Index Carolyn Faulkner The Unrequited Dom [Blushing] (pdf) 231. Wilder Quinn Dom marzeĹ Dom na klifie Barbara Delinsky Gretkowska Manuela Dom dzienny Diana Palmer Tu jest mĂłj dom Ann Somerville [Kei's Gift 02] Utuk (pdf) Megan Derr Regency J. SZTUMSKI WstćÂp do metod i technik badaśÂ spośÂecznych Anthology Shifting Steam Arthur Conan Doyle Ostatnia zagadka sherloca holmes'a |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] było. Ale nasza pani jakoś niedomaga na głowę od tego ba- lu. Do tego jeszcze biedaczka wczoraj tyle się umęczyła. ADOLF A to czym? FRANCISZEK Hm, proszę pana, albośmy to wczoraj małą mieli uwijatykę? NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 105 I ja, i panienka, i pani, i Walentowa, wszystko miało co do roboty, bo trzeba było po tej ruinacji balowej każdą rzecz znowu na swoje miejsce transportować, czyścić, porządko- wać, to znowu oddawać naczynia, srebra, co się pożyczyło, a tu to zbite, tego brakuje, i kłopot. Samych łyżeczek srebr- nych, proszę pana, zginęło pięć przy tych wielebnych faga- sach jak pana szanuję, a Franciszek tyle lat służy i jeszcze, dziękować Bogu, nic przy nim nie zginęło. Będą państwo mieli nauczkę na drugi raz, skoro im się zachciało fagasów. ADOLF (siadając, z uśmiechem) Jak widzę, to Franciszek niekontent coś z tego balu. FRANCISZEK O! proszę pana, ja nieprędko zapomnę tego despetu, jaki mnie spotkał. I to jeszcze nie koniec na tym, bo niech no się tylko rok skończy, to ja państwu powiem wyraznie, że jak sobie chcą wyprawiać bale z fagasami we frakach i baweł- nianych rękawiczkach, to ja im ślicznie dziękuję za służbę. ADOLF No, no, ja myślę, że się państwu więcej nie zechce balów. FRANCISZEK Bo i na co im to tego, proszę pana? Koszt duży, mitręgi jeszcze więcej, a zabawy żadnej. Z dobrymi znajomymi za- bawić się, to nie mówię, ale ... SCENA DRUGA CI%7ł, WAADYSAAW, pózniej TELESFOR. WAADYSAAW (w kapeluszu z głębi, w paltocie, który zaraz zdejmuje i oddaje Franciszkowi) A, jesteś tu? Wracam od gospodarza. ADOLF I cóż? NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 106 WAADYSAAW Ha, cóż dziwak uparł się i ustąpić nie chciał, dopiero aż mu przyrzekłem, że już więcej balów dawać nie będziemy. ADOLF Słyszysz, Franciszku, nie mówiłem ci? FRANCISZEK Tak, tylko pytanie, co panienka i pani na to powiedzą? (za- biera palto, kapelusz i wychodzi na prawo). ADOLF (z uśmiechem) Franciszek jakoś nie bardzo wierzy w twoje rządy tutaj. WAADYSAAW (widząc wchodzącego Telesfora) A to co? Na kogóż wuj wybiera się z tymi morderczymi na- rzędziami? TELESFOR (z pierwszych drzwi na lewo, trzymając w lewej ręce szpadę, w prawej szablę) Ha, może trzeba będzie nimi kogoś pomacać, dlatego wyją- łem je z szafy i odpolerowałem troszeczkę. (Robi kilka cięć w powietrzu) A co? dobrze jeszcze idzie? WAADYSAAW (z uśmiechem) Przecież wuj nie myśli się pojedynkować? TELESFOR Właśnie, że myślę. WAADYSAAW (jak wyżej) Z kim? TELESFOR Z jednym z tych smarkaczy, co ich tu Fikalski do tańca po- sprowadzał. Obraził się kawaler, żem go nazwał tym, czym jest właściwie, to jest smarkaczem, i przysłał mi sekundan- tów. NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 107 WAADYSAAW Ale przecież wuj nie zechcesz? TELESFOR Dlaczego? WAADYSAAW Boby to było nonsensem stawać na wyzwanie jakiegoś tam młokosa. TELESFOR Więc mam zgodzić się na to, żeby ten sam młokos gło sił potem po całym mieście, że pułkownik Telesfor stchórzył przed nim? Nie zapominaj, mój kochany, że ja stary woj- skowy i muszę dbać o swój honor. WAADYSAAW Ale wuj już w tym wieku... TELESFOR Nie bój się, pokażę ja im jeszcze, co stary potrafi, zmasakru- ję na kwaśne jabłko. WAADYSAAW Ależ to być nie może. Jeżeli już koniecznie idzie o załatwie- nie tej sprawy, to ja albo Adolf ... TELESFOR O! o! widzisz go, jaki mi dobrodziej! Patrzaj ty sobie swojej żony, którą masz, i dzieci, które mieć będziesz, a nie mie- szaj się w cudze sprawy. WAADYSAAW No, to Adolf. TELESFOR Tak, dałaby mi Kamila, żeby mu tak z mojej przyczyny ka- wałek nosa odrąbali! ta dziewczyna by mi oczy wydrapała. WAADYSAAW W każdym razie, mój wuju, nie mogę pozwolić na to. TELESFOR (z udaną surowością) NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 108 E, cóż wy mnie u sto diabłów pod kuratelę wzięli, czy to ja małoletni, czy co? A subordynacja, mosanie. Milczeć i słu- chać, co starsi każą. Gdzie są pistolety? WAADYSAAW W moim pokoju. TELESFOR Tak, to rozumiem. Muszę je opatrzyć, czy nie zardzewiałe. Ja pokażę tym smarkaczom, co to zaczynać ze starym. Uszy poobcinam, dziurki w nosie powystrzelam, jak mi Bóg miły! kroćset milion beczek fur beczek batalionów! (wychodzi na prawo). WAADYSAAW Cóż ty, nic na to wszystko? Przecież to byłoby dzieciń- stwem, żebyśmy pozwolili. ADOLF Nie obawiaj się, nie przyjdzie do tego, mam sposób. WAADYSAAW Jaki? ADOLF To mój sekret (patrzy na zegarek) O! już druga. (Bierze żywo kapelusz) Bądz zdrów. WAADYSAAW Gdzie idziesz? Kamilka zaraz przyjdzie. ADOLF Wrócę za chwilę, za małą godzinkę. Do widzenia (wychodzi głębią). WAADYSAAW (chodzi zły) Otóż to takie skutki, jak się smarkaczów, niedowarzonych młodzików wpuszcza do domu. (Spostrzega wchodzącą Pul- cherię) A! ta znowu tutaj, nieznośna kobieta, patrzeć na nią nie mogę! (zostaje po lewej). NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 109 PULCHERIA Dzień dobry panu, a gdzież żona? WAADYSAAW (chłodno) Zaraz będzie pani służyć (wychodzi do drugich drzwi na le- wo). SCENA TRZECIA PULCHERIA, JANINA, PULCHERIA (patrząc na zegar) Mam jeszcze pół godziny czasu. (Siada i wnet wstaje, uj- rzawszy wchodzącą) A, jak się masz, moja droga. Cóż to? główka boli? JANINA (skronie chustką związane) Nieznośna migrena. PULCHERIA [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||