiekiem o okrągłej twarzy, łagodnych oczach i zmę- czonym głosie. Podchodząc uśmiechnął się blado. 41 Proszę państwa, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Założyliśmy pod- słuch telefoniczny na wypadek, gdyby ktoś zadzwonił, a dwóch moich najlep- szych ludzi zostanie w pobliżu i będzie do waszej dyspozycji. Poprawił sobie płaszcz na przygarbionych ramionach. Nie ma śladów włamania. Zamki są nienaruszone. Nie ma niczego nadzwy- czajnego oprócz tej dziwnej rysy i śladów psich pazurów. Nawet okna na górze są w porządku. Musiały zostać otwarte od wewnątrz. Piotr potrząsnął z uporem głową. Zamykałem je przed wyjściem. Dobrze, proszę pana, niech tak będzie Good pogrzebał w kieszeni i wy- jął plastikową torebkę z notatką i sztyletem. Ludzie w Scotland Yardzie przyjrzą się temu. Jeśli wolno zapytać, czy służył pan kiedyś w wojsku? Nie pamięta pan stamtąd żadnego Jak. Haka? Piotr pokręcił przecząco głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||