Index Arthur D Howden & Robert Louis Stevenson Porto Bello Gold (pdf) Kościuszko_Robert_ _Wojownik_Trzech_Światów_03_ _Tata Czarna Legenda Dziejów Polski – Jerzy Robert Nowak C Howard Robert Conan i Bogowie Bal Sagoth Forward, Robert L Rocheworld 3 Ocean Under the Ice Chazan, Robert God, Humanity, and History Howard Robert E Tygrysy morza Heinlein, Robert A The Puppet Masters Howard, Robert E Conan el Cimmerio Roberts Alison Rajska wyspa |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] powietrze. Doszedł do wniosku, że popełnił błąd. yle ocenił sytu ację. Nie powinien ulegać nastrojowi chwili. Zrobił niedo brze, ulegając jej namowom. A jeszcze większym błędem było to, że tak dobrze się z nią bawił. No i rzecz jasna nie powinien jej całować. Ale przecież nie pocałowałby jej, gdyby go o to nie po prosiła. Kiedy otworzyła drzwi, gotów był ją przeprosić. - Słuchaj, naprawdę bardzo mi przykro - zaczął tonem, w którym pobrzmiewało zniecierpliwienie i irytacja. - Ale przecież moje życie to nie twoja sprawa. Wyjaśnijmy to sobie raz na zawsze. Już miał wejść do środka, ale powstrzymała go, kładąc mu rękę na ramieniu. - Nie chcę cię tutaj. - Na litość boską. Sama wszystko zaczęłaś. Może po zwoliłem, żeby sprawy wyrwały się spod kontroli, ale... - Co zaczęłam? 88 NORA ROBERTS - No, to... - Był wściekły, że nie może znalezć odpo wiednich słów. Trudno mu było znieść jej spojrzenie skrzywdzonej sarenki. - Dobrze, niech będzie. Sama zaczęłam. Nie powinnam zanosić ci ciastek. To rzeczywiście był z mojej strony ob rzydliwy podstęp. Niepotrzebnie się zamartwiałam, że nie masz pracy, niepotrzebnie zaprosiłam cię na dobrą kolację, bo myślałam, że cię na to nie stać. - Do diabła, Cybil... - Pozwoliłeś mi tkwić w błędzie. Pozwoliłeś mi wierzyć, że jesteś biednym, bezrobotnym muzykiem i pewnie zaśmie wałeś się z tego do rozpuku. Wspaniały dramatopisarz, zdo bywca wielu nagród Preston McQuinn, autor wzruszających Zagubionych dusz". Pewnie jesteś zaskoczony, że znam twoją sztukę. Co taka głupia sroka jak ja może wiedzieć, prawda? - Popchnęła go mocniej, tak że musiał się cofnąć. - Czy roz chichotana autorka komiksu może się znać na prawdziwej li teraturze, na teatrze, na poważnej sztuce? Dlaczego nie zabawić się moim kosztem? Ty ograniczony, arogancki gburze! - Głos jej się załamał, chociaż sobie obiecywała, że będzie nad sobą panować. - A ja tylko chciałam ci pomóc... - O nic nie prosiłem. Nie chciałem żadnej pomocy. - Za uważył, że jest bliska łez. Im bliżej podchodziła, tym wię ksza ogarniała go wściekłość. Wiedział, że kobieta umie pła kać na zawołanie, jeśli chce omotać mężczyznę. Nie, nie pozwoli sobą manipulować. - Moja praca to wyłącznie moja prywatna sprawa. - Twoja sztuka jest wystawiana na Broadwayu, więc nie jest to już taka prywatna sprawa - odparowała. - I nie ma to nic wspólnego z udawaniem biednego muzyka. Tajemniczy sąsiad 89 - Gram na cholernym saksofonie, bo lubię, i tyle. Ni kogo nie udawałem. Sama wyciągnęłaś fałszywe wnioski. - Pozwoliłeś mi na to. - No i co z tego? Wprowadziłem się tutaj, ponieważ szukałem ciszy i spokoju. Chciałem, żeby mi nikt nie prze szkadzał. Tymczasem niemal natychmiast zjawiasz się ty z talerzem ciastek, potem śledzisz mnie na ulicy, a ja spę dzam pół nocy na komisariacie policji. Potem namawiasz mnie, żebym poszedł z tobą na kolację, ponieważ nie masz odwagi powiedzieć starszej kobiecie, żeby nie wtrącała się w twoje życie osobiste. Na koniec oferujesz mi pięćdziesiąt dolarów, żebym cię pocałował. - Upokorzona Cybil nie mogła powstrzymać płaczu. Pierwsza łza spłynęła jej po po liczku, a on poczuł ucisk w żołądku. - Przestań - rzucił ostro. - Nie zaczynaj się mazać. - Mam nie płakać, kiedy tak mnie poniżasz? Zawsty dziłeś mnie, ośmieszyłeś, zrobiłeś ze mnie kompletną idiot kę! - Nie próbowała nawet wycierać łez, tylko spoglądała na niego wilgotnymi oczami. - Przykro mi, ale ja tak nie potrafię. Płaczę, kiedy coś mnie boli. - Sama jesteś sobie winna. - Musiał to powiedzieć. Bar dzo chciał w to wierzyć. Poczuł, że musi uciec, i ruszył w stronę swojego mieszkania. - Dokładnie zapamiętałeś fakty, Preston - powiedziała cicho. - Wymieniłeś je wszystkie w prawidłowej kolejności. Ale nie wziąłeś pod uwagę uczuć, które kryją się za czynami. Przyniosłam ci ciastka, ponieważ myślałam, że się ucieszysz z nowej znajomości. Już cię przeprosiłam za to, że cię śle dziłam, ale przepraszam cię jeszcze raz... - Nie chcę... 90 NORA ROBERTS - Jeszcze nie skończyłam - przerwała mu tak spokojnie i dumnie, że ogarnęło go jeszcze większe poczucie winy. - Zabrałam cię na kolację, ponieważ nie chciałam zranić bardzo miłej kobiety i sądziłam, że jesteś głodny. Dobrze się bawiłam w twoim towarzystwie, a kiedy mnie pocało wałeś, coś poczułam. Myślałam, że ty też. Masz rację... - skinęła chłodno głową, chociaż kolejna łza spływała jej po policzku - sama jestem sobie winna. Ty pewnie prze lewasz wszystkie swoje uczucia w pracę i dla prawdziwych ludzi nic już nie zostaje. %7łal mi ciebie. I przepraszam, że się wdarłam na twój zastrzeżony teren. Więcej już tego nie zrobię. Zanim zdążył pomyśleć, co odpowiedzieć, zamknęła drzwi. Słyszał, jak szybkimi, zdecydowanymi ruchami prze kręca wszystkie zamki. Wrócił do swojego mieszkania i również zamknął drzwi na wszystkie zamki. Osiągnąłem to, czego chciałem, powiedział sobie. Sa motność. Spokój. Cybil już nie zapuka do drzwi, nie prze rwie biegu jego myśli, nie oderwie go od pracy. Nie wciąg nie go w rozmowę i w świat uczuć, których nie chciał. Prze cież i tak by nie wiedział, co zrobić z tymi uczuciami. Stał na środku pustego pokoju, wyczerpany burzliwą roz mową, wściekły na samego siebie i niewidzącym wzrokiem patrzył w przestrzeń. ROZDZIAA PITY Preston spał niespokojnym, przerywanym snem. Kiedy zasypiał, natychmiast zaczynało mu się coś śnić. W snach widział siebie i Cybil. Stał naprzeciw niej, w załomie muru, na skraju stromego urwiska. Miał wrażenie, że to ona za pędziła go w miejsce, z którego nie miał innego wyjścia, jak tylko w jej ramiona. A gdy się do niej zbliżał, sen przekształcał się w eroty czną wizję. Budził się podniecony, wściekły, czując na ustach smak warg Cybil, pamiętając każdy szczegół ich na miętnego pocałunku. Nie miał apetytu, a kiedy już zdecydował się coś zjeść, śniadanie nie chciało przejść mu przez gardło. Nic mu nie smakowało; wciąż przypominał sobie ten prosty posiłek, który kilka dni temu zjedli razem we włoskiej knajpce. Pił jedynie kawę, dopóki nerwy nie stały się napięte jak postronki, a żołądek nie zareagował palącym bólem. Praca natomiast szła mu doskonale. Wszystkie emo cje przelewał w swoich bohaterów, w sytuacje na scenie. Z bólem wyrywał uczucia z własnego serca i rzucał je na pożarcie fikcyjnym postaciom sztuki. Efekt był zdumiewa jący. Przypomniał sobie, co powiedziała Cybil, zanim zatrzas nęła przed nim drzwi. Zarzuciła mu, że wkłada wszystkie 92 NORA ROBERTS swoje uczucia w pracę i nie zostawia nic dla prawdziwych [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Lubię Cię. Bardzo. A jeszcze bardziej się cieszę, że mogę Cię lubić. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||